Hotelarze z województwa warmińsko-mazurskiego planują w poniedziałek zorganizować protest w Warszawie. Jak mówi kierowniczka jednego z ośrodków, byli już przygotowani do przyjazdu gości, mają nawet kupione jedzenie. - Pozostaje nam albo je wyrzucić, albo zawieźć do Warszawy i rozdać - planuje kobieta.
W środę minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że w woj. warmińsko-mazurskim od 27 lutego na dwa tygodnie zamknięte zostaną hotele, galerie, muzea, kina, korty, baseny i inne miejsca użyteczności publicznej. Jest to spowodowane dużym wzrostem zachorowań na COVID-19.
W związku z nowymi obostrzeniami część pracowników hoteli planuje w poniedziałek pojechać na protest do Warszawy. Przygotowania do akcji już trwają między innymi w hotelu Folwark Łękuk w miejscowości Łękuk Mały (woj. warmińsko-mazurskie).
- Akcja bierze się z frustracji, która narasta od wielu miesięcy. Jesteśmy trzymani w sytuacji, w której mówią nam, jeszcze tylko dwa tygodnie i będziecie mogli normalnie funkcjonować. Jednak tak się nie dzieje i nie godzimy się na to, my chcemy po prostu normalnie pracować - mówi jeden z pracowników, który przygotowuje transparenty na poniedziałkowy protest.
Jak dodaje Aleksandra Nowak, kierowniczka hotelu Folwark Łękuk, mieli już zaplanowane wszystkie weekendy zgodnie z obostrzeniami mówiącymi o 50-procentowym obłożeniu i zgodnie z protokołem sanitarnym. Jak mówi, "kuchnia i wszystkie działy były postawione na baczność". Na ten weekend mieli już też przygotowane jedzenie.
- Pozostaje nam albo wyrzucić to jedzenie, albo, idąc dalej za akcją i zgodnie z zasadą hotelu "zero waste", po prostu przygotujemy to jedzenie, zawieziemy je do Warszawy i rozdamy - mówi Aleksandra Nowak.
"My nie chcemy darowanych pieniędzy. My chcemy pracować"
Krzysztof Przyłucki, właściciel hotelu przyznaje, że ma nadzieję, że do protestu przyłączą się również inni.
- Inicjatywa pojawiła się wczoraj, ale dopiero zaczęliśmy o niej informować szerzej. Mam nadzieję, że dołączą do nas inni hotelarze z Warmii i Mazur i wspólnie będziemy mogli odwiedzić Warszawę - mówi Przyłucki. - Skoro warszawiacy nie mogą przyjechać z dużego miasta na wieś, gdzie mieszka 63 mieszkańców, no to my wybierzemy się do Warszawy i to na pewno będzie bezpieczniejsze - dodaje.
Szacuje, że straty jego hotelu tylko z tego weekendu wyniosą około 20-30 tysięcy złotych. W ciągu dwóch tygodni - bo na tyle na razie rząd zapowiedział obostrzenia w tym regionie - straty wyniosą ponad 100 tysięcy złotych.
Przykucki skomentował również słowa rzecznika rządu Piotra Muellera, który w czwartek zapowiedział że jeśli będzie taka potrzeba, rząd jest otwarty na dyskusję w sprawie dodatkowej pomocy dla regionu warmińsko-mazurskiego. Na razie - jak przypomniał - poszkodowane branże mogą korzystać z instrumentów już dostępnych.
- My nie chcemy darowanych pieniędzy. My chcemy pracować i uczciwie zarobić te pieniądze, ale chcemy móc to robić. Pieniądze z tarcz są częściowo zwrotne, więc będziemy musieli je kiedyś oddać. Po drugie, to są pieniądze pożyczone przez rząd, za jakiś czas rząd będzie musiał te pieniądze zdobyć, czyli znowu od nas, od przedsiębiorców - mówi Przyłucki.
Dodatkowe obostrzenia tylko na Warmii i Mazurach
W piątek Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w województwie warmińsko-mazurskim odnotowano 960 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Niestety, 11 osób zmarło - 10 z powodu chorób współistniejących i jedna z powodu COVID-19.
W środę podczas konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski podał, że w przypadku Warmii i Mazur wskaźnik nowych dziennych zakażeń w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców wynosi 45. Średnia w przeliczeniu na cały kraj to 20 nowych dziennych zakażeń na 100 tysięcy mieszkańców. Szef MZ wskazywał też, że "trafialność" testów na koronawirusa wynosi w skali kraju 19 proc., a w woj. warmińsko-mazurskim przekroczyła 34 proc. Dodał, że na 24 próbki zebrane w newralgicznej części tego regionu, 16 wykazało mutację brytyjską wirusa.
Region odnotowuje najgorsze statystyki zakażeń w kraju. Z tego powodu, decyzją rządu, od soboty 26 lutego w regionie zostaną zaostrzone rygory sanitarne: klasy 1-3 powrócą do nauki zdalnej, zamknięte zostaną hotele, baseny, miejsca uprawiania sportu i galerie handlowe.
- Te obostrzenia są wprowadzone na dwa tygodnie. Skupiamy się na tym, aby w tym czasie zniwelować liczbę zakażeń. Jeżeli to nie pomoże, wtedy będziemy także skupiali się na specjalnych działaniach dla przedsiębiorców z Warmii i Mazur - powiedział w czwartek na antenie TVN24 Artur Chojecki, wojewoda warmińsko-mazurski.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24