- Od jakiegoś czasu mówił, że trzeba zamknąć dwa przejazdy przez tory do naszej miejscowości, bo one nie są do końca bezpieczne - tak rozmowę z Januszem Dzięciołem wspomina Jerzy Czapla, sołtys Białego Boru. Kilka dni później były poseł zginął w jednym z tych miejsc. Andrzej Rodziewicz, wójt gminy Grudziądz podkreśla, że od zawsze był zwolennikiem zamykania "niestrzeżonych przejazdów". Teraz chce usunąć ten, na którym zginął Dzięcioł. Śledczy przesłuchali już bezpośredniego świadka wypadku.
Były poseł mieszkał ponad 100 metrów dalej. Jego dom jest drugi za przejazdem kolejowym.
- Rozmawiałem z nim dwa dni temu, bo był na naszym spotkaniu sołeckim. Dzień wcześniej rozmawiałem z nim osobiście na drodze, którą równaliśmy. Sugerowałem, zresztą on mówił też o tym od jakiegoś czasu, że trzeba zamknąć dwa przejazdy przez tory do naszej miejscowości, bo one nie są do końca bezpieczne - powiedział tuż po wypadku Jerzy Czapla, sołtys Białego Boru, który przyjechał na miejsce wypadku.
Dodał wtedy, że właśnie na jednym z tych przejazdów zginął Dzięcioł.
- Ten przejazd przez tory kolejowe jest bardzo niewygodny, bo jest to lewoskręt od drogi krajowej nr 55 i on jest nieco pod górkę. Widoczność w tym miejscu jest utrudniona. Dzięki temu przejazdowi można dojechać do domów, które są po drugiej stronie torów. Taki manewr wykonywał także mój sąsiad, były poseł Dzięcioł - powiedział Jerzy Czapla.
Drugi z przejazdów jest 400 metrów wcześniej.
PKP Polskie Linie Kolejowe poinformowały, że gmina Grudziądz nie występowała wcześniej o zmiany organizacji przejazdu kolejowego, na którym zginął Dzięcioł. Rozmowy z samorządem dotyczyły innych przejazdów na trasie Grudziądz-Kornatowo. - Muszę z przykrością powiedzieć, że mój przyjaciel Janusz Dzięcioł na początku był przeciwnikiem zamknięcia przejazdu w okolicy swojego domu. Sytuacja się zmieniła po kilku miesiącach i udało mi się go przekonać do koncepcji poprowadzenia drogi asfaltowej wzdłuż linii kolejowej Toruń - Grudziądz, która wiodłaby do przejazdu kolejowego ze szlabanami - powiedział Andrzej Rodziewicz, wójt gminy Grudziądz. Dodał, że być może mieszkańcy Białego Boru rozmawiali o zamknięciu tego przejazdu, ale do niego żadne pismo ani żaden sygnał nie wpłynęły.
"Nie możemy przejść do porządku dziennego" po śmierci Janusza Dzięcioła
- Nie było żadnego pisma, które wskazywałoby na konieczność zamknięcia tego przejazdu kolejowego - powiedział Rodziewicz.
Dodał jednak, że od dawna jest "orędownikiem zamykania niestrzeżonych przejazdów kolejowych", ale od lat napotyka na trudności przy próbach likwidacji takich przejazdów kolejowych w gminie. A takich skrzyżowań dróg ze szlakami kolejowymi jest tam, jak mówi, aż 10. Rodziewicz zwrócił uwagę na to, że na przejeździe, na którym zginął były poseł, nadal może być niebezpiecznie. - Janusz kilkakrotnie przejeżdżał przez przejazd w ciągu dnia. Ta jazda była cykliczna. W dniu, w którym zginął świeciło słońce, które mogło ograniczyć mu widoczność. Byłem tam o tej samej godzinie na drugi dzień i tak świeciło, że nic nie było widać. Pojazd szynowy jeździ tam 80 km/h, więc nie zatrzyma się, gdy samochód wjedzie na przejazd - mówił Rodziewicz. Podkreślił, że w sprawie przejazdu kolejowo-drogowego, na którym zginął poseł Dzięcioł rozmawiał już z przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz PKP Polskich Linii Kolejowych. - Zaproponowałem alternatywne rozwiązanie, które umożliwiłoby zamknięcie tego przejazdu i jeszcze innego w okolicy - także niestrzeżonego. Trzeba po prostu wrócić do dawnej koncepcji i wybudować drogę wzdłuż linii kolejowej Toruń - Grudziądz, która będzie wiodła do przejazdu ze szlabanami. GDDKiA jest wstępnie za, ale pod warunkiem, że wszystkie strony, w tym również PLK, porozumieją się w tym zakresie, także w kwestii partycypacji w kosztach. Nie możemy przejść do porządku dziennego nad śmiercią człowieka, który przyczynił się m.in. do rozwoju prawodawstwa w Polsce czy lokalnych klubów sportowych - powiedział wójt.
"Trójstronne rozmowy"
Rzecznik prasowy bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Tomasz Okoński powiedział PAP, że GDDKiA jest otwarta na trójstronne rozmowy w tej sprawie. - Wszystko musi się jednak odbyć w porozumieniu. Jeżeli PKP chciałoby zmienić zabezpieczenia tego przejazdu, to musi to uzgodnić z nami tak, żeby nasze działania w ramach infrastruktury drogowej były kompatybilne. Jeżeli będzie rozważana koncepcja alternatywnej drogi wzdłuż linii kolejowej - także musi być to poprzedzone rozmowami wszystkich stron, a także analizą w zakresie wpływu zmian na korzystanie z infrastruktury drogowej przez mieszkańców Białego Boru i okolic - dodał Okoński.
- Gmina Grudziądz nie występowała wcześniej do PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. o zmiany wobec zabezpieczonego sygnalizacją przejazdu w km 49,415 na linii kolejowej Toruń Wschodni - Malbork szlak Kornatowo - Grudziądz Mniszek (przejazd, na którym zginął b. poseł Dzięcioł - PAP). PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. od zeszłego roku prowadziły rozmowy z Urzędem Gminy Grudziądz w sprawie likwidacji trzech innych przejazdów kolejowo-drogowych na tej samej linii zabezpieczonych znakami STOP w kilometrach: 46,772; 47,109; 47,390. Warunkiem likwidacji wyżej wymienionych przejazdów jest wprowadzenie zmian w istniejącym układzie drogowym w obrębie gminy Grudziądz - poinformował Karol Jakubowski z Zespołu Prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. w komunikacie przesłanych w piątek, 13 grudnia.
Śledczy przesłuchali jedynego świadka
Okoliczności wypadku bada Prokuratura Rejonowa w Grudziądzu.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierowca samochodu osobowego marki Citroen, wykonując manewr skrętu w lewo z drogi krajowej numer 55, wjeżdżając na przejazd kolejowy, zderzył się z pociągiem relacji Toruń - Grudziądz, mówił tuż po wypadku aspirant sztabowy Jacek Jeleniewski z policji w Grudziądzu.
Karol Jakubowski z PKP PLK przekazał wtedy, że kierowca wjechał na przejazd w momencie, gdy paliło się czerwone światło. - Pod pociąg relacji Toruń Główny - Grudziądz, pomimo czerwonych świateł, wjechał samochód osobowy. Komisja ustali, co spowodowało, że pomimo sygnału zabraniającego wjazd doszło do zdarzenia - poinformował.
Przejazd w miejscowości Biały Bór nie jest zabezpieczony rogatkami, ale jest tam sygnalizacja świetlna i dźwiękowa, która ostrzega kierowców przed nadjeżdżającym pociągiem.
Śledczy przesłuchali już bezpośredniego świadka wypadku, o którym poinformowali 9 grudnia. Prokurator nie informuje jednak o szczegółach jego zeznań.
9 grudnia przeprowadzono sekcję zwłok Janusza Dzięcioła. - Do śmierci doszło na skutek urazu wielonarządowego - poinformował Andrzej Kukawski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Były poseł, zwycięzca programu "Big Brother"
Janusz Dzięcioł 11 grudnia skończyłby 66 lat.
W latach 2002-2007 zasiadał w Radzie Miasta w Grudziądzu. Pełnił także funkcję komendanta Straży Miejskiej w Świeciu. Popularność zdobył w 2001 roku, wygrywając pierwszą polską edycję programu "Big Brother".
W 2007 i 2011 roku został wybrany posłem na Sejm z listy Platformy Obywatelskiej. W trakcie drugiej kadencji wystąpił z partii.
W 2014 roku był kandydatem na prezydenta Grudziądza z lokalnego komitetu, a w 2019 roku wystartował do Sejmu jako bezpartyjny kandydat z listy PSL w Toruniu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24