Prokuratura prawomocnie umorzyła postępowanie w sprawie śmierci dwóch chłopców, którzy w listopadzie 2019 roku wpadli do basenu przeciwpożarowego w Szczecinie. Jeden próbował ratować drugiego, obaj zmarli w szpitalu po kilkugodzinnej walce o ich życie. Basen po tej tragedii został zasypany gruzem. Śledztwo zostało umorzone ponownie po tym, jak jedna ze stron złożyła zażalenie na poprzednią decyzję.
Do tragedii doszło 19 listopada 2019 roku. Chłopcy w wieku 12 i 13 lat wpadli do zbiornika przeciwpożarowego na terenie starego złomowiska w Szczecinie. Walka o ich życie trwała kilka godzin. Obaj zmarli w szpitalu.
Prokuratura badała sprawę pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci, narażenia małoletnich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia przez nieprawidłowe sprawowanie opieki nad nimi oraz nieprawidłowego zabezpieczenia terenu posesji.
Ponowne umorzenie po zażaleniu
Prokuratura już rok temu umorzyła śledztwo, ponieważ w żadnym z wątków nie wykryto znamion czynu zabronionego. Wtedy jednak wpłynęło zażalenie jednej ze stron postępowania. Sprawą zajął się Sąd Rejonowy Prawobrzeże i Zachód w Szczecinie, który uchylił zażalenie i przekazał sprawę prokuraturze do ponownego rozpatrzenia.
Tym razem decyzja śledczych o umorzeniu śledztwa jest już prawomocna.
Jeden ratował drugiego
Informację o tym, że nastolatek wpadł do basenu, służby dostały od kolegi nastolatków, który był z nimi na miejscu.
- Jeden z chłopców wpadł do wody, drugi, próbując go ratować, niestety również znalazł się pod lustrem wody - mówił wtedy młodszy aspirant Przemysław Majer z Komendy Miejskiej PSP w Szczecinie.
Doszło do zatrzymania akcji serca. Podczas reanimacji na miejscu wypadku nie udało się jej przywrócić. Rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie informowała, że akcja reanimacyjna trwała 40 minut.
Pogotowie przywiozło chłopców do szpitala w ciężkim stanie, w głębokiej hipotermii. Zostali tam podłączeni do specjalistycznej aparatury, ale próby ich uratowania nie powiodły się.
- Poszkodowani w wypadku chłopcy byli wychowankami Centrum Opieki nad Dzieckiem w Szczecinie. W dniu zdarzenia od rana chłopcy byli w trakcie ucieczki z Centrum - informował Maciej Homis, rzecznik prasowy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Szczecinie.
Dodał, że wcześniej o ucieczce poinformowana została policja oraz prawni opiekunowie. - Po otrzymaniu zgłoszenia o tragicznym zdarzeniu pozostali wychowankowie, rodziny chłopców oraz kadra Centrum zostali objęci wsparciem psychologicznym - podkreślił wtedy Homis.
Basen, do którego wpadli, został zasypany gruzem
Jednym z aspektów, które badała prokuratura było to, czy teren, na którym doszło do tragedii, był prawidłowo zabezpieczony. Kiedyś było tam złomowisko. Później teren był podzielony pomiędzy gminę a Urząd Marszałkowski.
- Mniej więcej w 20 procentach należy do gminy, w 80 procentach do Urzędu Marszałkowskiego, bo w przyszłości na tym terenie ma powstać Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego - mówił nam po tragedii Dariusz Sadowski z biura prasowego Urzędu Miasta Szczecin.
Granica działki przebiegała w ten sposób, że dzieliła także sam basen przeciwpożarowy, do którego wpadli chłopcy.
Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego poinformował TVN24, że teren, na którym jest basen przeciwpożarowy, władze regionu przekazały Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
- Ta część, którą zarządza Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego, jest odpowiednio zabezpieczona. Wokół tego terenu jest ogrodzenie. Specjalnie pilnowaliśmy tego, żeby ten teren był ogrodzony, aby nie można było się do niego dostać. Tam właściwie istnieje tylko jedna brama, która jest otwierana na czas trwania prac - tłumaczyła wtedy Paulina Targaszewska, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Śledczy nie stwierdzili nieprawidłowego zabezpieczenia terenu posesji.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24