Strażacy walczyli z płomieniami w kościele w Mojuszu, a mieszkańcy z czasem, starając się jak najszybciej wynieść ze świątyni wszystko, co się dało. Obecnie trwa liczenie strat. Mieszkańcy cieszą się, że nie będzie wśród nich obrazów, które zdążyli ocalić przed płomieniami.
Pożar w mającym wymiary 25 na 12 metrów kościele w Mojuszu wybuchł w czwartek wieczorem. Szybkiemu rozprzestrzenieniu się ognia sprzyjała drewniana konstrukcja dachu wyłożonego dodatkowo od wewnątrz boazerią. W akcji gaśniczej brało udział 16 jednostek straży pożarnej.
W piątek w południe zakończyły się wstępne oględziny kościoła. Jak ustalili prokuratorzy, przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
Jak ocenił Tadeusz Konkol, rzecznik pomorskich strażaków, straty mogą sięgać nawet pół miliona złotych.
Ocalili obrazy
Na ratunek kościołowi przybyli nie tylko strażacy, ale i mieszkańcy Mojusza, którzy przez cały czas gromadzili się wokół świątyni. W pewnym momencie policja zablokowała jednak pobliskie skrzyżowanie, by uniemożliwić dojazd kolejnym mieszkańcom. Jednak niektórym z nich, zarówno podczas pożaru, jak i w trakcie jego dogaszania, udało się nawet wejść do kościoła, by wynieść z niego najcenniejsze rzeczy. - Z ołtarza, chóru i konfesjonałów niewiele co zostało, ale udało nam się ocalić obraz Jezusa Miłosiernego oraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Nie ucierpiało też tabernakulum i Najświętszy Sakrament – relacjonował wikary ks. Mateusz Chmielewski.
Uchowały się także ornaty, szaty liturgiczne i księgi. Wszystkie rzeczy mieszkańcy przechowywali w swoich domach, a dzisiaj trafiły na plebanię. - Wciąż jestem bardzo poruszona. Ale dzisiaj popłakałam się już z radości, że udało nam się ocalić obraz Matki Bożej. Wierzę, że ona nas poprowadzi i pomoże w naprawianiu szkód – opowiadała Janina Młyńska, sołtys wsi.
Za wcześnie na pomoc
Zarówno Kuria Pelplińska jak v-ce wójt Gminy Sierakowice podkreślają jednak, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić o konkretnej pomocy dla parafii. Wszyscy czekają na wyniki oględzin i oszacowanie strat. Kuria sprawdzi także możliwości finansowe parafii.
– Standardowo w takich sytuacjach parafie mogą liczyć na wsparcie finansowe z kurii oraz ze zbiórek przeprowadzanych na terenie całej diecezji. Zawsze działamy solidarnie – mówił ks. Ireneusz Smagliński, rzecznik Kurii Pelplińskiej.
Być może parafianie otrzymają tez pomoc z Urzędu Gminy. Vice wójt przyznał, że sprawdzi czy gmina może wesprzeć parafię, ale decyzja w tej sprawie będzie należała do rady Gminy.
„Naprawimy to, co strawił ogień”
Sołtys Mojusza jest za to przekonana, że kiedy zostaną podjęte decyzje co do remontu, bądź odbudowy kościoła, to mieszkańcy aktywnie włączą się w prace. - Wczoraj było widać, że tworzymy prawdziwą wspólnotę i jesteśmy solidarni. Mam nadzieję, że wspólnymi siłami naprawimy to, co strawił ogień. Może już na wigilię uda nam się odprawić mszę w naszym kościele – mówiła Młyńska.
Zwróciła też uwagę, że mieszkańcy wsi, jak i jego władze zawsze dbali o swój kościół, więc i teraz będzie tak samo.
- Wciąż dostaję telefony z zapewnieniami pomocy - podkreślił z kolei ks. Marek Wera, proboszcz parafii w Mojuszu.
Msze będą w remizie
Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Mojuszu działał od 1984 r. Mieszkańcy mogą obecnie korzystać z kościoła parafialnego pw. Jana Chrzciciela w Sierakowicach, jednak już znaleźli dla siebie inne miejsce.
– Ochotnicza Straż Pożarna w Mojuszu zaproponowała, żeby niedzielne msze odprawić w salce w remizie i chyba skorzystamy z tego zaproszenia – poinformował proboszcz.
Zdjęcia pożaru otrzymaliśmy również na Kontakt 24 od portalu kartuzy.info:
To tutaj wybuchł pożar:
Autor: aa,dp/i / Źródło: TVN24 Pomorze, PAP
Źródło zdjęcia głównego: expresskaszubski.pl | Wojciech Drewka