Rodzice dzieci, które w ubiegłym roku z objawami zatrucia trafiły do szpitala chcą złożyć pozew zbiorowy przeciwko miastu, żądając odszkodowań. Okazuje się bowiem, że kilkoro hospitalizowanych dzieci stało się nosicielami gronkowca złocistego.
42 dzieci i dziewięcioro dorosłych z przedszkola na Pustkach Cisowskich w Gdyni zatruło się pod koniec kwietnia ubiegłego roku. Po śniadaniu wymiotujące i odwodnione dzieci i dorośli trafili do szpitali w Gdańsku, Gdyni i Wejherowie. Po badaniach okazało się, że przyczyną zatrucia pokarmowego był gronkowiec złocisty. Po kilku dniach wszyscy opuścili szpital, gdy objawy zatrucia minęły.
Wcześniej w przedszkolu przeprowadzona była kontrola Sanepidu, jednak nic nie wykazała.
Zarażeni na całe życie
Rodzice dzieci, u których następstwem tamtego zatrucia jest nosicielstwo gronkowca złocistego uważają, że winę za całą sytuację ponosi miasto Gdynia jako samorządowy właściciel przedszkola.
- Wspólnie z pozostałymi rodzicami zastanawiamy się nad złożeniem pozwu. Tu już nie chodzi o kilka dni spędzonych w szpitalu, ale o zakażenie gronkowcem na całe życie – mówi w rozmowie z tvn24.pl reprezentujący rodziców radca prawny Tomasz Złoch. – Czekamy na szczegółowe wyniki badań, ale wiemy o kilku konkretnych przypadkach – dodał.
Nosiciele bakterii gronkowca złocistego mogą być źródłem zakażenia dla siebie lub innych, dlatego ważne jest usunięcie bakterii. Nosiciele bakterii są o wiele bardziej narażeni na schorzenia, które ona wywołuje np. zakażenia ropne skóry, tkanek podskórnych oraz tkanek miękkich czy zakażenia układowe.
- Nie jesteśmy stroną w tym postępowaniu, więc tak naprawdę czekamy na rozwój wydarzeń. Postępowanie trwa, czekamy na decyzję sądu – powiedziała Joanna Grajter, rzecznik prasowy gdyńskiego magistratu.
Zarzuty dla kucharki
Zarzuty w tej sprawie usłyszała wcześniej kucharka z przedszkola. Według śledczych do takiej sytuacji doprowadziło "nieprzestrzeganie norm sanitarnych". Badania wykazały, że bakterie gronkowca złocistego, który wywołał zatrucie były w aż czterech różnych posiłkach, które jadły dzieci i obsługa przedszkola - m.in. w paście drobiowej, bananach, pasztecie i pulpetach.
- Jak wskazał powołany w toku postępowania biegły, pokrzywdzeni nie byli narażeni na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Przebieg zatrucia prawie u wszystkich chorych był stosunkowo łagodny albo o średnim nasileniu. Kucharka została przesłuchana, przyznała się do winy - mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Zobacz relację reportera TVN24 z kwietnia 2012 roku:
Tu znajduje się przedszkole:
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze, trójmiasto.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24