Kierowca otrzymał mandat w wysokości 11 700 złotych. Słupscy policjanci ukarali 39-latka m.in. za niezatrzymanie się do kontroli, brak prawa jazdy czy posługiwanie się tablicami rejestracyjnymi, które nie były przypisane do auta. Mundurowi skierowali do sądu wniosek o ukaranie mężczyzny.
Do zdarzenia doszło w nocy z 25 na 26 czerwca w Słupsku. Policjanci chcieli zatrzymać do kontroli kierowcę samochodu marki BMW. Na widok mundurowych mężczyzna zmienił kierunek jazdy i zaczął uciekać.
"Po kilkuset metrach skręcił w boczną ulicę, stracił panowanie nad BMW i wjechał do rowu. Jednak na tym nie zakończył swojej ucieczki, mężczyzna wybiegł jeszcze z samochodu i kontynuował ją pieszo" -czytamy w policyjnym komunikacie.
Po mniej więcej 100 metrach mundurowi dogonili mężczyznę i go zatrzymali. Badanie alkomatem wskazało, że był trzeźwy.
CZYTAJ TEŻ: Pod prąd i na czerwonym świetle przez pasy. Niebezpieczna sytuacja na gdańskim skrzyżowaniu
Nie miał prawa jazdy, ale jego problemy na tym się nie skończyły
Po sprawdzeniu 39-latka w policyjnym systemie informatycznym funkcjonariusze ustalili, że nie posiada on prawa jazdy. Auto, którym kierował, nie było zarejestrowane, a tablice rejestracyjne pochodziły z innego samochodu. Dodatkowo pojazd nie miał ubezpieczenia oraz obowiązkowego wyposażenia.
Mężczyzna otrzymał mandat w łącznej wysokości 11 700 złotych m.in. za spowodowanie kolizji.
Mundurowi zabezpieczyli jego samochód na policyjnym parkingu, a także przygotowali dokumentację procesową w związku z niezatrzymaniem się do kontroli drogowej oraz używaniem tablic nieprzypisanych do pojazdu.
Za popełnione przestępstwa 39-latkowi grozi do pięciu lat więzienia oraz zakaz prowadzenia pojazdów.
Źródło: tvn24.pl, Policja Pomorska
Źródło zdjęcia głównego: Policja Pomorska