Mariusz Sz. urządził swojej żonie i córeczkom piekło na ziemi. Trwało to pięć lat. Kobietę bił, głodził i gwałcił, w końcu na dwa lata wtrącił ją do ciemnej piwnicy. Po kilku latach od tych dramatycznych wydarzeń sąd wydał wyrok 25 lat więzienia dla kata rodziny. Ten się odwołał. Sąd apelacyjny podtrzymał jednak wyrok.
Według śledczych, Mariusz Sz. brutalnie znęcał się psychicznie i fizycznie nad swoją żoną oraz dziećmi. Przez niemal dwa lata więził żonę w piwnicy. Głodził ją, bił, krępował jej ręce i gwałcił. Przed sądem odpowiadał łącznie za siedem przestępstw.
W czerwcu tego roku Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał wyrok 25 lat więzienia dla Mariusza Sz. Mógł się starać o warunkowe zwolnienie po odbyciu trzech czwartych kary.
Mariusz Sz. odwołał się wtedy od wyroku.
W czwartek Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał decyzję Sądu Okręgowego. Mężczyzna spędzi w więzieniu 25 lat.
Mariusz Sz. nigdy nie przyznał się do winy. Media okrzyknęły go "pomorskim Fritzlem".
- Klient twierdzi, że materiał dowodowy nie oddaje rzeczywistego stanu zdarzeń w tej rodzinie. Chodzi o dowody z zeznań dzieci. Uważa, że mogły być pod wpływem osób starszych i stąd ta treść ich zeznań - powiedział tuż po ogłoszeniu wyroku w czerwcu Krzysztof Szachta, obrońca oskarżonego.
Bił, głodził i więził w piwnicy
Kobieta przez pięć lat znosiła okrucieństwa, których nie szczędził jej mąż. Mariusz Sz. traktował żonę jak worek treningowy. W okrucieństwie doszedł niemal do perfekcji. Horror rozgrywał się w jednej ze wsi w powiecie puckim.
Gdy kobieta po raz pierwszy zaszła w ciążę, liczyła, że mąż się opamięta. On jednak bił mocniej. I pił. Ze swoją matką i rodzeństwem. Chciała odejść, ale on obiecywał, że się zmieni.
W 2008 r. na świat przyszła ich druga córka. Rok po jej narodzinach, Mariusz Sz. zabronił żonie jeść. W końcu, po jednej z awantur, zamknął kobietę w ciemnej piwnicy. Wiązana, głodzona, wielokrotnie gwałcona spędziła tam niemal dwa lata. Mogła wyjść tylko na "szczególne okazje", kiedy trzeba było udawać normalną rodzinę.
Żona Sz. uciekła dopiero pod koniec grudniu 2010 r. Po dwóch latach w piwnicy. O pomoc poprosiła matkę i brata. Zabrała ze sobą też dzieci.
Dramat bliskich Sz. opisano w magazynie reporterów "Gazety Wyborczej" "Duży Format". Gazeta przytoczyła m.in. relację żony Sz. "W tej okropnej, ciemnej piwnicy zamykał mnie na kłódkę. W nocy otwierał, związywał ręce, nogi i wtedy gwałcił. Po wszystkim bił mnie po głowie. (...) Nawet spałam w tej piwnicy związana i czekałam, aż mnie rano rozwiąże. Wtedy wychodziłam, robiłam dzieciom śniadanie i obiad, którego nie mogłam zjeść. Z głodu byłam zmuszona jeść z wiaderka naszego psa Pinia. Były dni, że musiałam spać w lesie" mówiła GW kobieta
Prokuratura trzy razy umorzyła postępowanie w tej sprawie
Mimo obszernych zeznań samej pokrzywdzonej, jak i jej dzieci, śledczy nie znaleźli powodu, by pociągnąć jej męża do odpowiedzialności.
W latach 2011-2013 Prokuratura Rejonowa w Pucku trzykrotnie podejmowała decyzje o umorzeniu tego śledztwa. Odrzucała też kolejne zażalenia pokrzywdzonej. Sprawą zajmowali się asesor Małgorzata K. oraz zastępca prokuratora rejonowego w Pucku Bartłomiej K. Oboje nie pracują już w prokuraturze.
Ponownie prokuratura wróciła do sprawy Mariusza Sz. dopiero w lutym 2016 r. Stało się to niemal pięć lat po tym, jak kobieta opowiedziała śledczym swoją traumatyczną historię. W listopadzie 2016 r. do sądu trafił akt oskarżenia. Obecny wyrok jest już prawomocny.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24