Skąd padły strzały do 22-latka ze Szczecina, który uciekał przed policjantami? To próbują ustalić śledczy. Prokuratura powtórzyła eksperyment z udziałem funkcjonariusza. Wciąż jest wiele wątpliwości, co do okoliczności śmierci młodego mężczyzny.
Od tragicznej śmierci 22-latka ze Szczecina minęło już ponad pół roku. Mężczyzna miał uciekać przed policjantami, którzy chcieli go skontrolować. Podczas interwencji padły strzały, jeden z nich był śmiertelny.
Do trzech razy sztuka
Śledczy badają okoliczności tej interwencji. Śledztwo prowadzą w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.
Wydaje się, że wciąż więcej jest pytań niż odpowiedzi. W poniedziałek odbyła się trzecia już wizja lokalna w tej sprawie.
- Prokurator wykonywał czynności uzupełniające, czyli eksperyment procesowy. Pierwszy odbył się już 31 sierpnia 2016 r. Od tego czasu prokurator gromadzi materiał dowodowy. Uzyskał opinie biegłych z zakresu broni i balistyki. Po ich otrzymaniu postanowił uzupełnić materiał dowodowy właśnie o ten eksperyment - powiedziała Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Kto ma rację?
Eksperyment miał rozwiać wątpliwości śledczych i wyjaśnić, jaki był dokładnie przebieg zdarzenia. Czy tak się stało? O tym prokuratura nie chce już mówić. - Nie ujawniamy informacji dotyczących ustaleń tego postępowania - twierdzi Wojciechowicz i podkreśla, że prokuratura cały czas analizuje zebrane materiały.
Jak nieoficjalnie dowiedział się Sebastian Napieraj, reporter TVN24, biegli nie wiedzą, ile dokładnie padło strzałów. Co prawda w magazynku brakuje dwóch naboi, ale nie udało się znaleźć żadnej łuski. Wątpliwości budzi też miejsce, z którego policjant miał oddać strzał. Funkcjonariusz twierdzi, że strzelał z tyłu auta i pod kątem. Tymczasem zbite boczne szyby wskazują, że strzelał bezpośrednio z boku - tak, że widział 22-latka.
Pierwsza wizja lokalna odbyła się tuż po śmierci 22-latka. Wówczas zakłócili ją mieszkańcy i znajomi zastrzelonego mężczyzny. W eksperymencie nie wziął udziału policjant, który oddał strzał, ponieważ sytuacja była zbyt niebezpieczna. Dopiero dwa tygodnie później przedstawiał przebieg wydarzeń. Wskazał również policjantom miejsce oddania strzału.
Nie zatrzymał się do kontroli, zaczął uciekać
Do tragicznego zdarzenia doszło w Szczecinie w sierpniu 2016 r. Zgodnie ze wstępnymi ustaleniami policjanci usiłowali zatrzymać samochód do kontroli. Kierowca zignorował jednak polecenia i zaczął uciekać. Gdy jeden z funkcjonariuszy ruszył w stronę samochodu, kierowca potrącił go, w wyniku czego policjant został ranny. Wtedy oddał on strzał ostrzegawczy, a gdy kierowca nie zatrzymał się, padł kolejny strzał - tym razem śmiertelny.
Ofiara interwencji w Szczecinie to 22-letni mężczyzna. Był znany policji. Miał już odebrane prawo jazdy, gdyż prowadził samochód pod wpływem alkoholu i środków odurzających.
W przeszłości również miał zatargi z prawem. 22-latek miał znajdować się w zakładzie karnym, jednak nie powrócił do niego po wyjściu na przepustkę spowodowaną problemami ze zdrowiem. - Po niezgłoszeniu się po przerwie w karze wysyłamy wniosek do policji i dalsze czynności podejmuje policja - tłumaczyła Edyta Gulbinowicz, rzeczniczka prasowa dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Szczecinie.
Tragiczna w skutkach interwencja nie miała jednak z tym nic wspólnego, bo 22-latek nie miał statusu osoby poszukiwanej.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Pomorze