Myśliwi z kilkunastu kół łowieckich po raz kolejny zorganizowali polowanie na lisy. Przez kilka dni zastrzelili ich ponad 200. Jak przekonują wszystko po to, żeby przywrócić na polach zające i inną zwierzynę drobną - kuropatwy czy bażanty. Zastrzelone lisy, a także kunę i tchórza, myśliwi pokazali podczas pokotu. Ta tradycja budzi ogromne kontrowersje.
Członkowie z 17 kół łowieckich z Kaszub wzięli udział we wspólnym polowaniu na lisy. Myśliwi spotkali się w Pażęcach na uroczystym pokocie. Podczas łowów ustrzelono aż 209 lisów, kunę i tchórza.
Myśliwi przekonują, że oprócz łowieckiej tradycji realizują specjalny program, dzięki któremu na naszych polach znów pojawią się zające. - Kiedy ostatni raz można było zobaczyć taką drobną zwierzynę jak np. kuropatwę czy bażanta? Tu są przede wszystkim lisy - mówi Józef Kitowski z koła łowieckiego Drop, organizator pokotu.
Przekonuje też, że to drapieżniki, które głównie zostawiają szkody w innych populacjach. - Jeden lis w ciągu roku zjada około dziesięciu zajęcy - ocenia i przekonuje, że tego typu przedsięwzięcia organizowane są w różnych miejscach w Polsce, a gdański okręg jest trzecim, który walczy tą metodą o przywrócenie na polach zwierzyny drobnej.
Polowanie z honorami
Kitowski zaznacza, że polowania i organizowany po nich pokot to wielka tradycja. - Zwierzynie oddano tradycyjny hołd za pomocą sygnałów łowieckich. Lisy zostały ułożone na igliwiu, cała uroczystość była ze specjalnymi honorami - opowiada.
To jednak nie przekonuje wielu osób, które potępiają myśliwych. - Kiedyś zabijało się po to żeby przeżyć i nakarmić rodzinę, dziś zabija się po to żeby się chwalić morderczymi łowami. Kiedyś każda populacja regulowała się naturalnie, dzisiaj najpierw wytłuką zające dziki kuropatwy i bażanty, a później mówią że lisy są winne. Nawet psy na spacerze im przeszkadzają- - komentują na portalu społecznościowym.
Pradziadek polował, dziadek też, przed wnukiem tego nie ukrywają
Oburzenie wywołuje też to, że na zdjęciach z sobotnich uroczystości widać dzieci, które stoją z myśliwymi przy ułożonych w szeregu martwych lisach. - Każdy zabiera dzieci na swoją odpowiedzialność. U nas w rodzinie polował mój pradziadek, dziadek, ja i mój syn tez poluje, więc trudno żeby ukrywać to przed wnukiem - tłumaczy Kitowski.
Przekonuje, że koła łowieckie są też zaangażowane w edukację młodzieży szkolnej. Myśliwi spotykają się z dziećmi i opowiadają o żyjących w lasach i na polach zwierzętach. Prowadzą też cykliczne akcje sadzenia drzewek i krzewów. Zimą zaś wykładają w lesie karmę.
ZOBACZ TAKŻE
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: kartuzy.info