22 pracownice klubu nocnego miały wrzucać do drinków swoich klientów substancje psychoaktywne. W piątek zostały zatrzymane, dziś nad ranem je wypuszczono. – Materiał dowodowy jest niewystarczający – usłyszeliśmy od prokuratury.
To była popisowa akcja policji. W nocy z piątku na sobotę 80 funkcjonariuszy pojawiło się w klubie na Głównym Mieście w Gdańsku. Zatrzymano 22 kobiety – w tym kelnerki i menadżer klubu. Klienci tego lokalu wcześniej wielokrotnie zgłaszali się na policję, twierdząc, że po wizytach w tym miejscu z ich kont znikały duże sumy – rekordzista stracił kilkaset tysięcy złotych.
Gonił ich czas
Funkcjonariusze od razu rozpoczęli przesłuchania i pobrali krew od klientów lokalu. Zdaniem śledczych, w lokalu podawano klientom środki psychoaktywne. Kiedy tracili świadomość, proszono ich, by zapłacili rachunki. Te często uwzględniały fikcyjne usługi. Pokrzywdzeni zgłaszali się na policję dopiero, gdy odkrywali braki na koncie. Często były to już 24 godziny po wizycie w klubie, gdy po substancji nie ma już śladu.
Policjanci musieli się więc śpieszyć. - Czas połowicznego rozpadu środków psychoaktywnych to około 3 godziny, a całkowity 6 godzin – tłumaczyła nam podkom. Aleksandra Siewert z gdańskiej policji. To schemat charakterystyczny dla tak zwanych tabletek gwałtu.
Dalej badają
Pierwsze wyniki testów pojawiły się już w sobotę rano – wykryto środki psychoaktywne w pobranych próbkach. – Nie udało się nam jednak stwierdzić, co to za substancje. Nie mamy wystarczających dowodów, by kobiety zatrzymać ponad 48 godzin. Zostały na razie przesłuchane w charakterze świadków i wypuszczone do domów – tłumaczy nam Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Prokurator tłumaczy, że czekają na pogłębione badania i wypuszczenie pracownic klubu nie oznacza, że nie zostaną w najbliższym czasie postawione im zarzuty.
O nocnej akcji na Głównym Mieście opowiedzieli nam oficerowie operacyjni z gdańskiej policji. - Kiedy weszliśmy do klubu, było pełne zaskoczenie. Tak zaplanowaliśmy działania, żeby pojawić się tam w czasie, kiedy będzie największy ruch. I rzeczywiście tak było. Personel nie wiedział, co my tam robimy - opowiada jeden z policjantów.
Jak chwalili się funkcjonariusze, to była wyjątkowa akcja w skali kraju. Policjanci przeanalizowali dokładnie, jak sprawnie i szybko pobrać próbki biologiczne, które pozwolą wskazać, czy klientom dosypywano środki psychoaktywne. Szybko, bo czas jest tutaj kluczowy.
Dlatego policja zaprosiła do współpracy całą "armię" specjalistów. Głównie to biegli z laboratorium kryminalistycznego i biegli z Uniwersytetu Gdańskiego. Pod klub przyjechała karetka. Klientom od razu sprawdzono zawartość alkoholu we krwi. Pobrano od nich też krew i mocz. Specjaliści sprawdzą też, co znajdowało się w serwowanych drinkach oraz butelkach z alkoholem.
Jak twierdzi policja, nocna akcja w Gdańsku była największą jak dotąd "operacją na Pomorzu wymierzoną w proceder oszustw dokonywanych w nocnych klubach".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: KMP Gdańsk