Finał sąsiedzkiego konfliktu przed sądem. Rodzina z Przelewic (woj. zachodniopomorskie) przez trzy lata dwoiła się i troiła, by ich niepełnosprawna córka mogła bezpiecznie wyjść z domu. Często oznaczało to wynoszenie jej przez... okno. A to dlatego, że droga do ich domu przebiega przez posesję sąsiadów, którzy kategorycznie zabronili z niej korzystać. Sąd przyznał służebność drogi.
Droga do domu Osmolaków prowadzi przez posesję sąsiada. Ten nie szczędzi sił, by przepędzić każdego, kto się na niej pojawia.
Podczas czwartkowej rozprawy Sąd Rejonowy w Stargardzie (woj. zachodniopomorskie) przyznał Osmolakom służebność drogi koniecznej i nakazał im zapłacić sąsiadom jednorazowo 500 złotych za korzystanie z terenu. Czy w Przelewicach skończą się sąsiedzkie złośliwości, nie jest jeszcze pewne. Obie strony mają 7 dni na odwołanie się od tej decyzji.
- Cieszę się z tego wyroku. W końcu jest nadzieja, że będzie można normalnie funkcjonować. Może będzie spokojniej. A ta służebność to też nie jest tak, że coś komuś zabieramy. Mam nadzieję, że będzie tak, jak postanowił sąd. Ostatnio nawet opału nie mogłam dowieźć do domu - powiedziała tuż po wyroku Agata Osmolak.
- To wielka zmiana nie tylko dla nas, ale i dla reszty sąsiadów - dodaje Rajmund Osmolak.
Właściciele działki czekają na uzasadnienie wyroku. Wtedy podejmą decyzję o ewentualnej apelacji.
Kość niezgody
W jednym domu w Przelewicach (woj. zachodniopomorskie) od 17 lat mieszkają trzy rodziny. Do konfliktów nie dochodziło do 2014 r. Wówczas jedna z lokatorek zabroniła sąsiadom przechodzenia przez podwórko do drogi głównej twierdząc, że jest jej własnością.
Sąsiedzki kaprys największym problem stał się dla rodziny z cierpiącą na porażenie mózgowe i poruszającą się wózku 13-letnią córką.
Był czas, kiedy przez te utrudnienia nastolatka nie mogła wychodzić z domu i nie pojawiała się w szkole oraz na rehabilitacji. To wtedy rodzice wpadli na pomysł, żeby dziecko wynosić przez... okno. Ale nawet to nie byłoby możliwe bez pomocy sąsiadów. - Rano żona wysyła sms-y. Kto może, ten pomaga. Robimy operację "szkoła" - wyjaśniał Rajmund Osmolak.
Inne wyjście to przejście przez pole ziemniaków do drogi gminnej. Dla poruszającego się na wózku dziecka to niemal niewykonalne. Dlatego Alę trzeba było wynosić przez okno dwa razy dziennie. Rano - gdy jechała do ośrodka wychowawczego i potem, gdy z niego wracała.
Bałagan w papierach
Źródłem problemu był bałagan w papierach i zaniedbania przy zakupie domu. Właściciele nie ustalili służebności drogi, która formalnie należy do sąsiadki. Osmolakowie przez trzy lata walczyli o dostęp do terenu. W tym czasie sąsiedzi nie chcieli słyszeć o polubownym rozstrzygnięciu sprawy.
Kłótnie, awantury i wzywanie policji stały się smutną codziennością rodziny z Przelewic. W rozwiązanie konfliktu próbowały się zaangażować władze gminy. Bezskutecznie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/mś / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24