W trakcie budowy domu znalazł w ziemi gliniane naczynie. Zadzwonił do muzeum w Inowrocławiu, mówiąc, że "jest to coś interesującego". I było, nawet bardziej niż się spodziewał. Archeolodzy odkryli skraj cmentarzyska sprzed 2200 lat. W sumie znaleźli trzy groby.
Mężczyzna zadzwonił do Muzeum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu dwa tygodnie temu. Podczas budowy domu w Orłowie (woj. kujawsko-pomorskie), w trakcie prac ziemnych znalazł gliniane naczynie.
- Poinformował, że - jego zdaniem - jest to coś interesującego. Natychmiast udaliśmy się, żeby zobaczyć, z czym mamy do czynienia. Okazało się, że odkrył skraj cmentarzyska, które później, po badaniach mogliśmy datować na ostatnie wieki przed Chrystusem, czyli liczy jakieś 2200 lat - mówi Marcin Woźniak, dyrektor Muzeum im. Jana Kasprowicza.
Archeolodzy znaleźli najpierw dwa groby, później okazało się, że jest jeszcze jeden.
Obok szczątków naczynia, nóż i kamień
- To są dwa rodzaje grobów. To był czas, kiedy dominującą formą był pochówek ciałopalny, ale w tym dominującym rycie pogrzebowym, pojawiają się także wyjątkowe groby szkieletowe - tłumaczy Woźniak.
Dwa ze znalezionych grobów są bardzo skromne. - To jest jama, w której złożone są przepalone szczątki zmarłego zebrane ze stosów. Udało nam się znaleźć niewielką liczbę kości. Do tego drobne przedmioty, które były z tym zmarłym na stosie - mówi dyrektor muzeum.
Archeolodzy znaleźli nit brązowy, który świadczy o tym, że ze zmarłym spalone było jakieś naczynie. - Naczynie, którego nikt nie mógł wytworzyć, więc jest to import, który trafił tutaj z południa Europy. Mamy tylko fragment, ale może dalsze badania pozwolą nam je w jakiś sposób bliżej zidentyfikować - tłumaczy Marcin Woźniak.
Jak dodaje, przepalone szczątki nakryte były rytualnie potłuczonymi naczyniami.
Co ciekawe, trzeci grób był zupełnie inny.
- Bardzo interesujący z tej przyczyny, że ten zmarły został złożony w specyficzny sposób. Specjalnie dla niego został wykonany grobowiec ułożony z polnych kamieni, które były specjalnie łamane po to, aby móc ułożyć tę konstrukcję. Było to jeszcze przykryte brukiem z dużych polnych kamieni. Być może całość tego grobu była jeszcze nakryta kurhanem, czyli nasypem ziemnym, który do dzisiejszych czasów w związku z intensywną praca rolniczą na Kujawach się nie zachował, ale taka możliwość istnieje - mówi Woźniak.
Archeolodzy nie znają jeszcze płci i wieku zmarłego. Wiedzą jedynie, że była to osoba dorosła. Jej wyjątkowy pochówek może świadczyć o tym, że była ona istotna dla tamtej społeczności. Przemawia za tym dodatkowo fakt, że jej grób był wyróżniony, położony na skraju cmentarzyska. Reszta grobów znajduje się kawałek dalej.
- Głowa zmarłego znajdowała się od strony południowej i ten grób był bardzo bogato wyposażony. Z nim trafiły do grobu trzy naczynia: dwa kubki różnych rozmiarów i jeden garnek - wymienia dyrektor muzeum.
Dodaje, że przy lewej kości udowej archeolodzy znaleźli duży, żelazny nóż. Przy prawym ramieniu pierwotnie musiały się znajdować w jakimś woreczku, sakiewce drobne przedmioty w postaci być może brzytwy i dwa kamienie.
- Jeden z nich jest z pewnością osełką służąca do ostrzenia, a drugi przedmiot to otoczak, czyli taki kamień bardzo mocno wygładzony, być może zabrany z jakiejś rzeki, który być może pełnił funkcję amuletu, mającego przynosić szczęście. Na szyi znajdowała się drobna ozdoba w postaci żelaznego kółka - mówi Woźniak.
W grobie znaleziono też dwa niewielkie nity. - Na razie nie wiemy, z czym je wiązać. Być może były elementem tej sakiewki, a może były w jakiś sposób nabite na odzież tego człowieka. Na tym etapie nie jesteśmy jeszcze w stanie tego stwierdzić - dodaje Woźniak.
Wrócił do budowy domu, konstrukcja grobowca została
Marcin Woźniak podkreśla, że szczególnie trzeba zwrócić uwagę na postawę mężczyzny, który zadzwonił do muzeum, kiedy znalazł naczynie.
- W pozwoleniu na budowę miał zapis, który u wszystkich inwestorów się pojawia, że w przypadku odkrycia zabytku powinien taką informację zgłosić - mówi dyrektor i dodaje, że rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Wiele osób ukrywa fakt znalezienia czegoś podczas budowy.
- Ludzie boją się archeologów, unikają interwencji, mając mylne wyobrażenie, że jeśli przyjdą archeolodzy, to budowę będą musieli zatrzymać na kilka lat, nic nie mogą dalej robić i wiążą się z tym same problemy. Ten pan zgłosił oczywiście świadomy tego, że na chwilę jego prace będą wstrzymane, ale muzeum postarało się zrobić wszystko, żeby te działania archeologiczne skoncentrować w maksymalnie jak najkrótszym czasie i my te prace przeprowadziliśmy w ciągu dwóch dni - dodaje Woźniak.
Znalezione obiekty trafiły do Muzeum im. Jana Kasprowicza, gdzie czekają na dalsze opracowanie. Co ciekawe, kamienie, z których był zrobiony grobowiec, zostały na placu budowy.
- Udało nam się ustalić z właścicielem, że ta konstrukcja tam pozostanie. Ona mu nie przeszkadza, zostało to zasypane piaskiem, być może za kilkaset lat w innych zupełnie realiach ten grób zostanie na nowo odkryty. Już tylko jego konstrukcja kamienna, ale zawsze to namiastka tego, co było - mówi Woźniak.
Mężczyzna, który zgłosił znalezisko, za swoją postawę dostał nagrodę i dyplom od Wiesławy Pawłowskiej, starosty inowrocławskiego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Starostwo Powiatowe w Inowrocławiu