Na polecenie prokuratury został zatrzymany ochroniarz z imprezy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy z 13 stycznia w Gdańsku, gdzie nożownik śmiertelnie ranił prezydenta Gdańska. Jak podała Prokuratura Krajowa, Dariusz S. "wprowadził policję w błąd, że Stefan W. posługiwał się plakietką Media". Wieczorem poinformowano, że usłyszał trzy zarzuty.
Dwa zarzuty składania fałszywych zeznań oraz zarzut podżegania innych do składania fałszywych zeznań postawiła w poniedziałek wieczorem gdańska prokuratura Dariuszowi S., ochroniarzowi z gdańskiej imprezy WOŚP, podczas której 13 stycznia doszło do ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
- Podejrzany nie przyznał się do zarzutów. Złożył wyjaśnienia. Na tym etapie śledztwa nie mogę jednak ujawnić ich treści - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk. Przesłuchanie Dariusza S. trwało ponad trzy godziny. Wawryniuk dodała, że o środkach zapobiegawczych, jakie prokuratura będzie chciała zastosować wobec podejrzanego mężczyzny, udzieli informacji we wtorek rano.
Zatrzymanie Dariusza S.
Wcześniej w poniedziałek Prokuratura Krajowa zamieściła na Twitterze dwa wpisy. Pierwszy z nich informował, że "na polecenie prokuratury został zatrzymany szef ochrony imprezy WOŚP z 13 stycznia w Gdańsku".
Jak dodała Prokuratura Krajowa, zatrzymany mężczyzna "wprowadził policję w błąd, że Stefan W. posługiwał się plakietką Media".
Na polecenie prokuratury został zatrzymany szef ochrony imprezy #WOŚP z 13 stycznia w Gdańsku
— PROKURATURA (@PK_GOV_PL) 21 stycznia 2019
Wprowadził policję w błąd, że Stefan W. posługiwał się plakietką Media#prokuratura
— PROKURATURA (@PK_GOV_PL) 21 stycznia 2019
Pełnomocnik Agencji Ochrony "Tajfun" mecenas Łukasz Isenko poinformował TVN24, że zatrzymany został szeregowy pracownik firmy. Potwierdził to również adwokat Dariusza S. Przeszukano mieszkanie zatrzymanego.
Bezpośrednio po ataku na prezydenta Gdańska 13 stycznia rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku aspirant Karina Kamińska wyjaśniała, że napastnik "dostał się w okolice sceny, prawdopodobnie używając plakietki 'media'". Powtarzała to też prokuratura.
Według prokuratury Dariusz S. przekazał identyfikator "Media" funkcjonariuszom policji, by ukryć zaniedbania w zakresie zabezpieczenia imprezy 13 stycznia. Nie miał jej jednak przy sobie Stefan W.
- Informacja o tym, że plakietkę miał sprawca, została nam przekazana przez Dariusza S. Z naszych ustaleń wynika, że to nieprawda. Zebrany materiał dowodowy, m.in. analiza monitoringu, badania biologiczne przekazanego identyfikatora i zeznania świadków wskazują, iż podejrzany o zabójstwo Adamowicza nie miał tej plakietki przebywając na scenie. Mężczyzna zeznał nieprawdę, próbując ukryć zaniedbania w trakcie zabezpieczania imprezy - poinformowała Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Mówiła, że w kolejnych dniach po zdarzeniu Dariusz S. próbował nakłonić innych pracowników ochrony, aby złożyli zeznania, które miałyby potwierdzać przedstawioną przez niego wersję zdarzeń.
Po południu Dariusz S. został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty.
Atak nożownika na prezydenta Gdańska
Prezydent na miejscu był reanimowany, a w szpitalu przeszedł kilkugodzinną operację. Jego stan był bardzo ciężki. W poniedziałek zmarł. Miał 53 lata. Prezydentem Gdańska był od 20 lat. W samorządzie gdańskim zasiadał od początku jego powstania, czyli od 1990 roku. W latach 1994-98 był przewodniczącym Rady Miasta Gdańska.
W sobotę urna z jego prochami spoczęła w kaplicy świętego Marcina w gdańskiej Bazylice Mariackiej.
Zarzuty dla Stefana W.
Prokuratura postawiła Stefanowi W. zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. Gdański sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego.
Badanie krwi wykazały, iż w momencie napaści Stefan W. nie był pod wpływem alkoholu. Prokuratura wystąpiła o przeprowadzenie badania psychiatrycznego mężczyzny.
Prokuratura oprócz śledztwa dotyczącego zabójstwa prezydenta Gdańska prowadzi też równolegle drugie postępowanie, które ma na celu sprawdzenie prawidłowości organizacji i zabezpieczenia gdańskiego finału WOŚP, w czasie której to imprezy zaatakowany został Paweł Adamowicz.
"Identyfikator jest zabezpieczony i w posiadaniu śledczych"
Po ataku na prezydenta Gdańska szef MSWiA Joachim Brudziński niezależnie od postępowania prokuratorskiego zdecydował o wszczęciu kontroli w zabezpieczającej koncert WOŚP w Gdańsku Agencji Ochrony "Tajfun".
W ubiegłym tygodniu pełnomocnik firmy "Tajfun" Łukasz Isenko przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że z organizatorami gdańskiego finału WOŚP agencja współpracowała po raz pierwszy. Potwierdził również, że do biura firmy przyszli przedstawiciele Departamentu Zezwoleń i Koncesji MSWiA i rozpoczęli kontrolę działalności firmy.
- Zabezpieczona została cała dokumentacja związana z zarejestrowaniem firmy i jej prowadzeniem. Teraz wszystkie te dokumenty podlegają weryfikacji kontrolerów - podkreślił. Dodał, że weryfikacji tej podlega firma i jej działalność, a policja i organy ścigania koncentrują się na tragicznych niedzielnych wydarzeniach.
Pytany o doniesienia medialne, jakoby sprawca ataku na prezydenta Gdańska miał podrobiony identyfikator dla mediów, którym posłużył się, żeby wejść na scenę, Isenko zwrócił wówczas uwagę, że "żaden z pracowników ochrony nie miał możliwości oględzin tego identyfikatora". Stwierdził również, że "informacje na ten temat posiada z przestrzeni publicznej", a on sam "nie ma informacji, żeby zostało to zweryfikowane".
- Identyfikator jest zabezpieczony i w posiadaniu śledczych - wskazał.
Autor: akr, eŁKa//now, gp / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24