Liderujący grupie Bubas, estońskie czternastolatki: Ewa, Ania, Agata, szwedzka Unda Marina i najmłodszy Fok, to mieszkańcy helskiego Fokarium. Ich cyrkowe sztuczki są atrakcją dla turystów, a naukowcom pozwalają np. sprawdzić czy foki widzą świat kolorowo.
W Fokarium zbliża się godzina 11., czyli czas karmienia. Przy barierkach - odgradzających widzów od foczych basenów - zbierają się dzieci w kolorowych płaszczykach przeciwdeszczowych. Focza gromada nie zwraca jednak na gapiów najmniejszej uwagi.
Trening medyczny Na brzegu basenu trenerki kładą kolorowe znaczki na kijach. Te znaczki to tzw. targety.
- Każda foka ma swój target, który rozróżnia – tłumaczy jedna z opiekunek fok Natalia Makałowska ze Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. - Pierwszym zadaniem każdej foki jest właśnie podpłynięcie do przypisanego jej targetu. Na pierwszy ogień idą Agata i Unda Marina, które posłusznie podają łapy by później przewrócić się brzuchami do góry. Karmienie jest połączone z treningiem medycznym.
- Ten trening to cykl ćwiczeń, które ułatwiają kontrolę zdrowia podopiecznych Fokarium – dodaje Natalia Makałowska.
Sześć fok W Fokarium Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii UG żyje sześć fok. Najstarszym samcem w stadzie jest Bubas. Tego dwudziestoczterolatka znaleziono na Półwyspie Helskim, kiedy Fokarium jeszcze nie istniało. Ponieważ nie wiadomo było co zrobić z Bubasem, trafił do ogrodu zoologicznego w Gdańsku. Potem brał udział w szwedzkim projekcie badawczym. Zakończenie tego projektu zbiegło się w czasie z założeniem Fokarium.
- Potrzebowaliśmy samca reproduktora i tak Bubas trafił do nas - wspomina Makałowska. Cztery samice to osiemnastoletnia Unda Marina ze Szwecji i trzy estońskie czternastolatki: Ewa, Ania i Agata. Stawkę zamyka najmłodszy sześciolatek - Fok.
Błękitny patrol w akcji Stacja Morska we współpracy z organizacją ekologiczną WWF powołała Błękitny Patrol. To grupa wolontariuszy, których zadaniem jest patrolowanie polskiego wybrzeża, właśnie pod kątem występowania ssaków morskich. Gdy na plaży jest jakaś dzika foka, która potrzebuje pomocy to o niej powiadamiany jest - odpowiadający za dany rejon - wolontariusz.
- On zabezpiecza fokę do czasu naszego przyjazdu. My dopiero oceniamy, czy należy ją zabrać z plaży, czy zostawić w spokoju – opisuje Makałowska. - Zwykle jednak foki znajdowane na brzegu trafiają tutaj - do naszego foczego szpitalika - bo są tak odwodnione i wyczerpane, że trzeba im trochę pomóc.
Foki lubią Bałtyk Foka szara - obok pospolitej i obrączkowanej - jest jednym z trzech gatunków fok w Morzu Bałtyckim. Sto lat temu w Bałtyku żyło 100 tysięcy fok szarych. W latach 80. było to zaledwie 4,5 tysiąca. Wtedy foki objęto ochroną prawną. W tej chwili ich populację szacuje się na 23 tysiące. Na polskim wybrzeżu od czasu do czasu można spotkać fokę. Nie należy jednak do niej podchodzić, nie należy jej płoszyć, nie szczuć psem. Foka wypływająca na plażę musi znaleźć tam spokój, a nasze wybrzeże jest dość zaludnione.
- Jednak jakoś sobie radzą. Ostatnio widziano stado około 30 fok przy ujściu Wisły na tzw. Mewiej Łasze. Nie jest ona połączona z lądem dlatego postanowiły właśnie tam się wylegiwać - mówi Makałowska.
Autor: maz//ec / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: WWF Polska