Starszy mężczyzna trafił do szpitala przed godz. 5 rano. Po badaniach chciano go odesłać do domu, ale po interwencji rodziny został na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, a późno w nocy przyjęto go na oddział zamknięty. Następnego dnia rano zmarł. Prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające.
Rodzina 70-letniego mężczyzny przedstawia dramatyczny opis wydarzeń. Mieszkaniec Darłowa źle się poczuł w nocy z 1 na 2 stycznia.
– Karetkę wezwaliśmy o 4.30 nad ranem. Zabrała tatę do szpitala w Koszalinie – opowiadał Sylwester Szwedek „Dziennikowi Bałtyckiemu”.
Chcieli go wypisać
Gdy dotarł o godz. 11 do szpitala, ojciec leżał na noszach na korytarzu oddziału SOR. Lekarz miał mu powiedzieć wówczas, że wkrótce zostanie wypisany do domu.
– Czekali tylko na wyniki badań moczu. Kilkukrotnie dopytywał lekarzy i pielęgniarek o to, czemu wciąż czekają. Ojciec był cukrzykiem i musiał wziąć leki – mówił "Dziennikowi".
O godz. 19 stan zdrowia 70-latka bardzo się pogorszył. Zsiniały mu usta, palce i paznokcie, zaczęło go boleć kolano. Po pół godzinie chorego obejrzał lekarz i nie stwierdził nic niepokojącego. Chciał starszego mężczyznę wypisać do domu. Pan Sylwester zaprotestował. 70-latka skierowano na konsultację ortopedyczną. Dopiero tu lekarz zauważył objawy sepsy. Była godzina 20, gdy ojca pana Sylwestra przyjęto na oddział zamknięty. Po 15 godzinach od chwili, gdy trafił do szpitala.
– Gdy następnego dnia przyjechałem do szpitala, stan ojca był krytyczny – powidział "DB" pan Sylwester.
70-latek zmarł nad ranem.
Szpital składa kondolencje
Szpital odmawia informacji o przebiegu leczenia zmarłego pacjenta. W wydanym oświadczeniu tłumaczy, że wszystkie procedury „były zgodne z obowiązującą wiedzą i sztuką medyczną. Personel reagował adekwatnie do sytuacji”.
- Szpital nie popełnił błędu. W trakcie kilkunastogodzinnego pobytu na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym pacjent był dwukrotnie konsultowany z lekarzami specjalistami, wykonano również szereg badań specjalistycznych – twierdzi Cezary Sołowij, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. - Szczerze współczujemy rodzinie i rozumiemy żal po utracie bliskiej osoby – dodaje.
Sepsa piorunująca?
Rodzina złożyła wniosek o popełnieniu przestępstwa do prokuratury, a ta sprawą się zajęła.
- Jest wszczęte śledztwo. Sprawa nie jest oczywista. Musimy zebrać dokumentację medyczną, przesłuchać świadków, powołać biegłych – mówi Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Jak przyznaje prokurator, pojawiło się przypuszczenie, że śmierć była spowodowana tzw. sepsą piorunującą. To oznaczać może, że o życiu 70-latka decydowały pierwsze godziny od pojawienia się objawów, które przypominać mogły zwykłe przeziębienie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze / Dziennik Bałtycki
Źródło zdjęcia głównego: tvn24