Zakończyły się badania, na których w gdańskim szpitalu psychiatrycznym przebywał od rana Henryk Z. - dowiedziała się TVN24. Skazany wcześniej m.in. za gwałt i zabójstwo niemowlaka mężczyzna został przebadany przez psychologa i psychiatrę. To m.in. ich opinie weźmie pod uwagę sąd, który decydować będzie o ewentualnym izolowaniu mężczyzny od społeczeństwa.
Około godz. 13.00 zakończyły się badania Henryka Z. i, jak poinformował dyrektor szpitala psychiatrycznego w Gdańsku, mężczyzna opuścił szpital.
Mimo że do końca nie było w tej sprawie pewności, Henryk Z. pojawił się rano na zaplanowanych na godz. 9.00 i 11.00 badaniach. Wcześniej sąd nie zażądał jego doprowadzenia, a obrońca Z. twierdził, że z mężczyzną nie ma kontaktu.
- Badania się zakończyły, nie będą już kontynuowane w następnych dniach - powiedział TVN24 Leszek Trojanowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku.
"Przyjechał w asyście policji"
Jak wcześniej informował, pacjent przyjechał wcześnie rano w asyście policji. - Nie został doprowadzony, bo Henryk Z. odpowiada z wolnej stopy - mówił Trojanowski.
Zaznaczał jednocześnie, że badania nie były nadzorowane przez szpital. - Jedynie biegli, którzy go badali, pracują w naszym szpitalu, dlatego właśnie w placówce się one odbyły. Zostałem uprzedzony o tym, że takie badania będą miały miejsce - wyjaśniał.
Nikt nie mógł go zmusić do przyjścia
Wcześniej obrońca Z. nie wiedział, czy jego klient stawi się w szpitalu. Jak podkreślał, ta decyzja należała już do niego.
- Nikt nie może go zmusić do tego, żeby pojawił się w szpitalu. Każde badanie wymaga jego zgody - podkreślał jeszcze w poniedziałek mecenas Marcin Szyling, obrońca Henryka Z.
Jak informował prawnik, sąd nie wydał postanowienia o jego doprowadzeniu. - Sąd zadecydował, że w przypadku, kiedy on na to badanie się nie zgodzi bądź na to badanie się nie stawi, to biegli będą władni do wydania opinii w oparciu o dokumentację medyczną, którą posiadają z całego jego procesu terapeutycznego, która jest bardzo obszerna - mówił mecenas Szyling.
Jeżeli biegli uznaliby, że w oparciu o dotychczas zebraną dokumentację takiej opinii nie są w stanie wydać, to wkroczyłby sąd. - Mógłby zadecydować o przeprowadzeniu obserwacji. Wtedy policja ma obowiązek zatrzymać i doprowadzić mężczyznę w ciągu siedmiu dni od momentu podjęcia decyzji o badaniu. Sama obserwacja może trwać do czterech tygodni - zaznaczał adwokat.
Szyling podkreślał też, że nie ma kontaktu z Z. - Jedyne, co znam, to adres jego obecnego pobytu - mówi. Twierdzi też, że policja w kwestiach dotyczących skazańca nie kontaktuje się z nim. Również sam Henryk Z. nie przekazuje żadnych informacji obrońcy.
Deadline dla biegłego
Opinie biegłych ws. Henryka Z. mają trafić do Sądu Okręgowego w Gdańsku do 18 lutego. Ostatecznie gdański sąd ma otrzymać trzy opinie: od biegłego seksuologa, który przeanalizował akta skazańca, oraz lekarzy, którzy na początku lutego zbadają Z. w gdańskim Szpitalu Psychiatrycznym.
Rozprawę ws. izolacji groźnego przestępcy zaplanowano na 16 marca.
Kiedy sąd będzie już miał opinię biegłych na temat Henryka Z., może podjąć trzy decyzje: o zamknięciu Henryka Z. w ośrodku Gostyninie, o ustanowieniu dozoru policyjnego i konieczności podawania leków lub może uznać, że mężczyzna nie stanowi zagrożenia.
Termin ten może się jednak przesunąć, jeśli konieczna będzie obserwacja Henryka Z.
Rzecznik Sądu Okręgowego zapewniał, że "sprawa zostanie skontrolowana, a sąd sprawdzi, czy sędzia referent prawidłowo prowadzi to postępowanie".
Władze więzienia ostrzegały
Henryk Z. odsiadywał wyrok w Zakładzie Karnym w Sztumie. Był skazany na 25 lat więzienia, odsiadkę zakończył 17 stycznia. Władze więzienia ostrzegały, że mężczyzna wciąż może stanowić zagrożenie. Z. miał być więc objęty ustawą o najbardziej niebezpiecznych przestępcach, która pozwala na ich izolację w ośrodkach zamkniętych już po zakończeniu odbywania kary.
Jak ustaliliśmy, podczas licznych pobytów w więzieniu Henryk Z. był wielokrotnie badany przez biegłych psychiatrów i seksuologów. Jedna z opinii kończy się taką konkluzją: "Nie ma szans, aby jakakolwiek metoda lecznicza, wychowawcza mogła zmienić zboczony popęd lub na stale go stępić. Z diagnozy jednoznacznie wynika, że będzie wracał do tych sposobów zaspokajania popędu, dlatego winien być izolowany od społeczeństwa".
Dawał sobie dwa miesiące, po pół roku opinii nie ma
Wniosek o izolację Z. trafił do sądu 24 lipca. Nie mógł zostać jednak rozpatrzony przed zakończeniem odbywania kary przez mężczyznę (17 stycznia 2015 roku), bo akta sprawy znajdowały się u biegłego, który przez pół roku nie zdołał przygotować opinii (biegły oddał je dopiero w ubiegły czwartek po nagłośnieniu sprawy przez TVN24).
Biegły został wyznaczony przez sąd 12 sierpnia. We wrześniu zobowiązał się do przygotowania opinii do końca listopada. Pierwszy raz zbadał jednak więźnia dopiero 22 grudnia, mimo że już na początku miesiąca został ponaglony przez sąd.
Henryk Z. przebywa na wolności.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/i / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Piotr Terlecki