Na Bałtyku szalał sztorm, prom Jan Heweliusz zatonął. 30 lat temu zginęło 55 osób

Źródło:
TVN24 Pomorze/PAP
Wrak Heweliusza
Wrak Heweliusza
wideo 2/3
Wrak Heweliusza

14 stycznia 1993 roku zatonął prom Jan Heweliusz, zginęło 55 osób. Była to największa w historii katastrofa polskiego statku w czasie pokoju. Doprowadził do niej ciąg ludzkich błędów i potęga wzburzonego morza. Z tonącego kolosa udało się uratować jedynie dziewięć osób.

Prom Jan Heweliusz zatonął przed świtem 14 stycznia 1993 r. w pobliżu niemieckiej wyspy Rugia. Była to najbardziej tragiczna katastrofa w historii polskiej żeglugi - zginęło 55 osób - obywateli Polski, Austrii, Węgier, Czech, Szwecji i Norwegii.

Heweliusz wypłynął w nocy z 13 na 14 stycznia 1993 ze Świnoujścia do szwedzkiego Ystad. Rejs rozpoczął się z opóźnieniem, bo wcześniej naprawiano furtę rufową, czyli klapę zamykającą wnętrze pokładu kolejowo-samochodowego. Na pokładzie znajdowały się 64 osoby: pasażerowie i członkowie załogi, 28 tirów i 10 wagonów kolejowych.

Rejs przebiegał normalnie do ok. godz. 3.30, kiedy na morzu zaczął się sztorm. Prom płynął wówczas wzdłuż wybrzeży Rugii. Ok. godz. 4.00, gdy Jan Heweliusz minął północno-zachodni cypel wyspy, huragan uderzył w jego burtę z siłą 12 stopni w skali Beauforta, wiatr wiał z prędkością 180 kilometrów na godzinę. Kapitan Andrzej Ułasiewicz próbował ratować jednostkę poprzez ustawienie jej dziobem w kierunku fal, jednak bezskutecznie. O 4.30 kapitan - wobec coraz większego przechyłu jednostki - nakazał jej opuszczenie. Na pokładzie - po zauważeniu problemu - wybuchła panika. Na skutek przechyłu ściany stały się podłogą, światła zgasły. Jeśli komuś udało się wydostać na pokład, do tratwy ratunkowej musiał się czołgać – tak silny był wiatr. Wiele osób miało na sobie jedynie piżamy. Objawy hipotermii pojawiły się błyskawicznie.

Wysłano sygnał SOS. Rosnący przechył i ciężkie warunki pogodowe uniemożliwiły załodze spuszczenie szalup, mimo to prowadzono akcję ratunkową, w której uczestniczyły niemieckie, duńskie i szwedzkie śmigłowce, a także promy Nieborów i Kopernik, niemiecki holownik ratowniczy Arkona i polski statek Huragan. Na wodę spuszczono siedem tratw. Ok. godz. 11 prom zatonął. Kapitan, pierwszy oficer Roger Janicki i trzeci oficer Janusz Lewandowski do końca pozostali na mostku kapitańskim.

- Przechył był raz na jedną burtę dosyć mocny, ale takie rzeczy to się zdarzały. W momencie przechyłu na drugą burtę, od razu był alarm ogłoszony. Wtedy pomyślałem, że jest już jakaś sytuacja zagrożenia, chociaż nie przypuszczałem, że to tak się skończy - wspominał w piątek podczas uroczystości 30 rocznicy zatonięcia promu motorzysta, ocalały z katastrofy Jana Heweliusza Jerzy Petruk. - Myślałem, że po prostu kapitan ogłosił alarm, aby ludzie byli przygotowani. Ubrali się, zebrali, wykonali co mieli do wykonania, zabezpieczyli ładunek i statek, ale po tym ogłoszeniu alarmu to już poszło tak szybko - dodał.

Gdzie leży Jan Heweliusz?PAP

Ile osób zginęło na Heweliuszu?

Większości osób nie udało się ewakuować - zginęły w lodowatej wodzie. Ci, którym udało się dostać do tratw nie byli jednak bezpieczni ze względu na niską temperaturę i wysokie fale.

Podczas akcji ratunkowej popełniono również błędy. Helikopter wywrócił jedną z tratw, próbując liną ewakuować znajdujących się na niej członków załogi. Zginęły trzy osoby. W lodowatej wodzie – tego dnia miała jedynie dwa stopnie Celsjusza – zginął także elektryk, który nie był w stanie przemarzniętymi dłońmi utrzymać się na siatce spuszczonej z niemieckiego statku Arcona.

Zginęło w sumie 55 osób, w tym wszyscy pasażerowie - 35. Przeważająca większość ofiar to byli kierowcy tirów z Polski, Szwecji, Węgier, Jugosławii, Austrii, Czech i Norwegii, ale na pokładzie była także dwójka dzieci. Zginęło też 20 z 29 członków załogi.

Pechowa jednostka

Heweliusz został wybudowany w norweskiej stoczni Trosvik w 1977 roku dla Polskich Linii Oceanicznych (później Euroafrica). Norwedzy wybudowali w sumie dla polskiej spółki dwie bliźniacze jednostki – jedną nazwano właśnie imieniem gdańskiego astronoma, drugą – imieniem toruńskiego – Mikołaja Kopernika.

Jednostki były promami typu ro-ro (potocznie nazywano je "rorowcami"). Umożliwiały załadunek pojazdów kołowych – zarówno samochodów, jak i wagonów kolejowych. Oba naprzemiennie pływały na trasie Świnoujście-Ystad.

Heweliusz od początku był pechowy. W sumie na jego pokładzie odnotowano 28 wypadków. Niektóre z nich były bardzo poważne – przechylenia na pełnym morzu, dwukrotne przewrócenia w porcie, zderzenie z kutrem rybackim czy awaria silnika.

Najgroźniejszym zdarzeniem jednak, które według wielu specjalistów również pośrednio później przyczyniło się do katastrofy, był pożar, który wybuchł w ładowni w 1986 roku. W czasie rejsu w agregacie naczepy-chłodni ciężarówki doszło do zwarcia. Ciężarówka spłonęła, a ogień przeniósł się do nadbudówki. Tym razem na szczęście żadna osoba nie ucierpiała.

Prom Jan HeweliuszPAP

Wadliwa konstrukcja, ludzkie błędy

Jednak PLO podczas remontu po pożarze zdecydowało się na zalanie spalonego pokładu betonem. W sumie wylano go 60 ton. W późniejszych analizach katastrofy zwrócono uwagę na fakt, że dodatkowa waga zaburzyła środek ciężkości jednostki i powiększyła jego problemy ze statecznością, które i tak miał już od początku – prom miał wadliwie zbudowaną nadbudówkę oraz wadliwy system balastowy.

Specjaliści zwrócili uwagę także na inne ludzkie błędy, które popełniono tuż przed tragicznymi wydarzeniami. 10 stycznia, czyli cztery dni przed katastrofą, Heweliusz podczas cumowania w Szwecji uszkodził furtę rufową czyli klapę zamykającą wnętrze pokładu kolejowo-samochodowego. Przedostawała się przez nią woda do środka jednostki.

Armator nie zgłosił jednak tej awarii. Ze względu na duże kolejki tirów i opóźnienia, naprawy wykonywano na raty podczas postojów w Świnoujściu. Przed ostatnim wyjściem w morze Heweliusza także prowadzono naprawy – z tego względu rejs był opóźniony kilka godzin. Ostatecznie nigdy nie dokończono tych prac.

Przebieg katastrofy HeweliuszaPAP

Dlaczego zatonął prom Heweliusz?

Izby Morskie przez sześć lat badały przyczyny wypadku. Ostatecznie Odwoławcza Izba Morska uznała, że prom nie powinien w ogóle wychodzić tego dnia w morze, bo nie nadawał się do żeglugi. Odpowiedzialna za to była spółka Euroafrica, szczeciński armator, który dopuścił prom do eksploatacji, wiedząc o jego wadach konstrukcyjnych. Za współwinnych tragedii uznano także Polski Rejestr Statków i Urząd Morski w Szczecinie oraz zmarłego w katastrofie dowódcę jednostki Andrzeja Ułasiewicza, który zdecydował się wyjść w morze mimo ekstremalnych warunków pogodowych oraz podał złą lokalizację statku podczas wołania o pomoc przez radio.

Wskazano także, że wbrew zaleceniom, mimo silnego wiatru bocznego, załoga uruchomiła system kompensacji przechyłu przeznaczony do wyrównania obciążenia ładunkiem. Ten system przed wyjściem w morze powinien być dezaktywowany, gdyż nie jest w stanie z wyprzedzeniem reagować na nagłe przechyły statku.

Tak też się stało - w wyniku chwilowego zmniejszenia naporu wiatru statek zmienił kurs, przez co dwie dotychczas równoważące się siły zsumowały się, podmuchy wichury uderzyły w burtę statku i prom zaczął się przechylać.

Moment ten w wywiadzie dla dziennika.pl w 2008 roku wspominał Leszek Kochanowski, marynarz ocalały z katastrofy. Został on wysłany pod pokład, by otworzyć zawory i przepompować wodę balastową na drugą burtę. - Niestety, nic się już nie dało zrobić. Pokręteł sterujących zaworami nie dało się ruszyć nawet o jeden obrót. Woda z taką siłą już na nie napierała - wspominał.

Potem załadowane ciężarówki jak domino zaczęły jedna po drugiej zrywać mocowania, przemieszczać się i rozsypywać. Jednostka nie była już w stanie utrzymać się na powierzchni.

Jako bezpośrednią przyczynę katastrofy wielu ekspertów podawało decyzję o zmniejszeniu prędkości statku w warunkach sztormowych. W trakcie śledztwa inni kapitanowie, którzy również walczyli z pogodą na Bałtyku tego dnia, zwracali uwagę na fakt, że nawoływali Heweliusza do zwiększenia prędkości, co w tych warunkach pomogłoby utrzymać jego sterowność. Załoga Heweliusza próbowała ją poprawić w inny sposób - działaniem dziobowego steru strumieniowego, który jednak napędzany silnikiem elektrycznym wyłączał się co chwilę na skutek przegrzania.

Rodziny przed Trybunałem

Przez wiele lat bliscy ofiar walczyli o odszkodowania. W 2003 roku Sąd Okręgowy w Szczecinie oddalił pozwy rodzin marynarzy, uzasadniając to przedawnieniem sprawy. Winą rodziny obarczyły swojego pełnomocnika, który miał nie informować ich o przebiegu postępowań sądowych i złożyły na niego zażalenie. Okręgowa Rada Adwokacka na trzy miesiące pozbawiła mecenasa prawa wykonywania zawodu, ale potem Naczelna Rada Adwokacka tę karę uchyliła. Sąd w Poznaniu uchylił później wyrok Sądu Okręgowego w Szczecinie w sprawie odszkodowań.

Stowarzyszenie Wdów i Rodzin Marynarzy z promu "Jan Heweliusz" w 2000 roku złożyło skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu na stronniczość i nierzetelność śledztw Izb Morskich. 3 marca 2005 roku Trybunał przyznał 11 wdowom po marynarzach odszkodowanie za straty moralne w wysokości 4,5 tys. euro dla każdej z nich. Sędziowie Trybunału uznali, że obie izby były w postępowaniu stronnicze i nieobiektywnie zbadały sprawę zatonięcia promu.

Zdaniem Trybunału pogwałcona została jedna z zasad Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, która mówi, że ten sam sędzia nie może prowadzić postępowania śledczego, a następnie orzekać jako przewodniczący składu. Wskazano też, że materiał dowodowy potraktowano wybiórczo i nie przesłuchano kluczowych świadków. Państwo polskie - oprócz zobowiązania do wypłaty wdowom odszkodowania - zostało wezwane do zmiany prawa o izbach morskich. Nowelizacja Ustawy o Izbach Morskich weszła w życie w 2009 roku. Od tamtej pory w izbach orzekają sędziowie sądów powszechnych.

 
Wrak Heweliusza jest często odwiedzany przez nurków TVN24

Teorie spiskowe

Po decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przyczyny katastrofy nie zostały ponownie zbadane.

Pojawiły się teorie spiskowe. Jedną z nich opisał Marek Błuś, publicysta i kapitan żeglugi wielkiej. Jego zdaniem wiele wskazuje na to, że prom był wykorzystywany do przemytu broni oraz nielegalnych imigrantów z Rumunii i zaangażowanie funkcjonariuszy WSI w śledztwo w sprawie Heweliusza miało ten fakt ukryć. Podobnie miało być na promie Estonia, który zatonął we wrześniu 1994. Nigdy nie potwierdzono tych zarzutów w sprawie Heweliusza.

Wrak promu osiadł na głębokości 27 metrów. Jest często odwiedzany przez nurków. 21 września 2008 roku jeden z nich nie wypłynął z innymi uczestnikami wyprawy. Początkowo nurka miały poszukiwać niemieckie służby, ale ostatecznie akcji nie podjęły się ani służby niemieckie, ani polskie, bo - jak mówiono - "nie jest to akcja ratunkowa". Poszukiwania postanowili na własną rękę poprowadzić klubowi koledzy zaginionego nurka. Wydobyli jego ciało dopiero 9 października.

W piątek, 13 stycznia, w przededniu 30. rocznicy katastrofy promu dyrekcja Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku oraz pracownicy zapalili znicze przy pomniku ku czci "Tych, którzy nie wrócili z morza". Następnie zaprezentowano przedmioty związane z katastrofą, które do muzeum przekazał Grzegorz Sudwoj, drugi elektryk Heweliusza i jeden z ocalałych. Także w piątek w południe przy pomniku "Tym, którzy nie powrócili z morza" na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie odbył się uroczysty Apel Pamięci wszystkich, którzy zginęli w katastrofie promu. W sobotę o godz. 9 uroczystość rocznicowa odbędzie się na placu Rybaka w Świnoujściu, przy tablicy upamiętniającej tragedię Heweliusza. - Żywioł morza jest groźny i wymaga pokory od każdego człowieka, nie tylko marynarzy, ale każdego z nas. Naszym obowiązkiem, tych, którzy zostali tu na ziemi jest pamiętać – mówił podczas uroczystości duszpasterz ludzi morza ks. Stanisław Flis. W niedzielę w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie wybrzmi Requiem Wolfganga Amadeusza Mozarta. Zwyczajem lat ubiegłych, załogi promów pływających do Szwecji zrzucą w miejscu katastrofy okolicznościowe wieńce.

Przedmioty wydobyte z Heweliusza trafiły do Narodowego Muzeum Morskiego

Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku wzbogaciło się osobiste przedmioty oraz kombinezon ratunkowy Grzegorza Sudwoja, ocalałego z katastrofy promu Jan Heweliusz . W piątek, przeddzień 30. rocznicy katastrofy, muzealnicy złożyli wieńce przed pomnikiem "Tych, którzy nie wrócili z morza".

Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku zaprezentowało przedmioty, które otrzymało od ocalałego z katastrofy promu Jan Heweliusz, drugiego elektryka Grzegorza Sudwoja.

- To są przedmioty codziennego użytku, które normalnie nie byłyby w żaden sposób szczególny. Natomiast w kontekście tej tragedii to są obiekty, dla nas, muzealników, o wyjątkowej wartości - mówił zastępca dyrektora NMM ds. merytorycznych dr Marcin Westphal.

Sudwoj przekazał muzeum skórzaną saszetkę wraz z zawartością, elektroniczny zegarek, podręczny notes z zapiskami, podróżny przybornik do szycia oraz modlitewnik i brelok ze św. Krzysztofem, patronem przewoźników.

- Pan Sudwoj prawdopodobnie miał je przy sobie w momencie tragedii - stwierdził dr Westphal,

Dodał, że saszetkę wraz z zawartością odnalazł niemiecki nurek, który penetrował rejon wraku.

- Zauważył saszetkę i podniósł ją z dna. Dzięki dokumentom, które znajdowały się w środku ustalono, do kogo należały. Zwrócono je panu Grzegorzowi, a on po latach zdecydował się przekazać przedmioty do naszych zbiorów - mówił zastępca dyrektora.

- Kiedy wyjmowaliśmy je z saszetki, to wysypał się piach z dna morskiego - podkreślił dr Westphal.

Poza osobistymi przedmiotami, Grzegorz Sudwoj przekazał muzeum kombinezon ratunkowy, który miał na sobie w chwili katastrofy Heweliusza. - Kombinezon umożliwiał przetrwanie w trudnych warunkach - ocenił dr Westphal. Zaznaczył, że w dniu katastrofy woda miała 2 st. Celsjusza, więc gdyby nie kombinezon, to Sudwoj prawdopodobnie by nie przeżył.

Pozyskane przez NMM przedmioty zostaną poddane konserwacji. Muzeum nie wyklucza, że w przyszłości będą prezentowane zwiedzającym.

Przed prezentacją pozyskanych przedmiotów dyrekcja muzeum oraz pracownicy zapalili znicze przy pomniku ku czci "Tych, którzy nie wrócili z morza".

Autorka/Autor:eŁKa/gp

Źródło: TVN24 Pomorze/PAP

Pozostałe wiadomości

Władze Łotwy zaapelowały do rodaków o przekształcanie piwnic i innych pomieszczeń podziemnych ich domów w schrony przeciwlotnicze. Apel wystosowano z obawy przed Rosją, przy okazji tradycyjnego dnia sprzątania i porządkowania kraju.

Piwnice mają służyć za schrony. Ruszyło wielkie sprzątanie

Piwnice mają służyć za schrony. Ruszyło wielkie sprzątanie

Źródło:
PAP, tvn24.pl

21 procent badanych Polaków chce handlu w każdą niedzielę, dokładnie taki sam odsetek oczekuje całkowitego zakazu otwarcia sklepów w siódmy dzień tygodnia - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie BIG InfoMonitor.

"Nie cieszymy się z niedziel, my do nich dokładamy". Wyniki sondażu

"Nie cieszymy się z niedziel, my do nich dokładamy". Wyniki sondażu

Źródło:
PAP

Iracka gwiazda mediów społecznościowych Ghufran Sawadi, znana jako Umm Fahad, została zastrzelona w piątek wieczorem przed swoim domem w Bagdadzie - poinformowało CNN źródło w policji.

Gwiazda TikToka zastrzelona w Bagdadzie

Gwiazda TikToka zastrzelona w Bagdadzie

Źródło:
CNN

Wszyscy się śmieją, a powinni się bać - napisał w niedzielę rano w mediach społecznościowych premier Donald Tusk, komentując wystąpienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na sobotniej konwencji partii dotyczącej przyszłości Unii Europejskiej.

Tusk po wystąpieniu Kaczyńskiego: wszyscy się śmieją, a powinni się bać

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Trwa ocena szkód wyrządzonych przez tornada, jakie w sobotnią noc przeszły nad częścią Stanów Zjednoczonych. W miejscowości Minden w stanie Iowa żywioł zniszczył prawie połowę budynków. Mieszkańcy opowiadali, że niektóre domy zostały po prostu zmiecione z powierzchni ziemi.

Tornado rozszarpało pół miasta. "Dom całkowicie zniknął z powierzchni ziemi"

Tornado rozszarpało pół miasta. "Dom całkowicie zniknął z powierzchni ziemi"

Źródło:
PAP, Reuters, Des Moines Register

Słychać było rechot prawej strony sali na dość oczywiste stwierdzenia, że Niemcy są naszym bardzo ważnym partnerem - mówił szef MSZ Radosław Sikorski w "Faktach po Faktach", komentując reakcje na jego wystąpienie o celach polityki zagranicznej. Przyznał, że "zdziwiła" go reakcja prezydenta. Sikorski przekazał też, że "pierwsze wnioski" o zmiany na stanowiskach ambasadorów poszły już do Andrzeja Dudy. - Zobaczymy, co pan prezydent zrobi - dodał.

Radosław Sikorski o reakcji Andrzeja Dudy na jego wystąpienie. "Zdziwiła mnie"

Radosław Sikorski o reakcji Andrzeja Dudy na jego wystąpienie. "Zdziwiła mnie"

Źródło:
TVN24
Jola Ogar-Hill: mam żonę i córkę, a w Polsce jestem bezdzietną panną

Jola Ogar-Hill: mam żonę i córkę, a w Polsce jestem bezdzietną panną

Premium

Lekarz ze szpitala w Gorzowie Wielkopolskim został aresztowany pod zarzutem zabójstwa. Chodzi o odmowę podjęcia uporczywej terapii po stwierdzeniu u pacjenta śmierci mózgu. Komisja medyków, którą powołał szpital, ustaliła, że lekarz nie jest winny, ale do prokuratury zwrócił się inny lekarz z tego samego szpitala.

Lekarz z Ukrainy usłyszał zarzut zabójstwa 86-latka. Zawiadomienie złożył jego kolega z pracy

Lekarz z Ukrainy usłyszał zarzut zabójstwa 86-latka. Zawiadomienie złożył jego kolega z pracy

Źródło:
Fakty TVN

Poznał w sieci kobietę, która zaproponowała mu założenie sklepu internetowego na azjatyckiej platformie sprzedażowej. Oferta była kusząca, skończyło się na stracie setek tysięcy złotych.

Zainwestował w "azjatycki sklep", stracił ponad 300 tysięcy złotych

Zainwestował w "azjatycki sklep", stracił ponad 300 tysięcy złotych

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W sobotę w Lotto po raz kolejny nie padła szóstka. W najbliższym losowaniu będzie można wygrać 14 milionów złotych. Główna wygrana padła natomiast w Lotto Plus. Oto wyniki Lotto oraz Lotto Plus z dnia 27 kwietnia 2024 roku.

Wyniki Lotto z 27 kwietnia 2024. Jakie liczby padły podczas ostatniego losowania?

Wyniki Lotto z 27 kwietnia 2024. Jakie liczby padły podczas ostatniego losowania?

Źródło:
tvn24.pl

PiS zarejestrowało kandydatów do Parlamentu Europejskiego z okręgu numer 13, czyli województw zachodniopomorskiego i lubuskiego. Na pierwszym miejscu znalazł się europoseł Joachim Brudziński, drugie miejsce zajęła Elżbieta Rafalska, trzecie Małgorzata Golińska, czwarty jest Jerzy Materna, a piąty Artur Szałabawka.

"Mamy to!" Brudziński "jedynką" w wyborach do europarlamentu

"Mamy to!" Brudziński "jedynką" w wyborach do europarlamentu

Źródło:
PAP

Hamas opublikował w sobotę nowe nagranie, na którym widać dwóch izraelskich zakładników przetrzymywanych w Strefie Gazy od czasu ataku na Izrael w październiku 2023 roku. Jednym z nich jest Keith Siegel, którego żona została uwolniona podczas listopadowego rozejmu. - Nie mówię. Krzyczę i potrzebuję wsparcia od całego świata, aby pomógł uwolnić Keitha i wszystkich zakładników - oświadczyła kobieta w rozmowie z BBC.

Dwóch zakładników na nagraniu udostępnionym przez Hamas. Żona jednego z nich "woła" o pomoc

Dwóch zakładników na nagraniu udostępnionym przez Hamas. Żona jednego z nich "woła" o pomoc

Źródło:
Reuters, BBC

795 dni temu rozpoczęła się inwazja zbrojna Rosji na Ukrainę. Siły rosyjskie zaatakowały kilka obwodów ukraińskich używając dronów szturmowych Shahed. W rejonie lotniska wojskowego Rosjan na zaanektowanym Krymie było słychać potężny wybuch. Podsumowujemy, co wydarzyło się w ostatnich godzinach w Ukrainie i wokół niej.

Ukraina. Najważniejsze wydarzenia ostatnich godzin

Ukraina. Najważniejsze wydarzenia ostatnich godzin

Źródło:
PAP

Brazylijskie służby, w czasie poszukiwań zaginionego żołnierza, odnalazły siedem ciał w ukrytych grobach. Mogą to być ofiary lokalnych gangów zajmujących się między innymi handlem narkotykami. Nie potwierdzono dotąd, by któreś z ciał należało do wojskowego.

Szukali zaginionego żołnierza, odnaleźli siedem ciał

Szukali zaginionego żołnierza, odnaleźli siedem ciał

Źródło:
PAP

Rosyjska "flota widmo" przewozi na oczach Zachodu ropę naftową i broń omijając sankcje - pisze w sobotę włoski dziennik "Corriere della Sera". Transportowane przez statki uzbrojenie trafia na front ukraiński.

Transporty pod nosem Zachodu. "To znak, że na pokładzie był wrażliwy ładunek"

Transporty pod nosem Zachodu. "To znak, że na pokładzie był wrażliwy ładunek"

Źródło:
PAP

Koncern paliwowy Galp odkrył u brzegów Namibii, na południu Afryki, złoże ropy naftowej uważane za jedno z największych na świecie. Według wstępnych szacunków portugalskiej firmy zasobność złoża to co najmniej 10 miliardów baryłek ropy naftowej.

Odkryto potężne złoże ropy. Jedno z największych na świecie

Odkryto potężne złoże ropy. Jedno z największych na świecie

Źródło:
PAP

Po ośmiu latach od postawienia zarzutów dotyczących szpiegostwa, umorzono śledztwo wobec generałów Janusza Noska, Piotra Pytla oraz pułkownika Krzysztofa Duszy - przekazał adwokat jednego z oficerów. Dochodzenie, jak wynika z informacji tvn24.pl, trzykrotnie próbowano zakończyć jeszcze w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy.

Koniec ośmioletniego śledztwa wobec generałów podejrzanych o szpiegostwo

Koniec ośmioletniego śledztwa wobec generałów podejrzanych o szpiegostwo

Źródło:
tvn24.pl, PAP

IMGW ostrzega przed zagrożeniami meteorologicznymi. W południowej Polsce obowiązują alarmy przed roztopami, które utrzymają się nawet do środy. Sprawdź, gdzie może być niebezpiecznie.

Alarmy IMGW. Sprawdź, gdzie należy uważać

Alarmy IMGW. Sprawdź, gdzie należy uważać

Źródło:
IMGW

Trąba powietrzna przeszła nad chińskim Kantonem, przyczyniając się do śmierci co najmniej pięciu osób. Jak podały lokalne media, żywioł uszkodził ponad 140 budynków. Prowincja Guangzhou, w której leży miasto, jest od ponad tygodnia nawiedzana przez burze z ulewami.

Uderzył wiatr, zaczęły sypać się iskry

Uderzył wiatr, zaczęły sypać się iskry

Źródło:
PAP, CNN, Xinhua

Polski turysta, odwiedzający norweski archipelag arktyczny Svalbard, został ukarany grzywną w wysokości ponad 1100 dolarów amerykańskich (blisko 4,5 tysiąca złotych) za zbliżenie się do morsa. Zachowanie zakłócające spokój dzikich zwierząt jest w tym miejscu niezgodne z prawem.

Turysta z Polski ukarany grzywną za zbliżenie się do morsa

Turysta z Polski ukarany grzywną za zbliżenie się do morsa

Źródło:
BBC

W Bogocie, stolicy Kolumbii, w domu mieszka rodzina z ponad 20 krowami. Warunki, w jakich są przetrzymywane, pozostawiają wiele do życzenia. Sprawą zainteresowały się lokalne władze oraz organizacje ochrony praw zwierząt.

Mieszkają w stolicy z ponad 20 krowami w domu

Mieszkają w stolicy z ponad 20 krowami w domu

Źródło:
noticiascaracol.com, El Pais, tvnmeteo.pl

Niecodzienna sytuacja w gospodarstwie rolnym w Łęce pod Łęczycą (woj. łódzkie). Pod maską ciągnika sikorki założyły gniazdo. - Orałam pole, bo mąż był w szpitalu i ten ptak siedział na tych jajkach i nic a nic się nie bał - opisuje właścicielka gospodarstwa. Przedstawiciel łódzkiego ogrodu zoologicznego przyznaje, że pierwszy raz słyszy o takiej sytuacji.

Założyła gniazdo pod maską ciągnika i "bierze udział w pracach polowych"

Założyła gniazdo pod maską ciągnika i "bierze udział w pracach polowych"

Źródło:
tvn24.pl

Już po raz czwarty Fundacja Grand Press uhonoruje Medalami Wolności Słowa Polaków w wyjątkowy sposób zasłużonych dla wolności wypowiedzi. Jak co roku swoich kandydatów mogą wskazywać również obywatele. 

Medal Wolności Słowa. Można zgłaszać kandydatów  

Medal Wolności Słowa. Można zgłaszać kandydatów  

Źródło:
Fundacja Grand Press

"Rada Polskich Mediów stanowczo sprzeciwia się bezprawnym i szkodliwym społecznie działaniom podejmowanym przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wobec niezależnych mediów" - brzmi treść uchwały RPM. Sprawa dotyczy decyzji oraz wypowiedzi Macieja Świrskiego wymierzonych w redakcje TVN24, TOK FM.

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Źródło:
tvn24.pl

Stacja informacyjna TVN24, należąca do globalnego koncernu medialnego Warner Bros. Discovery, była najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce w marcu 2024 roku - wynika z najnowszego raportu Instytutu Monitorowania Mediów. Na informacje przekazywane na antenie TVN24 powoływano się ponad 4,2 tysiąca razy.

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

W Polsce rządzący skazani są na megalomanię. Do takiego wniosku doszedłem, słuchając rozmowy Pawła Kowala z Moniką Olejnik. Kowal przekonywająco opowiadał o swoich rozległych kontaktach zagranicznych. Z opowieści tych wynikało, że jego rozmówcy przypisują nam kluczową rolę w rozgrywającym się na teranie Ukrainy konflikcie Rosja-Zachód. Piszę "konflikt Rosja-Zachód" z rozmysłem - nie żebym chciał pomniejszyć dzielność Ukraińców. Chodzi mi tylko o to, byśmy widzieli świat takim, jakim jest. Przychodzą mi te myśli do głowy, bo w tych dniach minęła 110. rocznica urodzin Jana Karskiego, a to on właśnie w czasie drugiej wojny światowej doszedł do przekonania, że Polacy nie chcą widzieć rzeczywistości takiej, jaką ona jest.

Mikromaniak Jan Karski 

Mikromaniak Jan Karski 

Źródło:
tvn24.pl

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o "miłosnym dramacie w sportowym świecie", czyli o filmie "Challengers" z Zendayą, który wszedł właśnie do kin. Na wielkim ekranie można też obejrzeć film "Back to Black. Historia Amy Winehouse" - pierwszą fabularną biografię wokalistki. Z kolei do księgarń trafiła książka o legendarnym zespole ABBA. Muzycy ujawnili niepublikowane wcześniej szczegóły z ich życia zawodowego i prywatnego. W programie nie zabrakło też nowinek ze świata gwiazd.

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Źródło:
tvn24.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24