Sąd Okręgowy w Gdańsku uchylił w czwartek karę grzywny Łukaszowi Muziołowi z organizacji "Nic o nas bez nas", obwinionemu o nielegalną zbiórkę ok. 200 zł na druk ulotek.
Jak powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Dagmara Daraszkiewicz podstawą do uchylenia wyroku i umorzenia postępowania jest brak szkody społecznej.
- I dlatego nie można tego zakwalifikować jako wykroczenia. Słusznie jednak sąd niższej instancji uznał, że czyn ten miał charakter publicznej zbiórki pieniędzy, a nie, jak twierdził obwiniony, charakter koleżeńskiej zrzutki, wśród znajomych - dodała Daraszkiewicz.
Z wyroku zadowolony był Muzioł.
- Zatriumfował zdrowy rozsądek. Można tylko żałować, że trzeba było na to czekać tak długo. Tak naprawdę po rozum do głowy powinni pójść wcześniej urzędnicy, którzy złożyli doniesienie; policja, która sporządziła wniosek o ukaranie mnie, a wreszcie sąd rejonowy, który wydał wyrok skazujący - ocenił 29-letni działacz Grupy Inicjatywnej "Nic o nas bez nas".
Zbierali do czapki
Do zbiórki pieniędzy w kwocie 195 zł doszło w kwietniu 2011 r. podczas spotkania w świetlicy "Krytyki Politycznej" w Gdańsku. Zebrała się tam kilkudziesięcioosobowa grupa mieszkańców zaniepokojona zapowiedzią podwyżek czynszów w mieszkaniach komunalnych. W trakcie spotkania - jak twierdził przed sądem Muzioł - ktoś na sali wziął czapkę i ludzie spontanicznie zaczęli wkładać do niej pieniądze na pokrycie kosztów druku ulotek zapowiadających protesty przeciwko podwyżkom czynszów. Zebrana kwota została wpłacona na konto współpracującego z "Nic o nas bez nas" Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Przebieg spotkania nagrywał jeden z miejscowych działaczy młodzieżówki Platformy Obywatelskiej.
Grzywna w I instancji
W maju 2012 r. Sąd Rejonowy w Gdańsku uznał Muzioła winnym bezprawnej zbiórki pieniędzy i wymierzył mu karę grzywny, zwrotu zebranej kwoty oraz pokrycia kosztów sądowych - łącznie 530 złotych. Aktywista społeczny odwołał się od tego wyroku. Tłumaczył, że nie złamał prawa.
- To nie była nielegalna zbiórka - nie chodziliśmy z puszką po ulicy zbierając na chore dzieci, tylko lokatorzy we własnej sprawie, mając prawo do protestu, finansowali wspólnie druk ulotek. Jak widać promocja obywatelskości w Polsce kończy się wtedy, kiedy obywatele nie chcą się godzić na decyzje władzy - powiedział dziennikarzom Muzioł.
Zbierali na budyń
Oburzeni na urząd miasta i wyrok sądu I instancji działacze "Nic o nas bez nas" w połowie października zorganizowali happening pt. "Zbieramy na budyń dla prezydenta" ("Budyń" to nieoficjalny pseudonim prezydenta Gdańska - red.). W ramach happeningu uzbierali 98 groszy, a następnie sami złożyli na policji doniesienie o tym, że uczestniczyli w nielegalnej zbiórce publicznej.
Autor: maz/par / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: NONBN