Pedofil i morderca wysłał kartkę do ośmiolatki z domu dziecka. Miał jej adres, wiedział ile ma lat i kiedy obchodzi urodziny. Wszystkie te dane zdobył, wykonując kilka telefonów do placówki, w której przebywa dziewczynka. Podała je Małgorzata B., pracownica domu dziecka. Kobieta usłyszała już zarzut ujawnienia danych osobowych. Grozi za to do dwóch lat więzienia.
Wszystko zaczęło się w kwietniu 2017 roku. Do domu dziecka w Toruniu zaczęły przychodzić dziwne przesyłki. Na początku była to karta urodzinowa dla 8-letniej Hani. Później to były paczki. Wśród nich paczka z lalką dla dziewczynki.
Pracownicy zwrócili uwagę na to, że nadawcą był mężczyzna, którego adres pokrywał się z adresem ośrodka specjalnego w Gostyninie. Tam, na podstawie tzw. ustawy o bestiach, trafiają najbardziej niebezpieczni polscy przestępcy seksualni.
Wtedy rozpoczęła się kontrola wewnętrzna. Miała ona wyjaśnić, jak to możliwe, że mężczyzna ma dokładne dane osobowe 8-latki. Kontrola szybko wykazała, że te dane ujawniła przez telefon jedna z pracownic domu dziecka - Małgorzata B.
Kobieta, jak twierdzi, robiła to w dobrej wierze. Skontaktował się z nią agent ubezpieczeniowy pedofila i mordercy, który zadeklarował, że jego klient chce przekazać polisę ubezpieczeniową dla wybranego dziecka. Był jednak jeden warunek - to ma być dziewczynka i ma mieć mniej niż 10 lat.
30 lat wcześniej brutalnie zgwałcił i zamordował
Kartkę przesłał "Mirek". Okazało się, że jest to Mirosław S., morderca i pedofil uznany za "bestię" i umieszczony w specjalnym ośrodku psychiatrycznym w Gostyninie.
Mirosław S. w 1990 roku brutalnie zgwałcił i zamordował dziewczynkę na Kaszubach. Trafił do ośrodka w Gostyninie na mocy tak zwanej "ustawy o bestiach" tuż po odbyciu kary 25 lat więzienia. Sąd stwierdził, że nadal jest groźny dla społeczeństwa. Więcej na ten temat TUTAJ.
Zarzuty za ujawnienie danych
19 marca 2018 roku prokurator postawił kobiecie zarzut "popełnienia występku z artykułu 51 ustęp 1 ustawy o ochronie danych osobowych".
- Polegało to na tym, że Małgorzata B., będąc osobą upoważnioną do ochrony danych osobowych, bez uzyskania zgody przedstawiciela ustawowego, czyli rodzica małoletniej Hanny O., udostępniła jej dane osobowe agentowi ubezpieczeniowemu w związku z tym, że ktoś chciał ufundować polisę ubezpieczeniową na życie dla tej małoletniej - mówi Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Małgorzata B. podała przez telefon imię i nazwisko dziewczynki, jej numer pesel oraz datę i miejsce urodzenia.
Kobieta złożyła bardzo obszerne wyjaśnienia i przyznała się do zarzucanego jej czynu. Złożyła także wniosek o warunkowe umorzenie postępowania.
Za zarzucane jej przestępstwo grozi do 2 lat więzienia.
Jak informuje prokuratura, w placówkach "Młodego Lasu" nie obowiązywały uregulowania dotyczące udostępniania danych osobowych małoletnich w związku z zawarciem polis ubezpieczeniowych.
- Prokurator w postępowaniu, które się w tej chwili toczy, wypowie się także co do odpowiedzialności ośrodka również z tego tytułu, że brak było odpowiednich procedur w tym zakresie - dodaje Kukawski.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24