Sąd zdecydował: kobieta, która usłyszała zarzut usiłowania zabójstwa swojego nowo urodzonego syna, zostanie w areszcie. Paula S. miała zaraz po porodzie wyrzucić noworodka przez okno. Chłopiec wciąż jest w bardzo ciężkim stanie. Partner kobiety także poczeka w areszcie na proces w swojej sprawie.
W czwartek po południu sąd w Szczecinku zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla 24-letniej kobiety, która jest oskarżona o próbę zabójstwa swojego dziecka. Podobnie na proces w swojej sprawie poczeka w areszcie partner kobiety. 29-latek usłyszał zarzuty posiadania znacznej ilości narkotyków.
- Sąd zastosował środki zapobiegawcze w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy co do obojga podejrzanych - poinformowała prokurator Marzena Ludwiniak – Aniołowska.
Obrona: klasyfikacja czynu powinna być inna
Obrońca matki uważa natomiast, że zarzut usiłowania zabójstwa jest zbyt surowy.
- Uważam, że kwalifikacja prawna czynu, jaka została zarzucona podejrzanej, nie ma związku z materiałem dowodowym, który został zgromadzony w sprawie - mówi mec. Tadeusz Czernicki, obrońca wyznaczony na posiedzenie aresztowe. - Powinna zostać zastosowana inna kwalifikacja, zdecydowanie łagodniejsza wobec podejrzanej. Złożę zażalenie, mam 7 dni - podsumowuje Czernicki.
24-latce ze Szczecinka grozi dożywocie. Kobieta miała urodzić dziecko w łazience, a potem wyrzucić je z pierwszego piętra budynku. Dziecko przeżyło i jest pod opieką lekarzy.
Partnerowi kobiety również postawiono zarzuty – w mieszkaniu pary znaleziono narkotyki, które miały do niego należeć. – Mężczyzna usłyszał zarzut posiadania znacznej ilości środków nielegalnych – potwierdza Gąsiorowski. Grozi mu 10 lat więzienia.
Dziecko znalazła we wtorek przed godziną 10 na osiedlu przy ul. Armii Krajowej pani Danuta Borek. Leżało na piaszczystej drodze przy osiedlowym śmietniku. - Wracaliśmy samochodem od rodziców, gdy zobaczyliśmy coś dziwnego leżącego przy drodze. Mąż myślał, że to lalka. Mi od razu wydało się, że to dziecko – opowiada pani Danuta, mieszkanka Szczecinka.
- Leżał nagi na ziemi. Cały był brudny od niej. Były ślady krwi poporodowej. Moim zdaniem dziecko było dopiero co urodzone – ocenia pani Danuta, pielęgniarka szczecinieckiego szpitala. Chłopiec był wychłodzony, więc kobieta poprosiła męża, by dał jej koc, którym owinęła płaczącego noworodka.
Stan ciężki, ale stabilny
- W pewnym momencie chłopiec zaczął tracić oddech, więc w miarę możliwości próbowałam udzielić mu pierwszej pomocy – opowiada Borek. Do przyjazdu karetki starała się utrzymać dziecko przy życiu.
Noworodek trafił najpierw do szpitala w Szczecinku, jego stan był bardzo ciężki. - Dziecko było bardzo wyziębione. Jest w inkubatorze, ale oddycha samodzielnie. W tym momencie jego stan jest stabilny – informował nas we wtorek popołudniu Marek Ogrodziński, dyrektor medyczny szpitala w Szczecinku.
Noworodek został przewieziony do szpitala w Koszalinie, gdzie wciąż przebywa. – Jego stan jest bardzo ciężki. Ma wielonarządowe urazy. Musimy go dokładnie zdiagnozować – informuje nas Cezary Sołowij, rzecznik prasowy Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa / Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24