Najwyraźniej burmistrz Czerska nie ma szczęścia do komendantów straży miejskiej. Mimo że ostatni konkurs wygrał Mariusz Wilczyński, nie obejmie on stanowiska. Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku ma do niego zastrzeżenia, a burmistrz - jak nam mówi - nie chce ryzykować.
We wrześniu br. burmistrz Czerska po raz drugi ogłosił konkurs na komendanta straży miejskiej. Wygrał go malborski strażnik Mariusz Wilczyński.
Wybór tego kandydata budził wiele kontrowersji, a to z powodu jego burzliwej przeszłości zawodowej. Okazało się, że Wilczyński kilka lat temu stracił prawo jazdy. Z kolei niespełna dwa lata temu odwołano go ze stanowiska zastępcy straży w Malborku. Wówczas chodziło o „naruszenie regulaminu pracy”. O jego losie miała rozstrzygnąć opinia Komendanta Wojewódzkiej Policji. CZYTAJ WIĘCEJ
"Opinia nie jest jednoznaczna"
Już wiadomo, że burmistrz miasta nie podpisze umowy z Wilczyńskim. Decyzję podjął tuż po tym jak otrzymał opinię KWP.
- Zdecydowałem, że nie podpiszę umowy z panem Wilczyńskim, a to dlatego że opinia, którą otrzymałem z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku nie jest jednoznaczna. A skoro nie jest ani pozytywna, ani negatywna to wolę nie ryzykować – mówi Marek Jankowski
W rozmowie z tvn24.pl burmistrz przyznał, że nie chce powierzać takiego stanowiska osobie, która może mieć jakieś problemy zwłaszcza, że według KWP "zachodzą przesłanki ujemne do powierzenia stanowiska komendanta".
Jak nie Wilczyński to kto?
Być może stanowisko komendanta obejmie Marcin Walkowski, który w konkursie zajął drugie miejsce. Jankowski ma się z nim spotkać już w czwartek. – Jeśli pan Walkowski dalej będzie chciał objąć to stanowisko to wystąpię do KWP o wydanie opinii na jego temat – tłumaczy Jankowski.
Marcin Walkowski ukończył studia z zakresu bezpieczeństwa publicznego.
Burmistrz wyciągnął konsekwencje
O czerskiej Straży Miejskiej zrobiło się głośno tuż po tym, jak laweta wioząca zepsuty samochód przekroczyła prędkość, a zdjęcie z fotoradaru i żądanie wskazania kierowcy strażnicy wysłali do Piotra Daniluka - właściciela przewożonego auta. Za niewskazanie kierowcy panu Piotrowi mogło grozić do 5 tys. zł grzywny.
Burmistrz był oburzony tym, jak strażnicy potraktowali właściciela auta, które jechało na lawecie, dlatego zażądał od Szwila wyjaśnień na piśmie. Potem stwierdził, że wyjaśnienia komendanta były "nieudolne i niewystarczające". Jeszcze tego samego dnia wręczył Szwilowi wypowiedzenie.
Komendant złożył pozew, uważa, że zwolniono go niesłusznie.
- Burmistrz zwolnił mnie za brak nadzoru nad postępowaniem mandatowym dotyczącym tej lawety. Tylko, że nikt nie dał nikomu mandatu, to jak można za to kogoś zwolnić? – mówił wtedy Szwil. Według niego w żadnym z postępowań prowadzonych przez Straż Miejską nie było nieprawidłowości, a żadna z kontroli nie wykazała błędów.
Mimo że sprawą Szwila zajmował się sąd pracy, władze miasta próbowały dwukrotnie wybrać nowego komendanta czerskiej Straży Miejskiej. Pierwszy zwycięzca konkursu, Piotr Gorczyca, zrezygnował z powodów osobistych już po czterech dniach.
Tutaj jest Czersk:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: weekend.fm/TVN 24 Pomorze | Daniel Frymark