Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał, że to Mariusz Ch. odpowiada za tragiczny wypadek autokaru, którym wracali z meczu kibice Lechii Gdańsk. 45-letniego kierowcę skazano na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5. Otrzymał też siedmioletni zakaz prowadzenia pojazdów. Wyrok nie jest prawomocny.
Zakończył się proces w sprawie wypadku, do którego doszło 19 marca 2013 r. na prostym odcinku drogi krajowej nr 91 Włocławek - Aleksandrów Kujawski. Na miejscu zginęły dwie osoby, a 12 z poważnymi obrażeniami trafiło do szpitali. Autobus był jednym z trzech pojazdów, którymi kibice Lechii Gdańsk wracali z Gliwic do domu.
Usłyszał wyrok
We wtorek Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał wyrok w sprawie Mariusza Ch., którego oskarżono o spowodowanie katastrofy w ruchu drogowym ze skutkiem śmiertelnym.
Sąd uznał, że 45-latek jest winny i skazał go na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Ponadto otrzymał 7-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Musi też zapłacić 4 tys. zł grzywny. Wyrok nie jest prawomocny.
Prokuratura chciała dla niego 4 lat więzienia i 5 lat zakazu kierowania pojazdami. Obrońca 45-latka walczył o nadzwyczajne złagodzenie kary oraz rok więzienia w zawieszeniu.
Widział, że jest zmęczony ale ni przerwał jazdy
Śledczy dowodzili, że to kierowca autokaru ponosi odpowiedzialność za wypadek. Dlaczego? Bo nie przerwał jazdy, mimo że zdawał sobie sprawę, że jest skrajnie przemęczony, cierpi na cukrzycę nieinsulinową i jest przeziębiony.
Zły stan zdrowia i przemęczenie sprawiły, że Mariusz Ch. prawdopodobnie zasnął za kierownicą. Prowadzony przez niego autobus zjechał na lewy pas jezdni, a następnie wjechał do przydrożnego rowu i przewrócił się na bok.
Chciał dobrowolnie poddać się karze
Mariusz Ch. wnioskował wcześniej o możliwość dobrowolnego poddania się karze.
Chciał dla siebie 5 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 10 lat, 5 letniego zakazu prowadzenia pojazdów kategorii B oraz 5 tysięcy złotych grzywny. Jednak Sąd Okręgowy we Włocławku, na zamkniętym posiedzeniu, odrzucił ten wniosek.
Od początku poszkodowani chcieli dla kierowcy znacznie surowszej kary, niż ta zaproponowana przez niego samego. Nie zgadzali się też na karę w zawieszeniu. - Zrezygnowali z kwoty zadośćuczynienia domagając się jednocześnie wymierzenia najwyższej kary, czyli 5 lat bezwzględnego pozbawienia wolności – mówił Zbigniew Siuber, rzecznik Sądu Okręgowego we Włocławku.
Autor: aa/i / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, Kontakt 24