90 lat temu w gdyńskim porcie pojawił się pierwszy oceaniczny statek – francuski parowiec SS Kentucky, który zabrał z Gdyni polskich emigrantów. - To był toporny parowiec, żaden ładny statek - mówi Marek Błuś, kapitan żeglugi wielkiej.
Parowiec o tonażu blisko siedmiu tysięcy ton wpłynął do prowizorycznego portu w Gdyni, oficjalnie nazwanego Tymczasowym Portem Wojennym i Schroniskiem dla Rybaków, 13 sierpnia 1923 roku. Był to pierwszy pełnomorski, pasażerski statek zagraniczny, który zacumował przy gdyńskim pomoście. Jak poinformował Marek Błuś, kapitan żeglugi wielkiej, początkowo statek miał wpłynąć do portu w Gdańsku, uniemożliwił to jednak strajk tamtejszych dokerów i cumowników.
- By uratować sytuację skierowano statek do pobliskiego portu tymczasowego w Gdyni. Sprzyjała temu także pogoda. Dzięki temu parowiec mógł wziąć na pokład pierwszy "żywy ładunek" - tłumaczy kapitan.
Parowiec dla emigrantów
Pojawienie się francuskiego SS Kentucky w gdyńskim porcie zapoczątkowało wówczas stałe połączenie z Hawrem, z którego korzystali przede wszystkim polscy i niemieccy emigranci.
Jak stwierdził kapitan Marek Błuś, francuski parowiec należał do jednej z linii, która, wraz z niemiecką i szwedzką, woziła masowo emigrantów na Atlantyk. - Były to mniejsze statki, które zabierały emigrantów między innymi do Gyteborga, a tam przesadzani byli na większe statki - mówi.
Błuś przyznał jednocześnie, że SS Kentucky nie należał do najładniejszych statków. - To był toporny parowiec - podsumował.
Obecnie port w Gdyni, po Gdańsku i Szczecinie, jest trzecim co do wielkości portem morskim w Polsce. Rocznie cumuje tu kilkadziesiąt wycieczkowców, m.in. z Niemiec, Włoch, Malty czy ze Szwecji
Autor: dp/mz / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Zarząd Morskiego Portu Gdynia S.A.