W całym kraju śnieg i lód, a nad Zalewem Wiślanym trwają właśnie... żniwa. A konkretnie zbiory trzciny strzechowej. Mimo, że są możliwe już od połowy listopada, w tym roku dopiero niedawno ujemne temperatury pozwoliły, by kombajny wjechały na pola.
- Żniwa trzciny wymagają odpowiednich warunków. Grunt jest tutaj podmokły, dlatego trzeba poczekać aż woda zamarznie. Wtedy sprzęt może wjechać na trzcinowiska – tłumaczy Ryszard Zagalski, producent trzciny z Tartaku Jagodno. - Trzcinę zbiera się raz w roku i właśnie zima jest najlepszą porą – dodaje.
Przez ostatnich kilka tygodni producenci zbierali trzcinę ręcznie, bo warunki pogodowe uniemożliwiały wjazd na podmokłe, bagienne tereny ciężkim sprzętem.
- Praca jest ciężka. Warunki są trudne, jest zimno, ale kiedy się pracuje, to aż tak bardzo nie czuć mrozu. Tu trzeba być zahartowanym i mieć trochę siły – powiedział Radosław Orzechowski, który pracuje przy trzcinowych żniwach.
Przypływy zniszczyły część zbiorów
Według Zagalskiego tegoroczne zbiory będą dobre, mimo że część surowca zniszczyły jesienne odpływy i przypływy wody w Zalewie Wiślanym. Poziom wody zmieniał się wówczas nawet o 1,5 m. Fale połamały i położyły trzcinę.
Trzcina strzechowa jest wykorzystywana do pokryć dachowych. - Teraz głównie ją eksportujemy, w Polsce nie ma aż takiego zapotrzebowania. Jeden snopek to około 6,50 zł, więc interes jest opłacalny. To materiał bardzo trwały i popularny – tłumaczy Zagalski.
Trzcinowe żniwa ruszyły nad Zalewem Wiślanym:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/kwoj / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24