Polski rząd wesprze Gdynię w procesie przed luksemburskim sądem ws. gdyńskiego lotniska. Komisja Europejska w ubiegłym roku uznała, że władze portu lotniczego muszą zwrócić ponad 90 milionów złotych dotacji. Później oceniła jednak, że kwota powinna być o kilkanaście milionów mniejsza. Budowa lotniska to jedna ze sztandarowych inwestycji miasta.
W ubiegłym roku Rząd RP wystąpił do sądu z wnioskiem o pozwolenie na tzw. interwencję uboczną. Dzięki temu będzie mógł wesprzeć Gdynię w walce o lotnisko w Kosakowie.
Proces przed Sądem Unii Europejskiej wszczęło w 2014 roku Miasto Gdynia.
- Rzeczpospolita Polska przystąpi do procesu toczącego się przed Sądem Unii Europejskiej, podnosząc wszystkie zarzuty wskazane wcześniej przez Gdynię i wspólnie z miastem będzie starać się o wyrok unieważniający decyzję Komisji Europejskiej - poinformowały władze Gdyni.
- Od wielu miesięcy oczekiwaliśmy wsparcia rządu. Wiemy, zarówno z praktyki, jak i z analizy wielu podobnych spraw, które toczyły się już w państwach Europy, że niezależnie od podstaw prawnych, które pozwalają złożyć skargę, bardzo istotne jest polityczne poparcie rządu. Udało nam się je uzyskać – powiedziała Wiceprezydent Gdyni Katarzyna Gruszecka-Spychała. – Uważamy, że to przyspieszy właściwe rezultaty w tej sprawie. A właściwe rezultaty, to jest chwila, w której na tym lotnisku zaczną lądować samoloty, kiedy podjęta zostanie działalność lotnicza – dodała.
Mieli zwrócić 22 mln euro
Spółka otrzymała od samorządowców pomoc finansową w wysokości 21,8 mln euro.
W lutym 2014 roku Komisja Europejska nakazała by port lotniczy Gdynia-Kosakowo zwrócił 21,8 mln euro (91,7 mln zł) pomocy, jaką otrzymał od gmin Gdynia i Kosakowo, bo uznała ją za niedozwoloną pomoc publiczną. Jak argumentowała KE, miało ułatwić to złagodzenie zakłóceń konkurencji, spowodowanych przez pomoc państwa.
Według KE finansowanie drugiego lotniska w trójmieście jest niedozwoloną pomocą publiczną. Port miał także ok. 2 mln zł długu wobec swoich pracowników oraz przedsiębiorstw, które zaangażowały się w budowę obiektu.
Gdynia i Kosakowo odwołały się od tej decyzji do unijnego trybunału w Luksemburgu.
Komisja się pomyliła
Rok później KE uznała, że port nie musi zwracać pieniędzy, które zostały wydane na inwestycje związane z bezpieczeństwem, które wydano m.in. na ogrodzenie lotniska, zaplecze dla straży pożarnej, urządzenia do prześwietlania bagaży itp.. Według obliczeń urzędników chodzi o kwotę 11-17 mln zł.
Ogłosili upadłość
Będąca w upadłości spółka Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo musi zwrócić Gdyni kilkadziesiąt milionów złotych, ale nie ma z czego, bo jej jedynym majątkiem jest lotnisko zbudowane na gruncie Skarbu Państwa.
Spółka Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo dysponuje kapitałem w wysokości 91 mln zł. Z czego 85 mln zł należy do Gdyni, a 6 mln zł do Kosakowa. Około 70 mln zł z tej kwoty przeznaczono na budowę infrastruktury lotniska.
Spór o lotnisko
Według inwestorów lotniska, wnioski KE na podstawie, których wydano decyzję o zwrocie prawie 92 mln zł pomocy, są sprzeczne z przygotowanymi wcześniej analizami ekonomicznymi.
Dodatkowo „Komisja, nie podając argumentów na poparcie swojej tezy, uznała lotnisko za nieistotne dla rozwoju regionalnego”, a według inwestorów tworzenie strategii regionalnych jest kompetencją samorządu województwa, a nie KE.
Władze miasta odwołały się od tej decyzji do sądu w Luksemburgu. Złożono też wniosek o zawieszenia wykonalności decyzji. Do końca sporu wciąż jednak daleko.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: www.airportgdynia.pl