Jeden konik polski padł, jeden został uśpiony, a ponad dwadzieścia było skrajnie zaniedbanych, ale Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Szczecinie zdecydowało się zwrócić je właścicielowi - Ogólnopolskiemu Towarzystwu Ochrony Ptaków. SKO uznało, że nie działało ono umyślnie. Władze Świnoujścia nie zgadzają się z tą decyzją.
W kwietniu 2018 roku prezydent Świnoujścia postanowił odebrać 27 koników polskich Ogólnopolskiemu Towarzystwu Ochrony Ptaków. Zostały one pozostawione praktycznie same sobie na zimę. Ich stan był fatalny – jeden padł sam, o uśpieniu drugiego zdecydował weterynarz.
Teraz decyzję w tej sprawie podjęło Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Szczecinie. Koniki mają wrócić do właściciela. Jak relacjonują przedstawiciele Urzędu Miasta w Świnoujściu, którzy otrzymali decyzję, SKO potwierdziło, że stado było w bardzo złym stanie, zwierzęta były wygłodzone, nie miały co pić i nie miały opieki weterynaryjnej. Jednak zdaniem SKO nie było to równoznaczne ze znęcaniem się nad zwierzętami, a brak opieki był nieumyślny.
Decyzję władz Świnoujścia uchylono, co oznacza, że teraz znów wrócą pod opiekę OTOP.
Zdumiony prezydent miasta
- Czytałem tę decyzję kilkakrotnie i za każdym razem przecierałem oczy ze zdumienia – komentuje prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz. – Nadal uważam, że nasza decyzja o odebraniu zwierząt była słuszna. Stan koników polskich pod opieką nowego gospodarza i lekarza weterynarii szybko się poprawił. Jestem przekonany, że gdybym rok temu nie zareagował, sprawa miałaby jeszcze bardziej dramatyczny przebieg - dodaje. Ma też wątpliwości, czy Towarzystwo odpowiednio zajmie się zwierzętami.
Od decyzji SKO prezydent, jako organ I instancji, nie może się już odwołać. Może to zrobić prokuratura, która wciąż prowadzi postępowanie w tej sprawie (nikomu nie postawiono zarzutów - red.). Władze miasta zwróciły się już do śledczych o rozważenie takiej możliwości.
"Rażące zaniedbanie"
Przypomnijmy – 10 kwietnia ubiegłego roku mieszkańcy okolic ulicy Warzywnej w dzielnicy Karsibór w Świnoujściu zaalarmowali miejskie służby o pozostawionym samemu sobie na okolicznym pastwisku stadzie koników polskich. Na miejsce wezwano powiatowego lekarza weterynarii.
- Rażące zaniedbanie koni od razu rzucało się w oczy. Piły wodę niezdatną do użytku, z brudnych kałuż. Na miejscu zastaliśmy puste wanny i zbiorniki, zgniłe i zapleśniałe siano, które nie nadawało się do karmienia - opowiadała nam Bożena Stalka, powiatowy lekarz weterynarii.
- U 11 koni zaobserwowaliśmy skrajne wychudzenie, u kolejnych trzech wyniszczenie. Wiele z nich miało zaniedbania w kończynach, jak przerost kopyt spowodowany niepoddawaniem korekcji, kulawiznę. Okrywa włosowa również wskazywała na to, że zwierzęta są zarobaczone i niedożywione - opisywała Stalka.
Pozbawione opieki
Jeden z koni, mimo interwencji weterynarza, ze względu na skrajne wyczerpanie został uśpiony na miejscu. Kolejne zwierzę padło w nocy. Los kilku pozostałych nie był pewny. Koniki polskie wiosną i latem przebywały zawsze na otwartych terenach rezerwatu ptaków na wyspie Karsibór. Zimę spędzały na ogrodzonym terenie, gdzie powinny być dokarmiane oraz pojone wodą. Tej opieki, jak uważa Stalka, zabrakło.
Sprawą zajęła się policja i prokuratura.
Jak donosił lokalny portal swinoujskie.info, wcześniej na stronie internetowej OTOP można było wirtualnie adoptować konika polskiego, przelewając 120 złotych na konto towarzystwa. Środki ze zbiórki miały trafiać na zakup karmy i leków dla zwierząt. Link zniknął ze strony po interwencji policji.
Jak przekazał nam dziś Żmurkiewicz, miasto w sumie wydało około 200 tysięcy złotych na utrzymanie koników. Prezydent zapowiada, że będzie starać się odzyskać te pieniądze od OTOP.
Konie przebywały pod opieką hodowcy. Są w dobrej kondycji.
OTOP: nieprawdą jest, jakoby były zagłodzone
Ponad rok temu Ogólnopolskie Towarzystwa Ochrony Ptaków broniło się przed oskarżeniami, tłumacząc, że w okresie zimowym koniki przebywały na działce lokalnego rolnika, który miał dostarczać zwierzętom paszę (siano, marchew i owies) oraz wodę, a także powinien sprawować stały nadzór nad zdrowiem stada.
OTOP odniosło się także wtedy do sprawy w swoim oświadczeniu: "Z powodu braku tymczasowego nadzoru nad osobą sprawującą opiekę, koniki nie otrzymały uwagi na najwyższym poziomie, jednak nieprawdą jest, jakoby były zagłodzone. Zarówno siano jak i woda były zwierzętom stale dostarczane"- wyjaśniali.
Jak tłumaczyli w piśmie przedstawiciele Towarzystwa, "brak tymczasowego nadzoru spowodowany był wakatem na stanowisku kierownika rezerwatów zachodniopomorskich".
Ostatnia kontrola weterynaryjna, według OTOP, miała miejsce w lutym 2017 roku. Natomiast kolejna planowana była przed wyprowadzeniem koni na letnie pastwiska. OTOP zapewniało, że w przypadku stwierdzenia u któregokolwiek zwierzęcia objawów choroby lub niedomagania, wzywany był weterynarz z odpowiednimi kwalifikacjami i wiedzą.
"Kondycja typowa dla gatunku po okresie zimowym"
"Głęboko ubolewamy nad zaistniałą sytuacją. Podjęliśmy kroki, które mają na celu zapewnienie natychmiastowej pomocy i jak najlepszej opieki dla stada koników polskich. Obecnie koniki są doglądane przez współpracowników OTOP. Zaplanowana została na 12 kwietnia 2018 wizyta weterynarza, który niezależnie oceni stan zdrowia poszczególnych koników. Z bieżących informacji wynika, że stado jest w kondycji typowej dla gatunku po okresie zimowym, a zarzuty, jakoby zwierzęta znajdowały się w złej kondycji i stanie wycieńczenia – nie są prawdziwe i mają na celu wzbudzenie niezdrowej sensacji - pisało OTOP w ubiegłym roku.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: iswinoujscie.pl/internauta