Psy znalezione w ciasnym kurniku. Zdziczałe koty w kotłowni. Przerażone zwierzęta siedziały skulone w swoich odchodach. Niektóre spędziły w tych warunkach nawet kilka lat. Kilkadziesiąt czworonogów zabrano z hodowli pod Włocławkiem.
Pod koniec września policja we Włocławku dostała zgłoszenie od osoby, która przyszła kupić psa z hodowli w Cypriance (kujawsko-pomorskie). Była przerażona warunkami w jakich żyją zwierzęta i wezwała policję
- Powiadomiliśmy od razu pracownika z urzędu gminy. Później wspólnie poinformowaliśmy Pogotowie dla Zwierząt - mówi nadkom. Joanna Seligowska-Ostatek z policji we Włocławku.
Bez dostępu do światła i jedzenia
Informacja o złych warunkach się potwierdziła. Na posesji znaleziono przerażone psy i koty. W kurniku z desek na trzech poziomach trzymano psy. Niektóre ze zwierząt siedziały skulone w odchodach. Kilkanaście kotów jest w dramatycznym stanie. Trzymane były w kotłowni.
- Żeby dostać się do zwierząt, musieliśmy użyć szpadli i młota, bo pomieszczenie było zabite deskami - mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt. - Wystraszone czekały na najgorsze. Siedziały w ciemności, bo pomieszczenia z desek i betonu nie miały okien - dodaje.
W piątek z hodowli uwolniono łącznie 43 zwierzęta. - Jeden pies był martwy. Musiał leżeć tam już od kilku dni - opowiada Bielawski.
"Koty w kotłowni były dwa dni"
Właścicielka zwierząt mówi o tym, że dopiero od niedawna zajęła się hodowlą. - Dwa tygodnie temu kupiłam hodowlę. Dopiero w to wchodziłam - mówi TVN24. Koty wcześniej miały przebywać w pokoju.
- Nigdy nie miałam kotów. Kupiłam je w internecie. Sąsiad mi przywiózł te kociaki w sobotę tydzień temu, a w ten wtorek przyjechali i mi to wszystko zabrali - opowiada kobieta. - Koty były cały czas w pokoju, ale syn robi remont i przeniosłam je do kotłowni. Były tam tylko dwa dni - tłumaczy się właścicielka.
Zwierzęta w tragicznym stanie
Członkowie Pogotowia dla Zwierząt twierdzą jednak, że psy i koty nie wychodziły na zewnątrz.
- Zwierzęta nadal są w złym stanie. Trzymane były w odchodach i moczu. Pazury mają powyginane na boki i przerośnięte. Szczególnie w dramatycznym stanie są koty - mówi Bielawski.
- Nikt w sprawie hodowli w Cypriance jeszcze nie usłyszał zarzutów. Czekamy na opinię weterynarza i dokumentację - informuje Seligowska-Ostatek. - Postępowanie prowadzone jest pod kątem znęcania się nad zwierzętami. Grozi za to do dwóch lat więzienia - podsumowuje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK//ec / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Pogotowie dla Zwierząt