Szwedzka prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie morderstwa, wszczęte po wypadnięciu w czerwcu z promu Polki oraz jej dziecka. Powodem decyzji jest śmierć podejrzanej, czyli matki - poinformowano we wtorek w komunikacie. Polskie śledztwo wciąż trwa.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Do tragedii doszło 29 czerwca po południu. Za burtą płynącego z Gdyni do szwedzkiej Karlskrony promu Stena Spirit znaleźli się polscy obywatele, siedmioletni chłopiec oraz 36-letnia kobieta - matka dziecka. Statek zawrócił. Natychmiast zwodowano łódź, która wzięła udział w akcji poszukiwawczej. Po około godzinie kobieta i dziecko zostali odnalezieni i zabrani do szpitala w Karlskronie. Na miejscu pracowały służby ratownicze ze Szwecji i Polski z wykorzystaniem statków oraz helikopterów. W piątek, 30 czerwca, rzecznik KGP inspektor Mariusz Ciarka poinformował, że chłopiec i kobieta zmarli.
"Podjęto wiele działań"
Według prokurator Marie Lindstroem podjęto wiele działań dochodzeniowych, aby ustalić, co wydarzyło się na promie. - Nie ma naocznych świadków zdarzenia, ale przesłuchaliśmy kapitana, przejrzeliśmy nagrania z monitoringu promu i przeprowadziliśmy badania kryminalistyczne. Z protokołu wynika, że przyczyną śmierci było utonięcie - podkreśliła.
Prokurator dodała, że dochodzenie wykazało, że dziecko zostało pozbawione życia. - Z nagrania monitoringu wynika, że matka trzymała dziecko na rękach, gdy oboje wypadli za burtę - zaznaczyła.
Zobacz materiał "Faktów" TVN: "Mayday, mayday, mayday. Stena Spirit"
Równoległe śledztwo w tej sprawie prowadzone jest przez polską prokuraturę. Decyzja o umorzeniu przez szwedzkich śledczych nie ma wpływu na dochodzenie w Polsce.
- Nie podjęliśmy żadnych czynności w Polsce, ale na wniosek polskich prokuratorów udostępniliśmy im materiały - przekazała Lindstroem.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Strozyk/REPORTER/EastNews