Lekarka ze szpitala w Pucku miała 3 promile alkoholu we krwi, mimo to przyjęła 16 pacjentów i raz wyjechała karetką do chorych. Policja sprawdza, czy w ten sposób naraziła zdrowie i życie swoich pacjentów. Władze szpitala rozwiązały z nią umowę w trybie dyscyplinarnym.
W sobotę około godz. 16.00 pucka policja otrzymała informację o lekarce, która będąc pod wpływem alkoholu, przyjmowała pacjentów w szpitalu. O sprawie poinformował jeden z pacjentów.
Jak informowała policja, w ciągu ośmiu godzin kobieta przyjęła 16 pacjentów i raz pojechała na wezwanie karetką. Funkcjonariusze sprawdzili trzeźwość kobiety. Badanie wykazało, że miała 3 promile alkoholu we krwi.
Przesłuchanie? "Jeszcze nie teraz"
Tuż po badaniach kobieta została odwieziona do domu. Jak twierdzi policja, nie było potrzeby, żeby ją zatrzymywać. - Lekarkę przesłuchamy na samym końcu. Najpierw musimy wysłuchać świadków zdarzenia, a to nawet kilkadziesiąt osób. Zabezpieczamy także dokumentację medyczną. Potem prawdopodobnie zostanie powołany biegły lekarz, który oceni, czy kobieta naraziła zdrowie i życie swoich pacjentów - tłumaczy Jarosław Biały z puckiej policji.
Funkcjonariusze będą też sprawdzać, czy kobieta przyszła do pracy, będąc pod wpływem alkoholu, czy upijała się w gabinecie. Reporter TVN 24 zwraca uwagę na to, że pozostałych kilkunastu pacjentów nie zgłaszało zastrzeżeń co do stanu lekarki.
Jak twierdzi Biały, wszystkie te czynności potrwają, dlatego możliwe, że lekarka zostanie przesłuchana dopiero w przyszłym tygodniu. Kiedy cały materiał dowodowy trafi do prokuratury, okaże się, czy kobieta usłyszy zarzuty. Jeśli potwierdzi się, że naraziła pacjentów, może jej grozić nawet pięć lat więzienia. W innym przypadku może zostać ukarana grzywną w wysokości 5 tys. zł. Ponadto policja poinformuje o sprawie Okręgową Izbę Lekarską.
"Rozwiążemy umowę"
Jak dowiedział się TVN 24.pl, prezes szpitala już podjął decyzję w sprawie lekarki. - Pracowała u nas na podstawie umowy cywilno-prawnej, więc po prostu rozwiązaliśmy z nią umowę w trybie dyscyplinarnym - mówi Bogdan Łęski, prezes szpitala.
Łęski zapewnia, że z kobietą nie było wcześniej problemów, bo zdążyła się stawić na zaledwie dwa dyżury. Jak to się stało, że przez kilka godzin nikt nie zauważył pijanej lekarki? Prezes tłumaczy, że kobieta przyjmowała pacjentów w swoim gabinecie, przez co trudno było zobaczyć, w jakim jest stanie. - Jeśli z niego nie wychodziła, to nikt do niej nie zaglądał bez potrzeby. Dlatego trudno było zauważyć, że lekarka jest nietrzeźwa - dodaje Łęski.
Tutaj przyjmowała:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/kv / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Pomorze