Kierowca tira wjechał w stojące w korku samochody na autostradzie A6. W wyniku zdarzenia auta stanęły w ogniu. Zginęło sześć osób, w tym rodzice z trojgiem dzieci. Sąd Apelacyjny w Szczecinie skazał mężczyznę na osiem lat pozbawienia wolności. Rozstrzygnięcie jest prawomocne. W pierwszej instancji kierowca został skazany na sześć lat więzienia.
Kierowca tira odpowiadał przed sądem za spowodowanie - w czerwcu 2019 roku - karambolu na autostradzie A6. Zderzyło się wtedy sześć samochodów osobowych i ciężarówka. Pojazdy stanęły w ogniu, zginęło sześć osób - w tym troje dzieci - a kilka innych zostało rannych.
W czwartek Sąd Apelacyjny w Szczecinie podwyższył wymierzoną wcześniej karę i skazał mężczyznę na osiem lat pozbawienia wolności. Sąd zdecydował też o 12-letnim zakazie prowadzenia wszelkich pojazdów. Nie zmienił decyzji odnośnie zadośćuczynienia dla pokrzywdzonych.
Wyrok jest prawomocny.
Sąd pierwszej instancji skazał kierowcę na sześć lat więzienia
W marcu 2021 roku Sąd Okręgowy w Szczecinie wydał nieprawomocny wyrok w tej sprawie.
Kierowca tira usłyszał wtedy wyrok sześciu lat więzienia. Sąd nałożył na niego też 10-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym i zapłatę zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonych.
- Sprowadził z zamiarem ewentualnym katastrofę w ruchu lądowym, albowiem w tym dniu prowadził ciągnik siodłowy wraz naczepą wbrew obowiązującemu - ze względu na trwające święto Zielone Świątki - zakazowi poruszania się takimi pojazdami - mówił sędzia Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Dodał, że kierowca spowodował wypadek "poprzez niewłaściwą obserwację przedpola jazdy i niezachowanie bezpiecznego odstępu od poprzedzających pojazdów oraz niedostosowanie prędkości do sytuacji na drodze".
- Co doprowadziło do zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu 22 osób znajdujących się w pojazdach i uczestniczących w katastrofie i nieustalonej liczbie osób znajdujących się w pojazdach przejeżdżających autostradą A6 obok katastrofy w chwili jej powstania, w następstwie czego doszło do zderzenia się pojazdów, a w konsekwencji śmierci sześciu osób oraz powstania u kilku innych ciężkich obrażeń ciała - poinformował Tomala.
"To był straszny widok"
Do tragicznego wypadku doszło w niedzielę 9 czerwca 2019 roku po godzinie 13 na jezdni w kierunku Świnoujścia, między węzłami Kijewo i Dąbie na trasie A6. W tym miejscu, ze względu na trwające prace przebudowy tego odcinka drogi, tworzyły się notorycznie zatory drogowe – szczególnie w czasie wakacji. W auta stojące wówczas w korku wjechał z impetem samochód ciężarowy. Samochody stanęły w ogniu.
Pięć z sześciu ofiar śmiertelnych to pasażerowie jednego samochodu osobowego - członkowie rodziny ze Stargardu. Troje z nich to dzieci. Konieczne było zlecenie badań genetycznych wszystkich tych osób, by potwierdzić ich tożsamość.
W wypadku zginęła babcia, mama i trójka dzieci: dwie dziewczynki i chłopiec. Dziewczynki były uczennicami szkoły podstawowej numer 3 w Stargardzie. Chłopiec miał od września 2019 roku uczęszczać do oddziału zerowego.
Szósta ofiara śmiertelna to kierowca innego auta. Jechał on z żoną i dziećmi. Kobietę i dzieci uratował pan Andrej - świadek zdarzenia jadący za ciężarówką, która staranowała pojazdy.
Pan Andrej opowiadał, że chwycił gaśnicę i ruszył na pomoc. Nie mógł otworzyć drzwi, więc wybił szybę. - Kobietę i dzieci udało mi się wyciągnąć, mężczyzny nie zdołałem uratować - relacjonował w rozmowie z reporterami TVN24. - To był straszny widok - podkreślał.
Cztery osoby trafiły do szpitala
W sumie cztery ranne osoby trafiły do szpitali w Szczecinie. W najcięższym stanie była kobieta, która miała obrażenia klatki piersiowej, kręgosłupa oraz głowy.
O fatalnych skutkach karambolu mówiła w TVN24 Paulina Targaszewska, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. - W sumie w zdarzeniu uczestniczyły 22 osoby, sześć osób zmarło na miejscu, cztery osoby zostały przetransportowane do szpitali, pozostałe dwanaście zostały przebadane przez ratowników medycznych i ich zdrowiu nic nie zagraża - przekazywała. - Wśród tych 12 osób, którym nic się nie stało, było siedmioro dzieci - informowała Targaszewska.
Kierowca tira został zatrzymany przez policję tuż po zdarzeniu. W jego krwi nie wykryto alkoholu ani innych środków odurzających.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24