Kaszuby. Pani Natasza zauważyła dwa porzucone psy. Gdy uciekły, szukała ich osiem miesięcy

Pani Natasza zauważyła psy w polu na Kaszubach
Zauważyła porzucone psy, szukała ich przez osiem miesięcy
Źródło: Stowarzyszenie Paka dla Zwierzaka

Dwa psy porzucone na polu na Kaszubach zauważyła pani Natasza. Kiedy zwierzęta uciekły, postanowiła je odnaleźć. O poszukiwaniach informowała w mediach społecznościowych. Przejechała tysiące kilometrów, by namierzyć zwierzęta. Po ośmiu miesiącach jednego z psów zauważyła na stronie schroniska w Kościerzynie (Pomorskie). Potem szybko odnalazł się drugi - suczka była kilka kilometrów dalej i miała już dom.

Niezwykłą historię opisało w mediach społecznościowych Stowarzyszenie Paka dla Zwierzaka. Wszystko zaczęło się w kwietniu, kiedy pani Natasza zauważyła dwa przestraszone czworonogi w polu na Kaszubach, niedaleko Łapalic (Pomorskie) . - Niestety, zdarza się, że jak ktoś chce wyrzucić psy, to wyrzuca je w pewnych określonych miejscach. Natasza uratowała już niejednego psa, więc od razu podejrzewała, że ktoś mógł te zwierzęta porzucić - mówi Marta Słodnik ze Stowarzyszenia Paka dla Zwierzaka.

Jak pani Natasza odnalazła Wenoma

Zanim psy uciekły, pani Natasza zdążyła zrobić kilka zdjęć. Zwierzęta postanowiła odnaleźć. - Całe Kaszuby o nich wiedziały. Natasza z mężem zjeździła tysiące kilometrów. Pytali mieszkańców wsi, niektórzy nawet wiedzieli z internetu o trwających poszukiwaniach - relacjonuje Słodnik.

Pani Natasza zauważyła psy w polu na Kaszubach
Pani Natasza zauważyła psy w polu na Kaszubach
Źródło: Stowarzyszenie Paka dla Zwierzaka

Ostatnie zgłoszenie pani Natasza dostała 9 czerwca. Psy były widziane w Smętowie Chmieleńskim (Pomorskie). Kobieta z mężem pojechali na miejsce, jednak zwierząt już nie było. - I od czerwca była cisza. Nikt ich nie widział. Kilka dni temu Natasza zobaczyła ogłoszenie na stronie schroniska w Kościerzynie w dziale "Dziś trafiłem". Psiak okazał się jednym z szukanych przez nią - opowiada Słodnik

Pracownicy schroniska nazwali go Wenom. Brakowało jednak jego psiej przyjaciółki.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Pani Natasza zauważyła psy osiem miesięcy temu
Pani Natasza zauważyła psy osiem miesięcy temu
Źródło: Stowarzyszenie Paka dla Zwierzaka

Suczka też odnaleziona. Teraz nazywa się Abra

Słodnik przyznaje, że nie wiedziała wcześniej o poszukiwaniach pani Nataszy. Dopiero niedawno przeczytała w mediach społecznościowych o całej historii i znalezionym Wenomie. Kiedy spojrzała na zdjęcia zrobione na samym początku niedaleko Łapalic, zauważyła podobieństwo jednego z psów do suczki, która do nich trafiła kilka tygodni temu z terenów leśnych w Stężycy.

- Jej stan był zły, była bardzo zaniedbana, miała mnóstwo kleszczy, uszkodzone oko, była chuda i pogryziona przez inne psy. Nikomu nie przyszło do głowy, że to może być ta sama suczka, która była poszukiwana, zwłaszcza, że przez jej stan nikt by nie poznał, że to ona. Nikt w okolicy suczki nie znał, historia jakich wiele, pies porzucony - podkreśla przedstawicielka Paki dla Zwierzaka.

Suczka jest już wyleczona, odpchlona, zaszczepiona i wysterylizowana. Znalazła nowy dom w Gdańsku i dostała na imię Abra.

Abra ma już nowy dom
Abra ma już nowy dom
Źródło: Stowarzyszenie Paka dla Zwierzaka

Wenom spotka się z Abrą

Jak mówi pani Marta, wolontariusze Stowarzyszenia Paka dla Zwierzaka są w kontakcie z Fundacją "Animalsi" Schronisko dla Zwierząt w Kościerzynie, gdzie obecnie przebywa Wenom. Pies jest przestraszony i wycofany. Kiedy skończy kwarantannę, Stowarzyszenie Paka dla Zwierzaka "zabierze go pod swoje skrzydła".

- Chcemy, żeby zamieszkał ze swoją przyjaciółką, z którą tułał się przez osiem miesięcy. Tam będzie czekał na nowy dom, może to pozwoli mu przełamać traumę - dodaje Słodnik.

Psy mają spotkać się w środę 8 grudnia. A pani Natasza, która szukała ich od ośmiu miesięcy, została wolontariuszem Stowarzyszenia Paka dla Zwierzaka.

Suczka została znaleziona w lesie w Stężycy
Suczka została znaleziona w lesie w Stężycy
Źródło: Stowarzyszenie Paka dla Zwierzaka

Świąteczny cud

Wolontariusze historię Wenoma i Abry nazywają "świątecznym cudem". Przypominają też psa o imieniu Gary, który rok temu, również przed świętami, przeszedł 30 kilometrów, aby wrócić do swojego domu.

- Cuda się zdarzają. To może i Mikołaj jest prawdziwy? - zastanawia się Słodnik.

Czytaj także: