Odkryty w ubiegłymn roku wrak amerykańskiego bombowca spoczywający na dnie Bałtyku został odkopany, ustawiony na dnie i przygotowany do podniesienia. Akcję przerwano, gdy natrafiono na niewybuchy - dowiedział się nieoficjalnie portal tvn24.pl. To kolejna nieudana próba wydobycia samolotu.
Pierwszą próbę podniesienia bombowca podjęto w październiku ubiegłego roku. Wówczas przerwano ją ze względu na trudne warunki pogodowe.
Druga nieudana próba?
Jak nieoficjalnie dowiedział się TVN24.pl, w piątek została podjęta druga próba wyciągnięcia samolotu, tym razem przy wsparciu ORP Lech.
- Ekipa odkopała wrak, który był dość mocno przysypany piaskiem, i oderwała go od dna. Został ustawiony z boku, na równej powierzchni, i przygotowany do wydobycia - powiedział szyper kutra, który był w pobliżu miejsca akcji.
Później na dno wysłano pojazd podwodny z kamerą i zauważono, że w pobliżu samolotu znajdują się trzy bomby. Wówczas dowódca akcji ze strony Marynarki Wojennej miał uznać, że wrak jest nieodminowany i przerwał akcję.
"Prace potrwają jeszcze kilka tygodni"
Tym informacjom zaprzeczają zarówno marynarze, jak i naukowcy z Narodowego Muzeum Morskiego.
- Mogę tylko stanowczo zaprzeczyć, że podejmowaliśmy próbę wydobycia wraku. Szczegółowych informacji na temat wydobycia wraku udziela Narodowe Muzeum Morskie - ucina Radosław Pioch, oficer prasowy 3 Flotylli Okrętów w Gdyni.
- To absolutne bzdury. Prace będą prowadzone jeszcze w ciągu kliku najbliższych tygodni, kiedy będzie o czym informować, na pewno to zrobimy - powiedziała Iwona Pomian, która odpowiada za operację z ramienia Narodowego Muzeum Morskiego.
Leży na głębokości 15 metrów
Zatopionego bombowca (Douglasa A-20) w ubiegłym roku odkrył Instytut Morski w Gdańsku. W czerwcu tego roku Ministerstwo Obrony Narodowej pozwoliło, żeby w akcji wydobycia wraku uczestniczyła Marynarka Wojenna. To marynarze dostali za zadanie odsłonić wrak i wyciągnąć go z wody. Prace ma nadzorować nadzorować Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku.
Bombowiec leży na głębokości 15 m, około 4 km od Rozewia. Maszyna ma trafić do Muzeum Lotnictwa w Krakowie.
Unikatowy zabytek
Wrak samolotu jest dobrze zachowany: brakuje mu wprawdzie części ogonowej, ale ma tylne stanowisko strzelca, obydwa skrzydła, dwa silniki i śmigła. Jeśli uda się go wydobyć, będzie to prawdziwa perełka w zbiorach krakowskiego muzeum.
Lekki bombowiec Douglas A-20 jest unikalnym zabytkiem w skali światowej. Na całym świecie dotychczas zachowano 12 tego typu samolotów, tylko jeden z nich można podziwiać w Europie - na Wyspach Brytyjskich. Dlatego dla krakowskiego muzeum wydobycie i przetransportowanie wraku do stolicy Małopolski byłoby nie lada gratką.
Amerykańskie wsparcie
W początkowej fazie II wojny światowej Douglas A-20 był podstawowym bombowcem armii USA, zamawianym także przez siły zbrojne Wielkiej Brytanii oraz Francji. W 1942 r. został zastąpiony przez nowsze konstrukcje. Od 1942 r. był wykorzystywany także przez lotnictwo sowieckie. Rosjanie otrzymali od Amerykanów ponad 2,7 tys. sztuk tego samolotu. I to właśnie bombowiec używany przez Armię Czerwoną najprawdopodobniej spoczywa na dnie Bałtyku.
Przedsięwzięcie wydobycia wraku bombowca z dna Bałtyku jest finansowane głównie z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jego koszt szacuje się na około 200-300 tys. złotych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24