- Czy te pary, które starają się o zabieg in vitro są poddawane badaniom psychologicznym - pyta Kazimierz Koralewski, radny PiS. I zaznacza, że pary, które adoptują dzieci muszą takie badania przechodzić. Gdańsk przymierza się do uruchomienia w tym roku programu in vitro. Radni PiS są temu przeciwni.
Projekt dotyczący in vitro skierowany będzie do mieszkańców Gdańska. Na czele zespołu stoi przewodnicząca Klubu PO w Radzie Miasta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. W jego skład mieli wejść radni miasta - także Prawa i Sprawiedliwości - lekarze specjaliści i inni fachowcy, którzy zajmują się tematyką in vitro.
- Na początku roku chcemy przedstawić Radzie Miasta projekt uchwały w tej sprawie – mówiła Aleksandra Dulkiewicz.
Według radnego PiS niepłodność wyleczy internista
Z inicjatywą nie zgadza się jednak Kazimierz Koralewski, szef klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska, który uważa, że to "krzywda dla mieszkańców".
- Dla mnie dramatem jest to, że wydaje się pieniądze na biznesową technologię, nie dając pieniędzy na zbadanie par, które mogłyby usunąć bariery leżące na drodze do zapłodnienia - mówił w "Rozmowie Kontrolowanej" Radia Gdańsk. - Wystarczy udać się do dobrego internisty i likwidować te bariery. Ludzie nie wiedzą, że dobry internista to potrafi - oceniał.
Zapowiedział też, że żaden z radnych PiS nie włączy się w prace zespołu, a miasto powinno pomagać w inny sposób. Dodał również, że samo in vitro jest niedopuszczalne dla osób wierzących. - Czy te pary, które są poddawane zabiegowi in vitro są poddawane badaniom psychiatrycznym - pytał Koralewski i zaznaczał, że pary, które adoptują dzieci muszą takie badania przechodzić.
Z kolei w rozmowie z TVN24 po udzielonym wywiadzie w radio przekonywał, że w sprawie nie ma żadnych postulatów dotyczących badań psychiatrycznych przy procedurze in vitro, a tylko pytał. - Państwo troszczy się o dzieci zanim je przekaże podczas adopcji, więc i o zarodki powinno się troszczyć - mówił.
Szefowa zespołu - Aleksandra Dulkiewicz - podczas radiowej dyskusji przekonywała, że problem bezpłodności ciągle narasta. - Od momentu kiedy zdecydowaliśmy się tym zająć zgłaszają się do nas osoby, które opowiadają nam swoje dramatyczne historie. My chcemy umożliwić ludziom choć częściową szansę - mówiła przewodnicząca PO w radzie miasta.
Określą zasady
Pierwszym zadaniem zespołu będzie określenie potrzeb gdańszczan i zakresu finansowego pomocy. – Wzorem dla nas są programy funkcjonujące w innych miastach, takich jak Łódź, Częstochowa czy Bydgoszcz – mówił w ubiegłym roku Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. – Na pewno wprowadzimy zasadę domicylu, by osoby ubiegające się o pomoc mieszkały w naszym mieście przynajmniej pięć lat przed dniem wejścia programu w życie. Przewidujemy, że zapewnimy dofinansowanie na poziomie od dwóch do pięciu tysięcy złotych na parę, jak to ma miejsce w innych miastach - wyjaśniał.
Adamowicz przypomniał, że Gdańsk wydaje rocznie 2 miliony złotych na szereg programów dotyczących zdrowia mieszkańców miasta.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24