- Emocji jest tak wiele, że rozpłakałam się ze szczęścia - mówi Wioleta Milewska. Pijany ojciec zgotował jej koszmar. Zabił jej matkę, a ją ciężko ranił. Teraz kobieta porusza się na wózku inwalidzkim, ale wciąż może stanąć na nogi. 20-latka jest wzruszona falą pomocy, jaką oferują jej czytelnicy i widzowie TVN24. Jej kat jest w szpitalu przywięziennym, wciąż czeka na proces.
Po tragicznej w skutkach awanturze pani Wioleta straciła nie tylko matkę, ale i zdrowie. Jeden z ciosów, jakie zadał jej ojciec uszkodził rdzeń kręgowy. Młoda, sprawna kobieta wylądowała na wózku inwalidzkim. I to niemal bez żadnych środków, nie licząc zasiłku z MOPS.
Z 604 zł trudno wyżyć, opłacić drogie lekarstwa i samemu zorganizować długotrwałą rehabilitację.
Dziś 20-latka zaczyna zaplanowany wcześniej 6-tygodniowy turnus rehabilitacyjny w Górowie Iławieckim. Jego koszty pokrywa Narodowy Fundusz Zdrowia. - Cieszę się, że tutaj jestem. To na pewno bardzo mi pomoże. Będę mogła wzmocnić mięśnie. Ale cały czas zastanawiam się co będzie potem. Rehabilitacja z NFZ wygląda tak, że np. przez 10 dni ćwiczę po godzinie, a potem znów muszę się o nią ubiegać. Czekać na decyzję i w kolejce na wolne miejsce - opowiada Milewska.
Lekarze z ośrodka z Górowie Iławieckim chwalą panią Wioletę. Twierdzą, że dzięki własnej pracy widać już pewien postęp. 20-latka rusza stopą, powoli sama potrafi się przesiadać z wózka na łóżko.- Trzeba jej umożliwić dalszą rehabilitację. Niestety nie zawsze przepisy NFZ to ułatwiają - mówi Mirosława Tońska, lekarz.
Widzowie otworzyli serca
Historia pani Wiolety niezwykle poruszyła czytelników i widzów TVN24. Od wtorku na Kontakt24 wysłano kilkadziesiąt mejli z różnymi ofertami pomocy dla kobiety. Głównie są to oferty finansowe, choć nie brakuje osób, które oferują jej pracę, nowy wózek, a nawet darmowy turnus rehabilitacyjny.
- Jestem niezwykle zaskoczona tym wszystkim. Emocji jest tak wiele, że rozpłakałam się ze szczęścia. Te oferty pomocy to coś wspaniałego. Od wczoraj właściwie nie mogę przestać odbierać telefonów. Dziękuję - mówi wzruszona pani Wioleta.
Oferty pomocy można przesyłać na Kontakt24.
Chcesz pomóc? Pieniądze na rzecz pani Wiolety można przelać na nr konta: 50 8313 0009 0037 7229 2000 0030 z dopiskiem "Otwórz Serce dla Wiolety". Środki są zbierane przez Stowarzyszenie na Rzecz Młodzieży. Pomaga też liczna grupa braniewskich wolontariuszy. Otwórz Serce dla Wiolety
Kat wciąż w szpitalu, czeka na proces
Od tragicznego wieczoru w Drewnowie minęło już półtora roku. Od tej pory 61-latek przebywa w areszcie. Śledczy przedstawili mu dwa zarzuty. Pierwszy z nich dotyczy zabójstwa, a drugi usiłowania zabójstwa. Grozi za to dożywocie. Na przełomie czerwca i lipca br. do Sądu Okręgowego w Elblągu trafił akt oskarżenia.
- Do tej pory wyznaczono dwa terminy rozpraw, ale na żadnym nie stawił się oskarżony. Z informacji, które dotarły do nas od lekarzy wynika, że mężczyzna nie może się pojawić ze względu na stan zdrowia. Ma amputowaną nogę, obecnie przebywa na oddziale chirurgicznym w przywięziennym szpitalu w Bydgoszczy - mówi Rajmund Kobiela, szef Prokuratury Rejonowej w Braniewie.
W związku z nieobecnością Jana M. sędzia postanowił się upewnić czy oskarżony rzeczywiście nie może pojawić się na sali. O pomoc zwrócono się do biegłego ortopedy. - Jeśli biegły będzie przestrzegał terminów, to jeszcze pod koniec tygodnia powinniśmy otrzymać opinię w tej sprawie - poinformowała Dorota Zientara, rzecznik Sądy Okręgowego w Elblągu.
Po uzyskaniu tych informacji sędzia podejmie decyzję, na kiedy wyznaczy kolejne terminy i czy pojawi się na nich Jan M. A jeśli będzie uczestniczył w rozprawach, to na jakich zasadach.
Jan M. był już karany znęcanie się nad rodziną. Usłyszał wyrok w zawieszeniu.
Sprawą zajęły się też Fakty:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Pomorze