Pszczoły wyroiły się pod dachem jednej z kamienic na rynku w Pucku. Interweniowała straż pożarna. W czwartek wieczorem do szpitala trafił mężczyzna, który na własną rękę chciał usunąć rój. W piątek pszczoły na rynku pojawiły się ponownie.
Tysiące owadów pierwszy raz na puckim rynku pojawiły się w czwartek wieczorem. Okazało się, że zajęły poddasze jednej z kamienic sąsiadujących z ratuszem. Interweniowała straż miejska i straż pożarna. Wcześniej jednak owady próbował przegonić mężczyzna, który z licznymi użądleniami trafił do szpitala.
W piątek przed południem pszczoły pojawiły się ponownie, tym razem nikt nie został poszkodowany.
Oba roje zebrali strażacy. - Dzisiejsza akcja to była pozostałość po wczorajszym rojeniu. Pszczoły wyjątkowo upatrzyły sobie tą kamienice na rynku, ale wszystko poszło zgodnie z planem - powiedział kpt. Artur Krzeszowski z puckiej straży pożarnej.
Pszczoły na puckim runku "szukały najprawdopodobniej nowego lokum" - to znaczy, że owady, które razem z matką opuściły rodzinę pszczelą robiły tzw. rojenie.
Wylatujący z ula rój osiada niedaleko rodzinnego gniazda, jako tzw. grono rojowe, często na drzewie, ale też w innych miejscach. Stąd robotnice-zwiadowcy wylatują w poszukiwaniu miejsca na założenie nowego gniazda.
Według art. 182 Kodeksu Cywilnego "rój pszczół staje się niczyim, jeżeli właściciel nie odszukał go przed upływem trzech dni od dnia wyrojenia. Właścicielowi wolno w pościgu za rojem wejść na cudzy grunt, powinien jednak naprawić wynikłą stąd szkodę".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze, Kontakt24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24 | adbi321