Policjanci przesłuchali już pierwsze osoby w związku z szokującym nagraniem w starogardzkim żłobku. Na razie jednak czynności wciąż prowadzone są "w sprawie znęcania psychicznego", a nie przeciwko konkretnym osobom.
- Do tej pory przesłuchaliśmy kilka osób. Policjanci zabezpieczyli również materiał dowodowy dostarczony przez matkę jednego z dzieci - relacjonuje w rozmowie z reporterem TVN24 asp. Marcin Kunka z Komendy Powiatowej Policji w Starogardzie Gdańskim. - Nagrania, które otrzymaliśmy, zostaną poddane szczegółowej analizie, w najbliższym czasie przesłuchane zostaną kolejne osoby - dodaje.
"Znęcanie psychiczne"
O całej sprawie powiadomiona została prokuratura rejonowa w Starogardzie Gdańskim.
- Prowadzone są czynności w sprawie znęcania psychicznego, jest to przestępstwo określone w art. 207 kodeksu karnego - wyjasnia asp. Kunka. - Do chwili obecnej czynności prowadzone są "w sprawie", a nie "przeciwko". Dopiero pełen materiał dowodowy, zeznania wszystkich osób, które powinny być przesłuchane w tej sprawie pozwolą na podjęcie dalszych czynności.
Policjant podkreślił, że policja nie ma wpływu na obecną działalność żłobka.
- To punkt funkcjonujący na zasadach działalności gospodarczej, policja nie jest organem kompetentnym, aby zamknąć taki punkt - tłumaczy asp. Kunka.
Policja nie informuje, kiedy czynności mogą się zakończyć.
Szokujące nagrania
O prywatnym punkcie opieki nad dziećmi w Starogardzie zrobiło się głośno, po tym, jak Dziennik Bałtycki opublikował nagrane przez rodziców jednego z dziecka wulgarne rozmowy opiekunek z podopiecznymi. Zarejestrowany materiał zszokował rodziców do tego stopnia, że sprawę zgłosili na policję. CZYTAJ WIĘCEJ.
Właścicielka placówki ma wydać oświadczenie w tej sprawie na początku przyszłego miesiąca i do tego czasu nie ma zamiaru komentować sprawy.
Autor: maz/k / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Katarzyna Rachańska