Aleksander Doba rozpoczął wyprawę życia

Aleksander Doba wyleci dziś do Nowego Jorku. – Będę się śpieszył, żeby kolejne urodziny spędzić w domu – żartował
Na początku maja Doba wypłynie z Nowego Jorku do Lizbony
Źródło: tvn24

Czuję się bardzo dobrze – powiedział podekscytowany podróżnik tuż przed wyruszeniem w drogę. Dziś wyleci z Berlina do Nowego Jorku. Na początku maja po raz kolejny spróbuje przepłynąć samotnie Atlantyk. – Będę się śpieszył, żeby kolejne urodziny spędzić w domu – żartował.

Rano zapakował walizki do taksówki i z Polic wyruszył, jak sam podkreśla, w kolejną podróż życia. Wyraźnie podekscytowany Aleksander Doba przed odjazdem przyznał dziennikarzom, że nie zmrużył oka, by nie zaspać. Jest pewien, że wyprawa zakończy się sukcesem.

Ambitny plan

Podróżnik z Polic w czwartek wylatuje do Stanów Zjednoczonych. Na początku maja ma zamiar po raz kolejny spróbować samotnie przepłynąć Ocean Atlantycki, polegając tylko na sile swoich mięśni. Wyprawa ma potrwać cztery miesiące.

Ta wyprawa ma być najtrudniejsza w jego życiu. Podróżnik podkreśla, że znów podniósł sobie poprzeczkę. Tym razem chce z Nowego Jorku przepłynąć do Lizbony północną trasą przez Atlantyk. – Będę się śpieszył, żeby kolejne urodziny we wrześniu spędzić w domu – żartuje. 9 września Doba skończy 71 lat.

– Na razie najdłużej sztorm męczył mnie przez trzy dni, a fale miały około 9 metrów. Teraz może być ciekawiej – twierdzi. Północne wody Atlantyku to będzie najtrudniejszy akwen, z którym dotychczas miał możliwość się zmierzyć.

Olek Doba wyruszył w podróż życia

Olek Doba wyruszył w podróż życia

Tym razem się uda

Na razie nieznana jest dokładna data startu wyprawy. – 1 maja statkiem dopłynie tam kajak. Kilka dni będę potrzebował na przygotowania, zapakowanie prowiantu, a potem wszystko zależy od pogody – opowiada.

Podróżnik będzie czekał na północno-zachodnie wiatry, by jak najszybciej oddalić się od lądu. Jak udowodniła poprzednia próba pokonania tego odcinka, jest to jeden z najbardziej newralgicznych momentów wyprawy – przy wypływaniu na pełne morze fale przewróciły i uszkodziły kajak pana Aleksandra.

Globtroter bardzo to przeżył i jak wciąż podkreśla: Tegoroczna wyprawa to kontynuacja tej przerwanej w ubiegłym roku. Niestety uszkodzone elementy i urządzenia w jednostce zmusiły go do przerwania wyprawy.

- Jestem optymistą. W tym roku będzie inaczej – przekonuje policki wędrowiec i dodaje: Obiecałem żonie, że wrócę i zamierzam dotrzymać obietnicy.

Rok temu pisaliśmy o pechowym końcu pierwszej próby przepłynięcia Atlantyku północną trasą:

Wywrotka i koniec wielkiej wyprawy. Aleksander Doba wraca do domu

Wywrotka i koniec wielkiej wyprawy. Aleksander Doba wraca do domu

Autor: eŁKa/gp/jb / Źródło: tvn24

Czytaj także: