"Twierdzi, że nie zabił, tylko znalazł ciała"

Mężczyzna został w zeszłym roku zatrzymany w związku z podwójnym zabójstwem
Mężczyzna został w zeszłym roku zatrzymany w związku z podwójnym zabójstwem
Źródło: tvn24 | Archiwum TVN24

Łukasz P., na którym ciąży zarzut zabójstwa dwóch osób, zmienił swoje zeznania. W liście do prokuratura napisał, że to nie on zabił młotkiem swojego kolegę i jego syna. Śledczy ponownie sprawdzają alibi mężczyzny. Tymczasem biegli ocenili, że nie był on pod wpływem narkotyków.

Łukasz P. jest podejrzany o to, że w Kwidzynie, w sobotę 28 grudnia, ubiegłego roku zamordował swojego 30-letniego kolegę i jego 8-letniego syna.

Prokuratura otrzymała opinię biegłych, którzy mieli sprawdzić, czy mężczyzna był pod wpływem substancji odurzających. Według nich podejrzany nie był pod wpływem alkoholu ani narkotyków.

- Miał przy sobie substancję, która przypomina dopalacze. Powoduje też działanie podobne do narkotyków, ale nie jest na liście zakazanych środków odurzających – dodał prokurator.

W związku z tym prokuratura ma cofnąć wcześniejsze zarzuty o posiadaniu środków odurzających.

Twierdzi, że tylko znalazł ciała

Podczas przesłuchań mężczyzna wielokrotnie przyznawał się do zamordowania kolegi i jego 8-letniego syna. Brał także udział w wizjach lokalnych.

Teraz zmienił swoją wersję wydarzeń. Nową opisał w liście do prokuratora.

- 22-latek twierdzi, że to nie on popełnił tę zbrodnię. Napisał, że kiedy przyszedł do mieszkania kolegi, ten już nie żył, podobnie jak i jego syn. On miał tylko znaleźć ich ciała – poinformował Piotr Jankowski, prokurator rejonowy w Kwidzynie.

Teraz śledczy muszą sprawdzić nową wersję, a prokurator prowadzący dochodzenie ponownie przesłucha Łukasza P.

Zatrzymany po kolizji

Zgodnie z ustaleniami prokuratury Łukasz P. zabił swoje ofiary młotkiem murarskim. Później, jak gdyby nigdy nic, wykąpał się, wziął z szafy ubrania, tysiąc złotych w gotówce, dokumenty od samochodu i pojechał na zakupy.

Wpadł, bo - jadąc samochodem swojej ofiary - spowodował niegroźną kolizję.

Łukasz P. został tymczasowo aresztowany i przetransportowany najpierw do zakładu karnego w Malborku.

Później, jako aresztowany szczególnie niebezpieczny, trafił do aresztu śledczego w Gdańsku.

Tu miało dojść do zbrodni:

Mapa Polski Targeo
Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: aa/mz / Źródło: tvn24

Czytaj także: