Śledczy zajmują się sprawą kontrowersyjnego wpisu gdańskiej radnej PiS o posłance Platformy Agnieszce Pomaskiej. Za słowa "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso" Annie Kołakowskiej może grozić nawet 5 lat więzienia. Na razie jednak śledztwo prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komuś.
Chodzi o wpis gdańskiej radnej na jednym z portali społecznościowych, który umieściła pod koniec maja br. Tego dnia posłowie przyjęli zgłoszoną przez PiS uchwałę w sprawie obrony suwerenności RP i praw Polaków. Głosowanie poprzedziła burzliwa dyskusja podczas, której posłanka PO Agnieszka Pomaska podarła na mównicy treść dokumentu. Podczas debaty sejmowej Pomaska oceniła, że tekst ten jest kompromitujący i Sejm nie może go przyjąć. - Mam nadzieję, że ta uchwała skończy w ten sposób - powiedziała, drąc kartkę.
Wieczorem Anna Kołakowska napisała: "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso", zamieszczając pod spodem link do artykułu ze zdjęciem posłanki PO.
Zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście złożyła Platforma Obywatelska. Zdaniem PO, takie słowa to przykład mowy nienawiści.
Wszczęto śledztwo
Prokuratorzy po "wszczęciu czynności sprawdzających i analizie okoliczności zdarzenia" postanowili wszcząć dochodzenie w tej sprawie.
- Śledztwo wszczęto z artykułu 126a KK, który mówi o nawoływaniu do popełnienia przestępstwa, o którym mowa w art. 119 - "Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5" - poinformował w rozmowie z tvn24.pl Krzysztof Ćwirta, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa - Śródmieście.
Prokurator podkreśla, że postępowanie na razie toczy się w sprawie i nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów. - Prokurator prowadzący zlecił teraz wykonanie określonych działań - dodał.
Pomaska złożyła pozew
Pozew cywilny w Sądzie Okręgowym w Gdańsku złożyła z kolei posłanka PO Agnieszka Pomaska. - Dokumenty przeciwko radnej PiS dotarły już do sądu, czekamy na dalszy przebieg sprawy - powiedziała.
Domaga się przeprosin w mediach i na Facebooku oraz 10 tysięcy złotych na rzecz projektu HEJTSTOP Fundacji Projekt: Polska.
"Metafora historyczna"?
Zdaniem przewodniczącego klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska, Grzegorza Strzelczyka, wpis Kołakowskiej nie miał na celu nawoływania do popełnienia przestępstwa, lecz stanowił rodzaj "metafory historycznej".
- Wiadomo, jak w okresie okupacji i II wojny światowej traktowano osoby kolaborujące z najeźdźcami, i to jest rodzaj pewnej metafory i przenośni historycznej, a nie nawoływanie do popełnienia przestępstwa - mówił Strzelczyk
"Nie wolno tego tolerować"
Posłanka PO Urszula Augustyn powiedziała, że wpis radnej PiS to zachowanie, którego nie wolno tolerować. - Jeśli pani radna nie wie, co oznacza golenie głowy kobietom, to bardzo źle o niej świadczy, a jeśli wie, co to oznacza, to jeszcze gorzej o niej świadczy - oceniła.
- Stop hejtowi, stop mowie nienawiści, bez względu na to, po której stronie takie sytuacje mają miejsce. Dzisiaj mówimy Prawu i Sprawiedliwości: wstydzimy się za to, naprawdę to wstyd, że takie słowa padały i że nikt ich nie potępił - dodała Augustyn. Zaapelowała to ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, by śledztwo w sprawie słów Kołakowskiej, jeśli zostanie wszczęte, objął "swoim autorytetem". Posłanka PO przekonywała, że nie może być zgody na eskalację mowy nienawiści, zwłaszcza - jak podkreśliła - "podsycaną przez bardzo ważnych polityków". - Jeśli pani premier Szydło występuje w tak agresywny sposób w piątek z trybuny sejmowej, to jest to szalenie niepokojące. Co się dzieje dalej? Radni PiS posuwają się do równie okropnych stwierdzeń. To są skandaliczne stwierdzenia, one naprawdę nigdy nie powinny mieć miejsca - powiedziała Augustyn.
Apelowali do Śniadka
Poseł i szef pomorskiego PiS Janusz Śniadek przyznał, że jest zgorszony tymi słowami. Jak stwierdził jest to "przejaw coraz liczniej obecnych w przestrzeni publicznej bardzo gorszących wystąpień". - Jestem zgorszony słowami pani radnej, nie mniej jak wieloma wypowiedziami polityków Platformy Obywatelskiej, z panem Niesiołowskim na czele - dodał Śniadek.
Starcia z policją
Anna Kołakowska ma wykształcenie wyższe pedagogiczne, pracuje jako nauczyciel historii w jednej ze szkół podstawowych w Gdańsku. Zasiada w Radzie Miasta od 2014 r. Radna była też współorganizatorką majowej manifestacji w Gdańsku w obronie rodziny. Demonstrację zwołano jako odpowiedź na Marsz Równości, który tego samego dnia przeszedł ulicami Gdańska. W trakcie zgromadzeń doszło do kilku strać między policją a grupami działaczy środowisk narodowych. Zatrzymano pięć osób, w tym 19-letnią Marię Kołakowską, córkę radnej Kołakowskiej.
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak ocenił , że interwencja policji była nieakceptowalna, policja pokazała, że jest silna wobec słabych. - Sam fakt brutalnego potraktowania przez policję młodej kobiety, która, nic nie wskazywało na to, że jest agresywna, powalenie na ziemie tej pani, skrępowanie, przyciskanie do ziemi, to jest nieakceptowalne wobec kobiety - argumentował minister.
Dzień po interwencji w Gdańsku, komendant główny policji nakazał wszcząć kontrolę w pomorskiej komendzie. Komendant od początku jednak bronił policjantów. Twierdził, że zachowali się profesjonalnie, choć wątpliwości mógł wzbudzać "zastosowany środek przymusu".
W pomorskiej policji zakończyła się kontrola i policjanci, którzy podczas majowego Marszu Równości zatrzymali córkę radnej PiS, mogą teraz odetchnąć z ulgą. Już wiadomo, że wobec nich nie zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN/ Twitter