Dwulatek był zamknięty w samochodzie w pełnym słońcu. Jego płacz usłyszała ekipa lokalnej telewizji. Dziennikarze wezwali pomoc. Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, postanowili wybić szybę i wyciągnąć dziecko. Obszar parkingu jest objęty monitoringiem. Z jego zapisów wynika, że chłopiec mógł spędzić w samochodzie ponad trzy godziny.
Dziennikarze TTM z Wejherowa po znalezieniu dziecka zadzwonili do straży miejskiej w Rumi około godziny 10. Chłopca udało się wyciągnąć kilkanaście minut później.
Nie wiadomo, ile dokładnie czasu dziecko spędziło w rozgrzanym aucie. Obszar parkingu jest objęty monitoringiem. Z zapisu wynika, że dwulatek mógł być zamknięty nawet ponad 3 godziny.
- O godzinie 6:41 pojazdu jeszcze nie było, a o godzinie 6:44 już stał. Kamera porusza się po zadanym kręgu i wtedy pracowała automatycznie. W związku z tym nikt nie sfilmował momentu, kiedy ktoś zostawiał ten samochód, dlatego nie znamy wyglądu kierowcy - mówi Roman Świrski, komendant Straży Miejskiej w Rumi
Jak zaznacza komendant, tego dnia było bardzo gorąco, dlatego w samochodzie mogło być nawet ponad 40 stopni Celsjusza.
Po wyciągnięciu z auta chłopiec trafił do szpitala. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało i na następny dzień wyszedł do domu.
Chłopiec ciężko oddychał
Wszystko działo się w piątek rano w pobliżu dworca w Rumi (województwo pomorskie). Marta Hertha, dziennikarka TTM Wejherowo usłyszała najpierw płacz dziecka. Podbiegła do białej toyoty stojącej na parkingu.
- Zobaczyłam, że w środku jest dziecko i ciężko oddycha – opowiada nam dziennikarka. Ekipa zaczęła dzwonić na telefony alarmowe.
Pierwsi na miejscu pojawili się strażnicy miejscy, po chwili przyjechał patrol policji. Funkcjonariusze zdecydowali o wybiciu szyby, bo stan chłopca był niepokojący. Mimo wybicia szyby nie udało się otworzyć drzwi, dlatego funkcjonariusz musiał wejść do środka. W końcu udało się wyciągnąć dwulatka.
- Chłopiec był całkowicie przepocony. Rozebrałam go i dałam mu wody – mówi Hertha. Chłopiec był tak spragniony, że nie mógł się oderwać od butelki. W międzyczasie na miejsce dotarło pogotowie.
Policjanci ustalili rodziców chłopca. – Rozmawiamy z mamą i tatą tego dziecka. Będziemy wyjaśniać, jak doszło do tej sytuacji – relacjonuje asp. sztab. Anetta Potrykus z Komendy Powiatowej Policji w Wejherowie. Na razie nie podjęto decyzji o postawieniu komukolwiek zarzutów.
- Tym razem finał był pozytywny. Dziecko zostało uratowane. Nie zostawiajmy jednak przy takiej pogodzie nikogo w zamkniętym samochodzie nawet na chwilę, bo nie wiemy, czy nam się nie przedłuży, a dziecko w tym czasie może potrzebować naszej opieki – apeluje policjantka.
Przypomina też, że konsekwencje prawne za takie nieodpowiedzialne zachowanie są bardzo surowe – za pozostawienie dziecka samego bez opieki w nagrzanym samochodzie można iść nawet na 3 lata do więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska w Rumi