Patryk D. usłyszał wyrok 25 lat pozbawienia wolności, musi też zapłacić zadośćuczynienie rodzicom Pauliny. Mężczyzna odpowiadał za jej zabójstwo. Jak ustalili śledczy, mężczyzna najpierw ją zabił, a później rozczłonkował ciało i porzucił na polu niedaleko Nowego Dworu Gdańskiego (Pomorskie). Wyrok nie jest prawomocny.
Wyrok zapadł we wtorek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Patryk D. oskarżony był o zabójstwo w zamiarze bezpośrednim oraz rozczłonkowanie i ukrycie ciała 23-letniej Pauliny P. To były chłopak zamordowanej kobiety.
Sąd skazał mężczyznę na 25 lat więzienia, wliczając w to czas tymczasowego aresztowania. Patryk D. musi też zapłacić 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia rodzicom Pauliny. Dodatkowo, podczas odbywania kary, będzie przechodził terapię w specjalnym ośrodku.
Uzasadnienie wyroku było niejawne. Wyrok nie jest prawomocny.
Proces z wyłączeniem jawności
Proces oskarżonego ruszył w październiku 2021 roku. Sąd wyłączył wtedy jawność procesu na wniosek obrońcy. Adwokat argumentował, że jawność rozprawy naruszy interes prywatny oskarżonego i jego rodziny, a jej przebieg może mieć drastyczny charakter. Wniosek obrońcy poparła prokuratura oraz Marcin Kochanowski, oskarżyciel posiłkowy reprezentujący matkę Pauliny. Jego zdaniem jawność rozprawy ujawniłaby liczne okoliczności związane z życiem prywatnym i intymnym zmarłej.
Matka ofiary przyniosła do sądu zdjęcie córki oprawione w ramkę. - Chciałabym go tylko zapytać, dlaczego to zrobił. Moja córka nie zasługiwała na to, co on zrobił z nią, nie ma żadnego wytłumaczenia. Będę czekała na sprawiedliwy wyrok sądu, bo rozmawiać z nim nie chcę. Mam nadzieję, że już nigdy nie wyjdzie zza krat i nikt nie będzie musiał przeżywać tego, co ja - powiedziała wtedy dziennikarzom.
Przyznała też, że Paulina znała się z oskarżonym "oko w oko" około dwa lata. - A wcześniej tak w internecie, na portalu społecznościowym gdzieś się kontaktowali i pisali między sobą - mówiła. - Oskarżony bywał u nas w domu. Myśmy dużo ze sobą nie rozmawiali. Był skryty, trudno mi powiedzieć, jakim człowiekiem był - dodała matka Pauliny.
Przyznał się do zabójstwa
23-latka pochodziła z Balik pod Łomżą, ale przed śmiercią mieszkała z koleżanką na warszawskiej Białołęce. Na początku marca 2020 roku wyjechała ze stolicy i pojechała do byłego chłopaka do Nowego Dworu Gdańskiego. Wtedy ślad po niej się urwał.
W dniu zaginięcia dziewczyny jej matka otrzymała wiadomość SMS o treści: "Mieszkanie mamy na teraz. Chcę trochę czasu dla siebie na własne życie. Żeby spróbować żyć sama. Byłabym wdzięczna za jakieś dwa miesiące bez kontaktu".
Ta wiadomość zaniepokoiła rodzinę, która zgłosiła policji zaginięcie. Funkcjonariusze od początku podejrzewali o zbrodnię byłego chłopaka dziewczyny - 20-letniego wówczas Patryka D. Mężczyzna był widziany z Pauliną w Nowym Dworze Gdańskim, ale początkowo twierdził, że po spotkaniu się rozstali.
Rozczłonkowane ciało 23-latki policjanci znaleźli 30 kwietnia 2020 roku niedaleko wsi Piotrowo pod Nowym Dworem Gdańskim. Funkcjonariusze przez kilka dni szukali na polach poćwiartowanego ciała, bo zabójca ukrył je w kilku miejscach.
W maju 2020 roku Patryk D. przyznał się do zabójstwa i złożył obszerne wyjaśnienia. Wskazał śledczym miejsca, gdzie zakopał szczątki dziewczyny. Wykonane badania DNA potwierdziły, że poćwiartowane ciało to zaginiona w marcu Paulina P.
Mężczyzna został również zbadany przez biegłych psychiatrów, którzy mieli ocenić jego poczytalność w momencie popełnienia zbrodni. Biegli orzekli, że oskarżony, w chwili popełnienia zarzuconego mu czynu, nie miał zniesionej ani ograniczonej poczytalności.
Patrykowi D. groziło dożywocie.
Zarówno prokuratura, jak i obrońca mężczyzny poinformowali po procesie, że biorą pod uwagę odwołanie się od wyroku.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24