Na kary od grzywny do roku ograniczenia wolności Sąd Rejonowy w Sopocie skazał w poniedziałek sześć osób, członków rodziny, oskarżonych o kradzież co najmniej 4 tysięcy złotych ze zbiórki pieniędzy na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w styczniu 2017 r.
Wyrok nie jest prawomocny. Na jego ogłoszeniu nie było żadnej ze stron procesu. Wprawdzie jeszcze kilkanaście minut przed wywołaniem sprawy oskarżeni czekali na korytarzu sądowym, ale widząc, że do sądu przyjechali dziennikarze, w tym telewizyjni, nie weszli do sali.
"Znaczenie mają tu inne okoliczności"
Oskarżeni 15 stycznia 2017 roku, jako wolontariusze WOŚP uczestniczyli w zbiórce pieniędzy na terenie Sopotu i Gdańska. Prokuratura zarzuciła im, że działając wspólnie i w porozumieniu wyjęli z puszek i przywłaszczyli pieniądze w kwocie nie mniejszej niż 4 tysiące 60 złotych.
Wśród oskarżonych byli m.in. 54-letnia Violetta M. z dwiema córkami oraz dwaj mężczyźni, w tym mąż jednej z córek.
Sąd skazał trzy kobiety na kary grzywny po 2,4 tys. zł, jednego z mężczyzn na 3 tys. zł grzywny. Najsurowszy wyrok - roku ograniczenia wolności w postaci nakazu wykonywania 20 godzin prac społecznych w miesiącu - sąd wymierzył Pawłowi N., który był już wcześniej karany za czyny przeciwko mieniu. Najłagodniej sąd potraktował Sandrę H. skazując ją na karę 1,8 tys. zł grzywny. Wszyscy oskarżeni mają też ponieść koszty procesu.
"Znaczny" stopień szkodliwości
W uzasadnieniu wyroku sędzia Małgorzata Przybylska-Lewandowska podkreśliła, że stopień szkodliwości społecznej czynu oskarżonych jest "znaczny". - Choć sama kwota pieniędzy, którą ukradli oskarżeni nie była znaczna, to znaczenie mają tu inne okoliczności - to, że zabrane zostały datki zbierane na rzecz potrzebujących dzieci" - podkreśliła.
- Na szczególne potępienie zasługuje też fakt, że oskarżeni już przed zarejestrowaniem się jako wolontariusze WOŚP zaplanowali z pełną premedytacją swój czyn. W tym przypadku najdotkliwsza dla oskarżonych będzie kara grzywny - dodała sędzia.
Wszystkie oskarżone kobiety w listopadzie ubiegłego roku przyznały się przed sądem podczas pierwszej rozprawy do zarzutu kradzieży; mężczyźni zaś oświadczyli, że są niewinni. W trakcie śledztwa zaś tylko z jedna oskarżonych Sandra H. złożyła obszerne wyjaśnienia.
Kobieta przyznała podczas przesłuchania, że kradzież datków na WOŚP zaplanowała wraz z bliskimi jeszcze przed zgłoszeniem się na wolontariuszy do kwesty. Powiedziała śledczym, że pieniądze z puszek wyjęła za pomocą pincety i schowała je do foliowej siatki. W sądzie jednak Sandra H. nie podtrzymała tych wyjaśnień.
Jak informowała w styczniu 2017 r. policja, zatrzymanie sprawców kradzieży było możliwe, bo funkcjonariusze z wydziału kryminalnego ustalili, że wśród zarejestrowanych w sopockim sztabie WOŚP jako wolontariusze znajdują się osoby wcześniej notowane za kradzieże. Informacja ta, wraz z wizerunkami tych osób i danymi samochodu, którym mogli się poruszać, trafiła do wszystkich policjantów pełniących służbę na terenie Trójmiasta. Na wskazane auto natrafili policjanci patrolujący pieszo sopocki pas nadmorski. Przy zatrzymanych znaleziono puszki WOŚP oraz ok. 4 tys. tys. zł.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Adam Warżawa