Miał lecieć do Londynu, plany pokrzyżowała mu pasażerka samolotu, która powiedziała obsłudze, że mężczyzna może być terrorystą. 26-latka o ciemniejszej karnacji, bo pochodzącego z Armenii, wyprowadziła Straż Graniczna. Do Londynu poleciał dopiero w weekend, innymi liniami i z innego miasta.
26-letni Ormianin, od lat mieszkający w Polsce, długo nie zapomni ostatniej podróży do Londynu. Miał lecieć w czwartek z Gdańska liniami Wizz Air. Plany pokrzyżowała mu jedna z pasażerek, która stwierdziła, że może on być terrorystą. Wszystko przez ciemniejszą karnację 26-latka, który urodził się w Armenii.
O swoich obawach poinformowała obsługę, a ta dyżurnego obsługi lotniska w Gdańsku.
- Pojawiła się brygada antyterrorystyczna w kominiarkach, wyprowadzili mnie z tego samolotu, wrzucili mnie do furgonetki, mówili że każdy fałszywy ruch z mojej strony będzie groził użyciem broni palnej. W celi przetrzymywano mnie trzy godziny - tak całe zajście mężczyzna relacjonował reporterowi Radia Gdańsk, które jako pierwsze poinformowało tym zdarzeniu.
"Nikt tego Pana nie zatrzymał i mu nie groził"
Zupełnie inaczej sytuację opisuje Straż Graniczna. Jak twierdzi kpt. Andrzej Juźwiak, funkcjonariusze interweniowali na prośbę dyżurnego portu.
- Według załogi, w samolocie był mężczyzna, który miał mówić o ładunku wybuchowym i katastrofie w przestworzach, a załogę poinformowała o tym jedna z pasażerek - mówi kpt. Andrzej Juźwiak, rzecznik Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.
Co było dalej? Na pokładzie samolotu pojawili się funkcjonariusze. Poprosili wskazanego przez załogę pasażera o opuszczenie samolotu. - Wcześniej zgodnie z procedurami poinformowali go o użyciu środków przymusu bezpośredniego w razie niewykonania poleceń. Takiej konieczności nie było, mężczyzna współpracował ze strażnikami granicznymi, w ich asyście dobrowolnie opuścił samolot i złożył wyjaśnienia - tłumaczy Juźwiak.
Wyjaśnienia złożyli też świadkowie całej sytuacji. - Mężczyzna zaprzeczył, jakoby mówił o jakimkolwiek zagrożeniu. W rozmowie z funkcjonariuszami potwierdzili to również świadkowie. Po złożeniu wyjaśnień wszyscy opuścili pomieszczenia Straży Granicznej w Gdańsku.
Mężczyzna był przesłuchiwany w obecność funkcjonariuszy ABW.
Samolot i tak tego dnia, ze względu na gwałtowne ulewy w Gdańsku, nie poleciał do Londynu.
"Zachowali się zgodnie z procedurami"
Głos w sprawie zabrał również Wizz Air. W specjalnym oświadczeniu przewoźnik potwierdził, że taka sytuacja miała miejsce.
- Załoga postąpiła zgodnie z obowiązującymi procedurami. Kapitan wezwał służby ochrony lotniska, przeprowadzono pełną inspekcję samolotu, a obaj pasażerowie zostali przekazani w celu złożenia dalszych wyjaśnień. Bezpieczeństwo jest priorytetem Wizz Air. Linia nie toleruje jakichkolwiek prób zagrożenia bezpieczeństwu pasażerów i załogi - napisano w komunikacie.
Pasażer niemile widziany
W piątek 26-latek znów próbował polecieć z Gdańska do Londynu - tymi samymi liniami, które wcześniej przebukowały mu bilet. Nie udało się. Gdy mężczyzna chciał się odprawić na lotnisku, obsługa stwierdziła, że jest on na liście osób niepożądanych na pokładach samolotów linii lotniczej Wizz Air.
- Teraz z pomocą prawnika zamierza dochodzić swoich praw - informuje Radio Gdańsk.
Dopiero w weekend 26-latek pojechał pociągiem do Warszawy i stamtąd samolotem LOT poleciał do Londynu.
Wizz Air do umieszczenia 26-latka na liście osób niepożądanych na razie się nie odniósł.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: Radio Gdańsk/TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: ARCHWIUM