Bocian chodził po łące i nie mógł odlecieć. Okazało się, że ktoś go postrzelił. Obrońcy praw zwierząt: zawiadomimy odpowiednie służby.
W Chojnowie w województwie warmińsko-mazurskim, niedaleko od Zalewu Wiślanego, w piątek pani Anita Śniegocka znalazła rannego bociana. Chodził po jej łące. Zauważyła na jego prawym skrzydle plamę krwi.
Pomóc bocianowi zdecydowała się Beata Lalik, weterynarz z Centrum Pomocy Dzikim Zwierzętom w Gronowie Górnym. – Dziękuję państwu Śniegockim. Nawet dali rybki dla bociana "na drogę" – opowiada Lalik.
Operacja w poniedziałek
Po przewiezieniu do ośrodka rehabilitacji i prześwietleniu okazało się, że bocian został postrzelony z wiatrówki. – Na zdjęciu widoczne są dwa kawałki śrutu i roztrzaskana kość skrzydła – tłumaczy pani Beata. Pociski utknęły pomiędzy kośćmi: łokciową a promieniową. – Są dość głęboko. Operację planuję na poniedziałek. Usunę śrut i zestawię kości – tłumaczy weterynarz.
Pani Beata nadała bocianowi imię Henryk. - Mamy świadomość, że bocian najpewniej jest głową jakiejś bocianiej rodziny, ale niestety musi zostać u nas. Pozostaje wierzyć, że pozostawiona gdzieś rodzina poradzi sobie bez niego - mówi. Jeśli bocian nie dojdzie do siebie w ciągu 2-3 tygodni, to nie odleci na zimę i będzie musiał przezimować w Gronowie.
Osobę, która postrzeliła ptaka, ocenia bardzo ostro. - To karygodne. Na pewno sprawa zgłoszona będzie na policję i do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Będziemy ją monitorować – zapewnia Lalik. Bocian biały objęty jest w Polsce ścisłą ochroną.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa//ec / Źródło: TVN24 Pomorze