Nie wiedziały, gdzie jadą. Co będą robiły. W pośpiechu pakowały to, co było pod ręką. Czerwone lakiery do paznokci, drobną biżuterię. W obozie Stutthof najpierw zabrali im tę namiastkę codzienności, a potem zamknęli za drutem kolczastym. Nie wszystkie więźniarki przeżyły. Lakiery zostały.
Archeolodzy od lat sprawdzają co kryje ziemia w pobliżu dawnego obozu koncentracyjnego Stutthof. Mimo to ten 100 hektarowy teren wciąż kryje wiele tajemnic, których nie sposób szybko odkryć. Buty, elementy odzieży, naczynia - to najczęściej znajdują naukowcy. Tym razem było inaczej.
- Podczas badań znaleziono świetnie zachowane trzy francuskie lakiery do paznokci. Archeolodzy trafili również na broszki, laleczki, dziecięce buciki czy ozdobne guziki. To wyjątkowe znaleziska. Mają dla nas dużą wartość wystawienniczą - mówi Wirginia Węglińska, kustosz Muzeum Stutthof.
Każda z tych rzeczy jest niezwykła i z każdą wiążą się czyjeś nadzieje, obawy, dramaty.
- Po raz pierwszy udało się znaleźć przedmioty, na które się spojrzy i już wiadomo, że należały do jakiejś kobiety. Często zapomina się o tym, że w obozie było 46 tysięcy kobiet. Nawet znane relacje tamtej rzeczywistości zazwyczaj są podawane z męskiej perspektywy - opowiada Węglińska.
Nie sposób przejść obok tych stu znalezionych przedmiotów obojętnie.
- Wszystkie te rzeczy pokazują, że ci ludzie często nie wiedzieli, dokąd jadą. Nie mieli pojęcia jak będzie wyglądało ich życie. Co może im się przydać w nowym miejscu. Zabierali to, co mieli pod rękę i to, co było dla nich cenne. A w Stutthofie im to zabierano - mówi Węglińska.
Nie tylko lakiery
W obozie więźniom odebrano najpierw tę namiastkę codzienności. Te lakiery, którymi kobiety nie raz malowały paznokcie, broszki, które zdobiły je na ważnych wyjściach. Potem brutalnie zabrali im spokój, zdrowie, życie.
- Znaleźliśmy nie tylko rzeczy, które przywieźli ze sobą więźniowie, ale i te, z których korzystali pracując w obozie. Mamy na przykład części maszyn, na których kobiety szyły w zakładach DAW. Ale to nie jedyne prace, jakie tam wykonywano. Mężczyźni naprawiali tam broń i hełmy - tłumaczy Marcin Tymiński z Wojewódzkiego i Pomorskiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku.
Znalezione przez archeologów przedmioty będzie można zobaczyć już 2 września w Muzeum Stutthof, gdzie właśnie powstała nowa wystawa „ Odezwała się ziemia”.
Przywozili Polaków, Żydów, Rosjan
Obóz koncentracyjny Stutthof powstał 2 września 1939 r. nieopodal miejscowości, która dziś nosi nazwę Sztutowo, a przed II wojną światową była częścią Wolnego Miasta Gdańska. Początkowo obóz był przeznaczony dla Polaków z Pomorza. Od 1942 r. Niemcy zaczęli do niego przewozić Polaków z innych regionów oraz grupy osób innych narodowości, m.in. Żydów i Rosjan. Z czasem z niewielkiego obozu rozrósł się do ponad 120 ha, miał też liczne podobozy. Do KL Stutthof trafiło w sumie około 110 tys. więźniów. Liczbę ofiar obozu szacuje się na około 65 tys., spośród których ok. 28 tys. stanowiły osoby pochodzenia żydowskiego.
Muzeum Stutthof w Sztutowie zostało utworzone w 1962 r. staraniem byłych więźniów. Placówka działa na części dawnego obozu liczącej ok. 20 ha, gdzie zachowały się niektóre budynki tzw. Starego Obozu, w tym komora gazowa, komendantura z garażami, przestrzeń ogrodów warzywnych i szklarni. Muzeum obejmuje też część terenu tzw. Nowego Obozu i Obozu Żydowskiego. Każdego roku placówkę odwiedza ok. 120 tys. osób.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/i / Źródło: TVN24 Pomorze/ PAP
Źródło zdjęcia głównego: Muzeum Stutthof w Sztutowie