Po prawie miesiącu starań, udało się wyciągnąć 12-metrową jednostkę na powierzchnię wody. Przyczyną zatonięcia Knudla było rozszczelnienie kadłuba. Teraz jacht czeka remont, ale właściciel ma nadzieję, że jeszcze w tym roku będzie pływał po wodach Bałtyku.
Zabytkowy jacht zatonął 17 stycznia tego roku. Przyczyną pójścia na dno było rozszczelnienie drewnianego poszycia kadłuba od strony nabrzeża, przez co jednostka zaczęła nabierać wody.
Prace nad wydobyciem jednostki trwały prawie miesiąc. W środę przed godziną 22 Knudel był już na powierzchni wody. Nie obyło się jednak bez problemów. W pewnym momencie złamały się maszty jednostki.
- Pomimo szkód, które odnieśliśmy jestem zadowolony. Nie wiadomo, dlaczego te maszty się złamały, ale i tak były do wymiany przy remoncie, bo za długo były w wodzie - mówi Adam Wojciechowski, armator Knudla.
Przy wydobyciu jachtu pracowało codziennie osiem osób - czterech nurków i trzy osoby z pomocy technicznej.
Teraz, za pomocą dźwigu, Knudel ma być wyciągnięty z wody. Później czeka go remont.
- Drewno jest do uratowania, poznamy też dokładne przyczyny zatonięcia jednostki - mówi Wojciechowski.
Właściciel ma nadzieję, że jeszcze w tym roku zobaczymy Knudla "pod pełnymi żaglami”.
"Dosłownie w ciągu godziny poszedł na dno"
Początkowo nieznane były przyczyny zatonięcia Knudla.
- Zaczął tonąć o 19 i dosłownie w ciągu godziny poszedł na dno – opowiadał wtedy Adam Wojciechowski, współwłaściciel jachtu. O godzinie 16 statek miał być widziany przez obsługę portu.
Knudel był niemieckim szkunerem gaflowym. Ma ponad 12 metrów długości. Jego wieloletnim właścicielem był Peter Klages, obywatel Niemiec od lat mieszkający w Polsce, który zmarł w 2016 roku. Pierwotnie służył jako kuter rybacki, jednak kilkanaście lat temu właściciel zdecydował się na przerobienie go na jacht żaglowy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: MAK/gp / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24