Żandarmeria Wojskowa pod nadzorem prokuratury wszczęła dochodzenie po wypadku, do którego doszło w minioną sobotę na autostradzie A6 w Szczecinie. Zderzyły się wtedy dwie lawety przewożące czołgi.
Pułkownik Bartosz Okoniewski, zastępca prokuratora do spraw wojskowych Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, przekazał nam, że w sprawie wypadku z udziałem czołgów na autostradzie A6 w Szczecinie oddział Żandarmerii Wojskowej wszczął dochodzenie o czyn z artykułu 173 paragraf 2 kodeksu. Chodzi o "nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu".
Sprawa została powierzona oddziałowi Żandarmerii Wojskowej w Szczecinie pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Szczecin-Niebuszewo. Jak informuje nas Okoniewski, wciąż trwają czynności i oględziny w sprawie. Potem zlecone będą prawdopodobnie opinie biegłych.
Czołgi w ogniu
Do wypadku na autostradzie A6 w Szczecinie doszło w minioną sobotę przed godziną 12. - Podczas konwoju wojskowego zderzyły się dwie lawety, platformy przewożące czołgi. W wyniku tego dwa czołgi się obsunęły i zapaliły - informowała Ewelina Gryszpan z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.
Płonące maszyny udało się strażakom ugasić już około godziny 12.20 w sobotę. Na tym się jednak nie skończyło. Trzeba było jeszcze zabrać spalone czołgi. Jak się okazało, to również było bardzo trudne zadanie.
- Jak przyjechaliśmy, okazało się, że czołg do połowy gąsienic stał na przyczepie. (...). To 42 tony, dosyć trudny temat do podjęcia - mówił operator Adam Kotowicz z firmy MK Dźwigi Szczecin.
Jak relacjonował, trzeba było "rozszczepić" czołg od lawety i zabrać jeszcze drugi, który po kolizji stał prawie pionowo. - Nie wiedzieliśmy, jak się zachować, a możliwość była taka, że jakby spadł, to mógłby spaść też z wiaduktu - mówił operator.
Urwana lina
Pierwsza próba podniesienia czołgu odbyła się około godziny 21 w sobotę. Jedna z maszyn została podpięta do dźwigu, ale kiedy podjęto próbę jej uniesienia, jedna z lin się zerwała. Czołg uniósł się kilka centymetrów, jednak upadł. Nikomu nic się nie stało.
Ostatecznie około godziny 22 udało się udźwignąć czołg, który na lawecie odjechał do koszar 5. Pułku Inżynieryjnego w szczecińskich Podjuchach. Po kilku godzinach odholowano także drugą maszynę. Operatorzy zakończyli pracę po godzinie 3.
Przez kolejne godziny sprzątano jeszcze jezdnię. Autostrada A6 w kierunku Kołbaskowa została odblokowana dopiero o godzinie 9 w niedzielę.
Wracały z poligonu
Według wstępnych ustaleń Żandarmerii Wojskowej, jedna z lawet, która jechała z przodu, miała gwałtownie zahamować, wtedy najechała na nią druga.
Mjr Artur Pinkowski, rzecznik prasowy 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej przekazał wcześniej, że czołgi brały udział w zgrupowaniu poligonowym w Drawsku Pomorskim w dniach 4-18 czerwca. Były one przewożone do jednostki macierzystej - 34. Brygady Kawalerii Pancernej w Żaganiu.
Mjr Pinkowski dodał, że czołgi były transportowane przez żołnierzy 10. Brygady Logistycznej z Opola na zestawach niskopodwoziowych. Dwa zestawy zderzyły się i w wyniku kolizji jedna laweta została spalona, a dwa czołgi uszkodziły się w wyniku pożaru.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Kuba Zakrzewski