Grupa osób zaatakowała we wtorek wieczorem kibiców, którzy przyjechali na mecz finału Ligi Europy w Gdańsku. Wśród pokrzywdzonych są obywatele Malty. Gdańska policja zatrzymała już w tej sprawie pięć osób. Kolejne są poszukiwane. Sprawę skomentowała prezydent Gdańska, a Lechia Gdańsk wydała oświadczenie.
Do ataku doszło po godzinie 22 w ogródku jednej z restauracji w centrum Gdańska. Pobici mieli zostać kibice Manchesteru United, który przyjechali na mecz finału Ligi Europy. Na udostępnionym w mediach społecznościowych nagraniu widać, jak grupa osób podchodzi do stołów i wszystko przewraca.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie o tym, że grupa około 20-30 osób wbiegła na teren jednego z lokali gastronomicznych i w ogródku gastronomicznym zaatakowała siedzące tam osoby. Policjanci natychmiast zostali skierowani w to miejsce, niestety po kilku minutach sprawców już na miejscu nie było, a całe to zdarzenie trwało kilkadziesiąt sekund - mówił kom. Michał Sienkiewicz, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Dodaje, że wśród osób pokrzywdzonych jest trzech obywateli Malty.
Około godziny 14 funkcjonariusze zatrzymali pierwszą osobę, później kolejne. Łącznie zatrzymano pięć osób w wieku 21, 26, 31, 37 i 45 lat. - Policjanci znają tożsamość kolejnych sprawców. Ich zatrzymanie jest kwestią czasu - zapewnia policja.
Jak mówiła dzień po ataku Weronika Żerbiec, menedżerka lokalu "wszystko, co było na stolikach, wylądowało na ziemi".
- Zdewastowane wszystko, potłuczone szkło, poprzewracane stoliki, poprzewracane krzesła. Wszędzie wszystko porozlewane - opowiadała Żerbiec. - Ludzie powychodzili. Wiadomo, w takiej sytuacji nie będziemy nikogo ścigać, żeby zapłacił za rachunek. Do tego dochodzą straty moralne pracowników i gości, którzy to widzieli - dodała.
Dziennikarze "Gazety Wyborczej Trójmiasto" skontaktowali się z poszkodowanymi kibicami. - W ruch poszło szkło. Nie wiedziałem, co się dzieje. Dostałem jakimś odłamkiem. Siedzieliśmy spokojnie, nie umiem zebrać myśli. To był moment - mówił jeden z nich.
Jak informuje "Gazeta", według świadków sprawcy mieli krzyczeć: "Lechia", czego nie potwierdzają jednak pobici mężczyźni.
Oświadczenie Lechii Gdańsk i komentarz prezydent miasta
Lechia Gdańsk wydała w środę oświadczenie, w którym zaznacza, że nie identyfikuje się ze zdarzeniem i nie akceptuje ataku na kibiców.
"Lechia Gdańsk potępia zdarzenie, do jakiego doszło na ulicach miasta przed finałem Ligi Europy. Wszyscy czekaliśmy od długiego czasu na finał dużej europejskiej imprezy piłkarskiej, która powinna być tylko i wyłącznie świętem futbolu. Był to incydent, z którym nasz Klub się nie identyfikuje i nie akceptuje tego typu zachowań" - napisał klub w oświadczeniu.
Do sprawy odniosła się też prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
"Wczoraj doszło do chuligańskiego ataku na kibiców drużyn, które przyjechały na finał Ligi Europy. W Gdańsku, mieście otwartym i solidarnym, nie ma miejsca na jakąkolwiek przemoc! Drodzy kibice i goście zawsze jesteście mile widziani i serdecznie witamy Was w naszym mieście" - napisała w mediach społecznościowych.
- Chcę powiedzieć bardzo jasno, że wydarzenia, które miały miejsce ubiegłej nocy w sercu Gdańska budzą zdecydowany sprzeciw mój i moich współpracowników - powiedziała również podczas konferencji prasowej. - Każdy kibic, każdy gość w jakimkolwiek celu przyjeżdża do miasta Gdańska jest tu mile widziany i dla każdego będzie miejsce - dodała.
Aleksandra Dulkiewicz powiedziała też, że jest po rozmowie z komendantem miejskim policji w Gdańsku, który zapewnił ją, że trwają poszukiwania sprawców.
- Trzymam pana komendanta policji za słowo, wierzę, że policja zrobi wszystko, żeby wykryć sprawców, bo to szkodzi nie tylko wizerunkowi miasta, ale tez wizerunkowi polskiej policji, w ogóle wizerunkowi Polski - podsumowała.
Źródło: TVN24/ Gazeta Wyborcza Trójmiasto
Źródło zdjęcia głównego: TVN24