Koniec końskich swawoli. Ciekawska klacz, która uciekała ze stajni i spacerował po Gdyni "wpadła" w ręce straży miejskiej. Zwierzę trafiło już do swojego opiekuna, a ten obiecał, że będzie jej lepiej pilnował.
Niecodzienny spacerowicz w Gdyni Babich Dołach. Od kilku tygodni mieszkańcy tej dzielnicy spotykali na ulicy klacz, która wybierała się na przechadzki samopas. Ciekawskie zwierzę odwiedzało przydomowe ogródki i podchodziło do zaskoczonych przechodniów.
Tak bliskie spotkanie z 600-kilogramowym koniem pociągowym mogło budzić strach. Dlatego zaniepokojeni mieszkańcy poprosili o pomoc ekopatrol straży miejskiej.
- Strażnicy schwytali konia i doprowadzili do właścicielki. Kobietę ukarano mandatem karnym - informuje Danuta Wołk-Karaczewska z gdyńskiej straży.
Co klacz robiła na ulicy?
Strażnicy wyjaśnili też, dlaczego koń samopas spacerował po ulicy. Okazało się, że właścicielka klaczy oddała ją pod opiekę swojemu bratu. Wszystko po to, żeby mężczyzna "miał zajęcie". - Niestety starszy pan nie zawsze właściwie wywiązywał się z tego obowiązku. Kiedy był nietrzeźwy zdarzało mu się, że nie przywiązywał zwierzęcia w stajni lub robił to niewłaściwie. I to właśnie wtedy klacz biegała po dzielnicy - tłumaczy Wołk-Karaczewska.
Opiekun konia oraz właścicielka obiecali, że będą się odpowiednio opiekować zwierzęciem.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska w Gdyni