Komornik, zamiast prawdziwej dłużniczce, oszczędności życia zabrał emerytce z Tczewa. Choć kobieta tłumaczyła, że nie brała kredytu, z jej konta zniknęło niemal 50 tys. zł. Padła ofiarą oszustwa. Ani sąd, ani komornik nie próbowali jednak nawet sprawdzić czy zabierają pieniądze właściwej osobie. Błąd naprawił bank, oddając całą kwotę.
- Zostałam posądzona o wyłudzenie kredytu, teraz będą musiała udowodnić jak to się przysłowiowo mówi, że nie jestem wielbłądem, że ta Kowalska, która wzięła ten kredyt to nie ja - mówi Irena Kowalska, kobieta której komornik zabrał oszczędności.
22 stycznia odebrała przesyłkę z poczty, w której były dokumenty związane z kredytem. Z pisma wynikało, że komornik domaga się od emerytki z Tczewa spłaty prawie 50 tys. zł kredytu. Problem w tym, że pani Irena nigdy żadnego kredytu nie brała, była przekonana, że to pomyłka. – Było to jak rażenie piorunem. Nie wiedziałam co z tym zrobić nawet, jak to przeczytać – mówi kobieta.
Komornik, jednak o żadnej pomyłce nie chciał słyszeć i zabrał pani Irenie i jej mężowi z konta 47 tys. zł – ich całe oszczędności.
Zgadzało się nazwisko i pesel
Reporter TTV próbował porozmawiać o sprawie z panią komornik, która zabrała małżeństwu oszczędności, ta jednak nie chciała o sprawie rozmawiać. – Przepisy nie pozwalają mi powiedzieć ani jednego zdania w tej sprawie – ucięła.
Do tej sytuacji doszło najprawdopodobniej przez wyłudzenie. Ktoś posługując się jedynie nazwiskiem i numerem pesel pani Ireny zaciągnął kredyt, poza tym nie zgadzało się nic. – Ja w ogóle nie wiedziałam, że taki bank istnieje, bo mnie to nie interesowało – mówi.
W umowie kredytowej był też podany adres w Warszawie gdzie pani Irena nigdy nie mieszkała, jak się później okazało był też całkowicie fikcyjny. – To był dla nas naprawdę szok jak się okazało, że jakiś kredyt wzięliśmy i to pod Poznaniem jeszcze – mówi Wacław Kowalski, mąż pani Ireny.
Sąd i komornik nie sprawdzili czy ścigają prawdziwego dłużnika
Ani komornik, ani sąd nie musieli sprawdzać kim jest dłużnik i czy rzeczywiście istnieje. W takich przypadkach sąd zakłada, że zrobił to bank. – Jeśli mamy imię, nazwisko i numer pesel osoby wskazanej przez sąd to nie ma wątpliwości kto jest dłużnikiem – mówi Andrzej Kulągawski, rzecznik Rady Izby Komorniczej w Warszawie.
Po tym jak sprawę nagłośniono bank postanowił wszcząć kontrolę i oddać pieniądze małżeństwu. – Zachodzi duże prawdopodobieństwo tego iż jest to przestępstwo, w związku z tym postanowiliśmy nie czekać na postanowienie prokuratury i oddać te środki – mówi Wojciech Sury, rzecznik prasowy Getin Noble Bank.
Szajka oszustów wyłudza kredyty
Jak nieoficjalnie ustalił reporter TTV pani Irena mogła paść ofiara szajki oszustów, którzy już wcześniej dokonali w całej Polsce kilkunastu takich wyłudzeń. Sprawę bada policji i prokuratura w różnych regionach kraju.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TTV